Mandaty w Polsce
-
Uważam, że gość ma rację. Kluczem nie jest durne podnoszenie kwot, lecz nieuchronność kary.
6 minut słuchania: KLIK na YT -
Nie słuchałem tego ale z tezą się zgadzam. W Niemczech jest od pyty fotoradarów. Głównie poukrywanych w krzakach tam gdzie jest 30km/h. Ostatnio dostałem mandat z takiego (38km/h) i od tej pory pilnuję się dużo bardziej niż wcześniej.
Natomiast ogólnie uważam, że najlepiej co by zrobiło dla Polski to wprowadzenie częstej współodpowiedzialności. Np jeśli ktoś ci wymusił i w niego walnąłeś, a mogłeś zahamować to jesteś współodpowiedzialny.
Byłem świadkiem jak para Rumunów dzwoniła po policję bo im laweta zrobiła dziurę w burcie podczas otwierania "paki". Kierowca lawety się śmiał, że policja zrobi 50% winy obu, bo on zaparkował wcześniej i włączył żółte koguty. Od tej pory każdy powinien zakładać że będzie robił manewry. I miał rację.
Dla mnie szok, ale takie reguły powodują że każdy na każdego uważa.
-
@esen napisał w Mandaty w Polsce:
Natomiast ogólnie uważam, że najlepiej co by zrobiło dla Polski to wprowadzenie częstej współodpowiedzialności. Np jeśli ktoś ci wymusił i w niego walnąłeś, a mogłeś zahamować to jesteś współodpowiedzialny.
Odpowiedzialność dzielona, powiadasz? To wcale niegłupie rozwiązanie. Mogłoby się przyczynić do zmniejszenia chamstwa i cwaniactwa na drogach.
Dla mnie szok, ale takie reguły powodują że każdy na każdego uważa.
Bo tak właśnie powinno być, zamiast polowania na luki w prawie lub wykorzystywania przepisu, który nieraz nie pasuje do konkretnej sytuacji - a w PL to częste przypadki.
-
@esen napisał w Mandaty w Polsce:
Natomiast ogólnie uważam, że najlepiej co by zrobiło dla Polski to wprowadzenie częstej współodpowiedzialności. Np jeśli ktoś ci wymusił i w niego walnąłeś, a mogłeś zahamować to jesteś współodpowiedzialny.
TURBOGŁUPOTA!
I jak to niby udowodnić? Będą jakieś testy robić czy z dupy wyniki wyciągać? Co samochód to inne hamulce, opony, zawieszenie itp. W jednym aucie droga hamowania będzie 2x krótsza niż w drugim. Już nie mówiąc o czymś takim jak czas reakcji kierowcy. A no i jeszcze warunki na drodze.
Nie sądziłem, że w Niemczech są tak debilne przepisy... -
@BPX33 trochę matematyki i wszystko się da...masz minimalne wartości jakie muszą mieć hamulce chociażby na przeglądzie.
Na pewno da się obliczyć drogę hamowania przy tej sile z prędkości dopuszczalnej w danym miejscu. I da się w ten sposób policzyć czy delikwent leciał 120 na 60 czy ile.Z resztą nie trzeba być jakimś super robo copem żeby zobaczyć po uszkodzeniach, otoczeniu, śladach itd czy ktoś zapierdzielał czy jechał zgodnie z przepisami.
-
@BPX33 napisał w Mandaty w Polsce:
TURBOGŁUPOTA!
I jak to niby udowodnić? Będą jakieś testy robić czy z dupy wyniki wyciągać?Tutaj przydadzą się kamerki, którymi sam odstraszasz chamów. :-)
Przykład: wyprzedza i hamuje Ci przed nosem - ale nie tak delikatnie, lecz do dechy. Bo chce sobie tył na Twój koszt wyremontować. Nie masz szans, walisz w niego - i wyłącznie Twoja wina. Czy tak jest dobrze?Co samochód to inne hamulce, opony, zawieszenie itp. W jednym aucie droga hamowania będzie 2x krótsza niż w drugim. Już nie mówiąc o czymś takim jak czas reakcji kierowcy. A no i jeszcze warunki na drodze.
Ale jakieś badania techniczne się przechodzi, prawda?
Nie sądziłem, że w Niemczech są tak debilne przepisy...
Zanim przesądzisz o debilności tych przepisów, weź pod uwagę, że Niemcy są krajem o bardziej rozwiniętej kulturze motoryzacyjnej. Pod każdym względem. Skądś ten przepis musiał się wziąć. Sądzę, że z praktyki.
