A mnie przerazaja takie teksty jak Twoj. Kto pyta nie bladzi.
Sa swietne miejsca do zadawania pytan - np. forum. Ale, jesli ktos najpierw jedzie, pozniej pyta, albo co gorsza, dojezdza do skrzyzowania i pyta pasazera "kto ma pierwszenstwo?" (sa tacy), to jest smierc w oczach.
Nie ma nic gorszego od
samouwielbienia i przeswiadczenia, ze oto ja mam zawsze racje i sie nie myle.
Wybacz, ale na drodze musisz miec zawsze racje. Jesli masz watpliwosc (chocby cien), noga z gazu, az do zatrzymania jesli trzeba. Jesli po zatrzymaniuj dalej masz watpliwosci, spychasz auto na pobocze, oznakowujesz trojkatem i zamawiasz taksowke.
Droga to n-i-e jest miejsce na jazde "wydajemisie".
Co do pomylek - wszyscy je popelniamy. Niektorzy siadajac za kierownica juz popelniaja blad.
Rozterki to
najlepsza droga do wiedzy i do bycia dobrym kierowca. Jak masz rozterki to myslisz i
zastanawiasz sie.
Dokladnie tak - jesli masz rozterke przed skrzyzowaniem, to zamiast jechac poprawnie, zastanawiasz sie.
Przyklad z "pania kierownik" jest conajmniej bledny. Ona rozterek wlasnie
nie miala i zyla w bledzie.
Miala rozterke, w zlym miejscu, o zlym czasie. Nie wiedziala co powinna zrobic, zrobila zla rzecz, bo na drodze nie ma czasu na uczenie sie jazdy. Wiem, ze czesto sie udaje, ale czasem sie nie udaje. Tej pani sie nie udalo.
Nie mowimy o fizyce rakietowej, ale o pierwszenstwie na skrzyzowaniu. O czym tu rozmyslac? Umiesz - jedziesz, nie umiesz - nie jedziesz. Wcale.
Codziennie widze takich co to widac, ze mistrzowie kierownicy, ale nie pomysla nawet ze sa na
skrzyzowaniu rownorzednym.
To po prostu inny rodzaj bledu. Jeden nie umie, ale sie zastanawia, drugi tez nie umie, ale ma to gdzies. Obaj stanowia zagrozenie.
Lepiej sie dwa razy zastanowic, niz zyc i jezdzic blednie (no chyba, ze trzeba szybko cos
postanowic, w razie sytuacji dynamicznej).
Droga jest z definicji dynamiczna. To, ze inni daja takiemu niedouczonemu kierowcy duzy margines bezpieczenstwa daje mu szanse na poprawe. Ale to nie powinno tak wygladac!
Najpierw nauka, pozniej trening pod okiem fachowca, pozniej samodzielna jazda. Nie na odwrot.
Przepraszam, ze sie tak unosze, ale ja jestem czlowiekiem, na drodze tez popelniam bledy i po prostu zdaje sobie sprawe, ze jesli popelnie blad w okolicy takiego "hmn... jak by tu pojechac", to kto pozniej wtacha mojej zonie zakupy do mieszkania?