@ryszard Dzięki za miniwykład o ekonomii, ale chyba poruszamy się w dwóch różnych światach o różnych uwarunkowaniach.
Przykład, który podałeś, jest zupełnie nieprzystający np. do mojej sytuacji (tudzież do sytuacji wielu z nas, kolegów z forum). Otóż gdy drążek zdegraduje się tak, że nie da się już normalnie użytkować auta, albo gdy moje tarcze kotwiczne przerdzewieją na tyle, że nie zapewnią bezpiecznego działania hamulców, pociągnie to za sobą drastyczne konsekwencje: trzeba będzie po prostu zezłomować samochód, znaczy pozbyć się auta. Zaś kupno drogiego znaczka lub rezygnacja z jego zakupu nie ma zupełnie żadnych podobnych, poważnych konsekwencji. Widzisz różnicę?
Dlatego m. in. powstają kluby, stowarzyszenia itp., żeby sobie wzajemnie pomagać. Tak samo, jak u nas. Szczególnie, że jest coraz gorzej z utrzymaniem naszych ticów i dostępnością części - na szczęście chyba można jeszcze liczyć na kolegów, prawda? Jeżeli miałbym taki drążek stabilizatora, którego nie potrzebuję (a np. kupiłem kiedyś na zapas lub przez pomyłkę - bo okazało się, że ten stary jest jednak OK) - nie wahałbym się w ogóle i odstąpiłbym go Tobie czy Paciorowi - bo Wy właśnie go potrzebowaliście i daliście o tym znać na forum, a ja miałem i nie potrzebowałem. I wziąłbym za niego tyle, ile sam zapłaciłem (no, może ewentualnie symboliczne 5 zeta na piwo, za fatygę :-) ). I miałbym tę cholerną satysfakcję, że pomogłem. Pewnie mnie w potrzebie też kiedyś ktoś pomoże. Ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy, żeby zarabiać na koledze z forum kilkanaście, kilkadziesiąt lub kilkaset zł. W imię czego? Gospodarki rynkowej? Czy stwierdzenia: "ja mam, a ty nie; chcesz, to wyskakuj z kasy, bo ja muszę zarobić"?
Nie, to nie w moim stylu, podobnie jak nie w stylu wielu kolegów z forum. Mam na to wiele przykładów: Drzonca kontaktował się z klubem rumuńskim, chcąc kupić coś rzadkiego, niedostępnego u nas - nie zatrzymał tego tylko dla siebie, lecz podzielił się pomysłem na forum, zaraz znalazło się paru chętnych (ja też) - więc zorganizował zakup i przesyłkę polskich lusterek regulowanych, które chcieli Rumuni, odebrał przesyłkę od nich i rozesłał rumuńskie fanty po nas (stąd mam bezwładnościowe pasy z tyłu). Zapłaciłem przyzwoicie, kolega nie zarobił ani na mnie, ani na innych forumowiczach (a podejrzewam, że jeszcze w sumie musiał dołożyć coś do tego interesu). Jaco szukał usterki układu zapłonowego, podejrzewał cewkę, musiałby kupić - ja miałem, dałem mu na podmianę - ale nie ona była winna, więc mi ją oddał i zaoszczędził na niepotrzebnym zakupie. Ja miałem awarię układu zapłonowego - Jaco już sprzedał tico, ale został mu "szrotowy" aparat zapłonowy - mógł próbować opylić komuś obcemu i zarobić parę zł, ale wolał oddać go mi "za piwo" (którego jeszcze nie wypiliśmy, ale zrobimy to, gdy będę miał kierowcę, he he :-) ). Pacior sprzedawał auto, dogadaliśmy się co do ceny - zostało mu trochę starych i nowych szpejów, które były do włożenia w PMa - nie sprzedawał ich na portalach, dorzucił do samochodu nie targując się dodatkowo (aż mi trochę głupio było). I to jest dla mnie koleżeństwo, dla którego warto tu być. Ja też wolę pomóc potrzebującemu koledze, zamiast liczyć na parę zł pokątnego zarobku; dlatego nie wystawiam moich zapasów na sprzedaż - mam za co żyć - a może niebawem będą potrzebne Tobie lub innemu koledze z kącika, któremu "zależy na aucie". Jeśli sprzedam tico i części mi zostaną - najpierw dam ogłoszenie tutaj, z normalnymi cenami, bo wiem, że znajomi z forum mogą czegoś poszukiwać.
Nie jesteśmy sklepem, który "musi maksymalizować zyski". Na szczęście, niczego nie musimy. A w sytuacjach, gdy indywidualny cwaniak-lichwiarz dyktuje nam swoje chore ceny, pozostaje nam jeszcze wzajemna pomoc na forum: mam - to podzielę się / sprzedam "po kosztach", nie mam - to pomogę znaleźć, dam znać, że gdzieś to jest do kupienia... Dla mnie ważniejsze jest koleżeństwo i relacje z ludźmi niż możliwość pokątnego zarobienia kilku zł. Tak mnie nauczyli koledzy na forum, na których mogę liczyć, i tak mi nakazuje zwykła przyzwoitość.
Czego sobie i wszystkim życzę. :-)