A na pewno nie z tego, że tam ktoś ciągle myśli, skąd tu więcej kasy złupić... Tak, jak u nas... -
@leo napisał w Mandaty w Polsce:
Odpowiedzialność dzielona, powiadasz? To wcale niegłupie rozwiązanie. Mogłoby się przyczynić do zmniejszenia chamstwa i cwaniactwa na drogach.
To jest magiczne w swej prostocie rozwiązanie. Przykład:
- kierowca A zapierdala na autostradzie 200km/h - legalnie bo nie ma na tym odcinku ograniczenia
- kierowca B wychyla się zza tira i zaczyna go wyprzedzać jadąc 110km/h, spojrzał w lusterko ale nie zauważył że A tak bardzo zapierdala
- A wali w B
Czyja wina? Tu wchodzi ubezpieczyciel z policją. Najważniejsze są zdjęcia samochodów, asfaltu, otoczenia, nieba itd. Wszystko się liczy.
To że współwina to wiadomo, ale czynniki dodatkowe zmieniają czy więcej winy ma A czy B.
Jedyne co jest proste to stłuczki na parkingach marketowych (tam gdzie nie obowiązuje StVO). W takich miejscach jest zawsze 50% winy niezależnie od okoliczności zasadniczo.
-
@BPX33 napisał w Mandaty w Polsce:
@esen napisał w Mandaty w Polsce:
TURBOGŁUPOTA!
No właśnie nie. To się może wydawać dziwne po doświadczeniach z Polski, ale praktyka jest taka, że w Niemczech w przypadku własnego błędu dużo ciężej od złe skutki bo inni po prostu na ciebie bardziej uważają.
Ja tu często jako jedyny stoję jak palec żeby się włączyć do ruchu. No bo czekam na wystarczająco dużo miejsca żeby nie wymusić w kategoriach polskich. Wszyscy inni wjeżdżają prawie na styk bo inni po prostu zwalniają widząc że ktoś wjeżdża na skrzyżowanie.
I jak to niby udowodnić? Będą jakieś testy robić czy z dupy wyniki wyciągać?
Zdjęcia, oględziny, wysłuchania świadków itd. Policja zbiera, ubezpieczyciel potem analizuje dokładnie. Są na to oczywiście przepisy bo tu nie ma chyba żadnej czynności życiowej nieskodyfikowanej.
W przypadku pieszych to w ogóle jest bajka, bo na takiej 30km/h to pieszy by musiał się ukryć w krzakach i nagle wyskoczyć na jezdnię żeby oceniono że jest winny incydentu. Jak jest 30km/h to się zakłada że piesi będą chodzić bez ładu i składu a ty jadąc 30km/h możesz zatrzymać się niemal w miejscu.
Nie sądziłem, że w Niemczech są tak debilne przepisy...
W Niemczech jest pełne idiotycznych przepisów w różnych dziedzinach życia (paralotniarstwo jest idealnym przykładem, albo krótkofalarstwo). Natomiast co do ruchu drogowego to dla mnie to jest wzór do naśladowania bo jazda tutaj to jest przyjemność. Trochę jeszcze jeżdzę po Polsce i za każdym razem poziom stresu mam wysoki.
-
@esen napisał w Mandaty w Polsce:
Trochę jeszcze jeżdzę po Polsce i za każdym razem poziom stresu mam wysoki.
Jeździłem po Niemczech już trochę i nie widzę specjalnej różnicy w "stresogenności". Natomiast porównując Warszawę i Berlin jazda po tym drugim jest rzeczywiście dużo bardziej stresogenna. Tysiące rowerzystów, którzy mijają Cię z prawej, z lewej, z tyłu, z przodu... Dobrze, że jeszcze nie jeżdżą po dachu.
No i piesi. W Berlinie łażą jak chcą po wszystkich ulicach (nawet 4 pasmowych) mając gdzieś coś takiego jak pasy... W Polsce nie ma aż tak lekceważącego podejścia do przepisów ruchu drogowego. -
@BPX33 napisał w Mandaty w Polsce:
@esen napisał w Mandaty w Polsce:
Trochę jeszcze jeżdzę po Polsce i za każdym razem poziom stresu mam wysoki.
Jeździłem po Niemczech już trochę i nie widzę specjalnej różnicy w "stresogenności". Natomiast porównując Warszawę i Berlin jazda po tym drugim jest rzeczywiście dużo bardziej stresogenna. Tysiące rowerzystów, którzy mijają Cię z prawej, z lewej, z tyłu, z przodu... Dobrze, że jeszcze nie jeżdżą po dachu.
No i piesi. W Berlinie łażą jak chcą po wszystkich ulicach (nawet 4 pasmowych) mając gdzieś coś takiego jak pasy... W Polsce nie ma aż tak lekceważącego podejścia do przepisów ruchu drogowego.Widzisz, to dlatego tak jest że jesteś nauczony z polskich warunków że jesteś kimś ważnym jako kierowca i masz jakieś prawa. W Niemczech zasadniczo nie masz w relacji do pieszego. Jak się przyzwyczaisz do tego faktu to potem już jest z górki.
