Jeszcze taka mała uwaga ode mnie: jeśli nie świeci żarówka na desce rozdzielczej to ją bym w pierwszej kolejności sprawdził. Jeśli będzie spalona prawdopodobnie tracisz w tym momencie wzbudzenie na alternatorze (chociaż w przypadku SS wzbudzenie bodaj idzie z ECU).
Alternator to nic innego jak prądnica, tylko że 3-fazowa w dodatku obcowzbudna- nie ma komutatora, nie jak ktoś pisał, (jedynie ślizgi). W dodatku prądy na szczotach są rzędu 10% prądu znamionowego alternatora (czyli w przypadku swifta 0,1*50A). Minimalna wysokość szczotek to jakieś 4,5-5mm. Napięcie między dodatnim zaciskiem "B" a masą alternatora powinno się wahać w granicach 14.2-14.8V i tyle mniej więcej można zmierzyć na akumulatorze kiedy silnik pracuje na prędkości obrotowej rzędu 2500 1/min a alternator działa poprawnie. We wtyczce przy alternatorze interesują Cię tylko dwa kabelki: biały gruby- ładowanie, oraz biało-czerwony- wzbudzenie. Jeśli lampkę na desce rozdzielczej masz w porządku to na tym biało-czerwonym powinieneś mieć napięcie 12V (po przekręceniu stacyjki oczywiście). Jeśli tam masz napięcie to wzbudzenie jest. Kwestia teraz ile woltów pokaże miernik na białym kablu. Jeśli mniej (lub więcej) niż pisałem powyżej to masz zdechły regulator (albo diodę ale żeby to sprawdzić musisz mieć oscyloskop albo wylutowaną diodę). Napięcie na grubym kablu mierzysz, oczywiście na pracującym silniku, w puszce bezpieczników pod maską. Pod warunkiem że wtyczka w alternatorze jest porządnie włożona i nie ma problemów ze stykiem na konektorkach.
To tak na szybko napisałem. Jeśli jeszcze coś Cię nurtuje to pisz.