@tom83ek Rozglądałem się w puławskim Brico-Depot (tańsza odmiana Castoramy) i Leroy-Merlin. W BD był tylko model Kasai 2,4 kW za 518 zł, w LM trzy - ten sam model za 499 zł (swoją drogą dziwne, bo BD reklamuje się jako najtańszy sklep, kiedyś nawet pisali, że jeśli gdzieś indziej kupisz coś taniej, to oddadzą różnicę w cenie - czyżby coś się zmieniło? :-) ); poza tym w LM był drugi model Kasai 3,6 kW (znaczy większy) i jakiś Zibro.
Owszem, Zibro jest producentem wielu piecyków naftowych, niestety, ich ceny są dużo wyższe od "chińszczyzny" Kasai (a swoją drogą... nie spojrzałem na kraj producenta Zibro - kto wie, może też ChRL...). Faktem jest, że Zibro kosztują dużo więcej. Ja zaś, biorąc pod uwagę stopień skomplikowania konstrukcji (jak pan na filmie stwierdził) - "jak konstrukcja cepa", zdecydowałem się od razu na produkt chiński. Miałem wziąć mniejszy model, bo nieco tańszy i na garaż oraz awaryjnie w mieszkaniu by wystarczył, ale okazało się, że w sklepie jest akurat ostatni model większego i zrobiono promocję - wystawili z ceną o stówę niższą, więc za 467 zł (zamiast 569) wziąłem większy, zamiast mniejszego za 499 zł. Poza tym ten większy jest brązowy (nie biały), więc pasuje mi kolorem w garażu. :-D
Niestety, te tańsze i prostsze modele knotowe Kasai właśnie się kończą, wchodzą teraz jakieś laserowe za wyższe ceny, więc chyba warto się pospieszyć.
KLIK do LM
Niestety, jeszcze go nie odpalałem, bo specjalnej nafty bezzapachowej "Kasai" lub "Toyotomi" nie było akurat w Puławach, zaś nie chcę lać jakiejś zwykłej, żeby nie śmierdziało później.
@smisnykolo - dzięki za filmik, ciekawy. Większość omawianych kwestii już znałem z łażenia po internetach, ale chętnie popatrzyłem na inne rozwiązania w innym modelu chińczyka (za nieco wyższą cenę).
I tak porównując: pewnym "minusem" dla mojego jest to, że nie ma opcji grzania garnków, bo górna pokrywa jest chłodna - po to, żeby się nie poparzyć. Jednak dla innych może to być zaletą, jeśli ktoś tego nie potrzebuje lub ma np. w domu dzieci. Ja do gotowania mam gaz w butlach turystycznych 2 kG.
W moim nie ma specjalnego wyjmowanego pojemnika na naftę, jest tylko jeden zasobnik, zintegrowany z komorą spalania. Uważam to za "plus" - nalewanie z kanistra za pomocą specjalnej pompki trwa pewnie nieco dłużej, za to eliminuje się ryzyko rozlania paliwa oraz utraty szczelności pojemnik-zasobnik.
Zapalanie: nie wiem, jak w tym modelu z filmu, ale w moim też wkłada się baterie i odpala prądem (jak na filmie), jednak można także zapalać zwykłymi zapałkami, jeśli np. baterie się "skończą". I tym jestem zainteresowany, bo do mojego wchodzą 4 baterie R14 (dość drogie), a z dostępnością baterii w czasie ewentualnego "blackoutu" będzie nieciekawie.
Jeszcze dwie sprawy: faktycznie, w internetach ludzie pisali (instrukcja potwierdza), że przejściowy zapach nafty może być wyczuwalny tylko przy odpalaniu i gaszeniu piecyka. Oczywiście w przypadku używania bezzapachowej nafty do piecyków, a nie takiej, jaka pod rękę wpadnie. Film to potwierdza. Zaś to, że pan nie mógł przez godzinę uruchomić sprzętu, świadczy tylko o tym, że nie doczytał instrukcji; otóż nowy knot, po wlaniu paliwa, musi pół godziny "naciągnąć" naftę - tak samo, jak w zwykłej lampie naftowej. Czyli trzeba było odczekać, a nie próbować uruchamiać przy suchym jeszcze knocie.
Przy okazji wziąłem zwykłą lampę naftową za 24 zł ( KLIK-takie są ) wraz z zapasowymi knotami, bo moja stara lampka jest dość mała.
Teraz rozejrzę się za zapasowym knotem i zapasem nafty bezzapachowej, która ostatnio podrożała. Z moich wyliczeń wynika, że w przypadku mojego piecyka intensywne grzanie nie powinno przekroczyć 2,50-3 zł za godzinę (film potwierdza), więc nie jest źle.