Dodatkowo jeszcze, różnica z pasami też jest taka, że w Niemczech one są dużo rzadsze. U mnie w małej gminie to mamy może ze trzy zebry.
Zasada jest taka, że poza pasami ma pieszy takie prawa jak w Polsce na pasach. Jak już zdoła wejść na jezdnię to ma już pierwszeństwo, bo jak miałby nie mieć.
-
@esen napisał w Mandaty w Polsce:
Jak już zdoła wejść na jezdnię to ma już pierwszeństwo, bo jak miałby nie mieć.
Czyli jak mi wylezie zza auta/autobusu i go potrącę to idę do paki? Nadal uważam w tej kwestii niemieckie przepisy za oderwane od rzeczywistości...
-
@BPX33 napisał w Mandaty w Polsce:
Jeździłem po Niemczech już trochę i nie widzę specjalnej różnicy w "stresogenności". Natomiast porównując Warszawę i Berlin jazda po tym drugim jest rzeczywiście dużo bardziej stresogenna.
Hehehe, BPX - teraz to Ty mnie ubawiłeś. :-D
Gdzie jeździłeś po Niemczech? Do Berlina przejechałeś się autostradą, 80 km od polskiej granicy? To jedno Ci napiszę: NIE JEŹDZIŁEŚ po Niemczech. :-)
Był czas, gdy sporo podróżowałem ze znajomymi, ale do Niemiec Zachodnich - Duesseldorf, Kolonia, Rammstein, Frankfurt nad Menem. Przejazd przez Niemcy Wschodnie - tereny po byłym NRD - traktowaliśmy zawsze tranzytowo; po prostu trzeba było tylko jak najszybciej przejechać, najlepiej bez zatrzymywania się, ewentualnie tylko na stację po paliwo i do kibelka. Na Zachodzie było zupełnie inaczej. Stąd rozumiem Esena, bo on wie, o czym pisze...Ja spory stres miałem w Paryżu na rondzie De Gaulle'a przy Łuku Triumfalnym, gdzie jest teoretycznie sześć pasów ruchu... Stres jak diabli, ale jakoś się jeździ - i ruch nie jest tam kierowany: KLIK na YT
Teraz podobny stres mam przy prawie każdej wizycie w Wawie. -
@BPX33 napisał w Mandaty w Polsce:
@esen napisał w Mandaty w Polsce:
Jak już zdoła wejść na jezdnię to ma już pierwszeństwo, bo jak miałby nie mieć.
Czyli jak mi wylezie zza auta/autobusu i go potrącę to idę do paki? Nadal uważam w tej kwestii niemieckie przepisy za oderwane od rzeczywistości...
Nie idziesz do paki. Ale (z resztą tak samo jak w Polsce) powinieneś zachować szczególną ostrożność i uważać.
-
@esen napisał w Mandaty w Polsce:
@BPX33 napisał w Mandaty w Polsce:
@esen napisał w Mandaty w Polsce:
Dodatkowo jeszcze, różnica z pasami też jest taka, że w Niemczech one są dużo rzadsze. U mnie w małej gminie to mamy może ze trzy zebry.
Zasada jest taka, że poza pasami ma pieszy takie prawa jak w Polsce na pasach. Jak już zdoła wejść na jezdnię to ma już pierwszeństwo, bo jak miałby nie mieć.
Podobnie ma się rzecz w UK. Tutaj zasadniczo w większości nie ma nawet pasów, a przejścia są oznakowane lampami w kształcie kuli białymi lub żółtymi, które mrygają. Na żółtych pieszy ma pierwszeństwo i to kierowca auta musi się zatrzymać. Często są nawet kamery, które to sprawdzają i można wyłapać mandat.
Przejście na czerwonym świetle nawet przed radiowozem nie wiąże się z mandatem. Dopóki mie zagrażasz swojemu bezpieczeństwu jest ok.
Mieszkam tu już prawie 3 lata i ani razu nie widziałem wypadku z potrąceniem pieszego czy takiego aby auta były rozpirzone w drobny mak. Będąc w tym czasie w PL może w sumie 2 miesiące widziałem takie akcje nie raz. W PL ludzie nie boją się naginać przepisów. I myślę, że batem byłyby rozwiązania np z UK. Punktów karnych 12 i utrzymują się min 3 lata. Przy czym przy 9 punktach już praktycznie nikt Cie nie ubezpieczy, a polisa jest na kierowcę nie na auto. Już nawet 1 pkt na koncie potrafi spowodować sporą zwyżkę na ubezpieczenie. I to ludzi boli i dlatego przestrzegają przepisów.
-
@Gooral Co do batów to w Niemczech też jak jesteś sprawcą stłuczki to (o ile wiem, nie sprawdzałem dokładnie) masz obligatoryjnie czas wolny od kierowania. Nie pamiętam czy tydzień czy miesiąc.
Co ciekawe też policji na drogach nie widać. Jak są to na autobanie ale tam są głównie zajęci zabezpieczaniem awarii, stłuczek itd. Nie ma też łapanek jak u nas z rana że stoją i wszyscy muszą dmuchać (bo i po co skoro limit w sytuacji zwykłej kontroli jest 0.5 promila).
Są za to czasem łapanki na jeżdżących na zagranicznych blachach. Kolegę dwa razy zatrzymali i za drugim powiedzieli że jak sprawy nie załatwi to za trzecim razem dostanie wezwanie na sprawę o unikanie opodatkowania.
-
@Gooral napisał w Mandaty w Polsce:
Mieszkam tu już prawie 3 lata i ani razu nie widziałem wypadku z potrąceniem pieszego czy takiego aby auta były rozpirzone w drobny mak. Będąc w tym czasie w PL może w sumie 2 miesiące widziałem takie akcje nie raz.
Ja sam bym takie coś spowodował w PL ostatnio jak byłem na wiosnę. Wyprzedzałem samochód na drodze poza miastem i źle oceniłem prędkość auta z naprzeciwka. W zasadzie poszedłem na czołówkę. Moja wina, bo ja wyprzedzałem i tu nie ma co dyskutować, ale inna sprawa że tamten ostro jechał ponad limit.
-
@esen napisał w Mandaty w Polsce:
Co ciekawe też policji na drogach nie widać. Jak są to na autobanie ale tam są głównie zajęci zabezpieczaniem awarii, stłuczek itd. Nie ma też łapanek jak u nas z rana że stoją i wszyscy muszą dmuchać (bo i po co skoro limit w sytuacji zwykłej kontroli jest 0.5 promila).
Dokładnie tak samo jak i tu. Limit tutaj to 0.8 promila co moim zdaniem już trochę przegięciem jest...
Są za to czasem łapanki na jeżdżących na zagranicznych blachach. Kolegę dwa razy zatrzymali i za drugim powiedzieli że jak sprawy nie załatwi to za trzecim razem dostanie wezwanie na sprawę o unikanie opodatkowania.
Dokładnie to samo jest i tu, ale to też przez to, że dużo Polaków Rumunów i innych wschodnich nacji jeździ autami zarejestrowanymi na drugim końcu Europy, i zwyczajnie unikają w ten sposób płacenia road taxu. Z tego co wiem tutaj już się nie cackaja i odholowują od razu.
-
I ja widzę dobre rozwiązania dla nas - takie, o jakich piszą koledzy z DE i UK. Trzeba byłoby zacząć od:
- zmiany infrastruktury na sensowną - zlikwidowanie niepotrzebnych ograniczeń prędkości i postawienie ich tam, gdzie naprawdę są potrzebne, zgodnie z realnymi potrzebami; zlikwidowanie lasów znaków drogowych; dokładne przemyślenie sensu istnienia niejednej zebry;
- zmiany sposobu myślenia kierowców - także względem pieszych (potrzebne akcje edukacyjne zakrojone na szeroką skalę i długofalowo);
- niepodwyższanie wysokości mandatów, lecz doprowadzenie do ich skutecznego egzekwowania.
-
@Gooral napisał w Mandaty w Polsce:
Dokładnie tak samo jak i tu. Limit tutaj to 0.8 promila co moim zdaniem już trochę przegięciem jest...
Brzmi trochę za dużo. Wg mnie te 0.5 to tak w sam raz. Dodam, że to jest w sytuacji gdy policjant nie miał powodu cię kontrolować. Jak coś wywijasz na drodze to spada to 0.3.
Raz zgłaszałem pijanego i nie wiem co się działo potem, raz podejrzewałem pijanego (bo wolno i dziwnie jechał) ale nie zgłosiłem. Mimo tego potem jak wracałem ze sklepu to widziałem jak już go trzymają na chodniku.
Dokładnie to samo jest i tu, ale to też przez to, że dużo Polaków Rumunów i innych wschodnich nacji jeździ autami zarejestrowanymi na drugim końcu Europ
I te dyskusje na grupach facebookowych jak to oni oszukali system bo mają auto na wujka w Polsce i że niby pożyczyli. Tylko potem przychodzi pewnego dnia wezwanie bo policja sobie rozpytała sąsiadów i buba.