Jakiś czas temu miałem włożone przełożenie główne od Matiza, wytrzymało jednen trening i jeden KJS. Po tym KJSie założyłem Markgumy i próbowałem wystartować na asfalcie i .. po skrzyni. Wymieliło taką zębatkę z prostymi zębami która jest na wałku atakującym tym z matiza, chodzi na niej jedynka i dwójka. Zęby na przełożeniu OK. JAk ktoś lubi składać i roskładać skrzynie to jest to dobra alternatywa bo za 100 zł krótkiego przełożenia do Swifta nie da się kupić, a tyle kosztuje skrzynia od matiza. Co do słabego dyfra to fakt to chyba najsłabsze ogniwo ale żeby go wymielić trzeba się dobrze przyłożyć. Teraz mam krókie przełożenie (chyba Gummedyka 4,54) i poleciał mi dyfer w czerwcu, ale miałem tą skrzynię dwa lata i nawet do niej nie zaglądałem, a poprzedni właściciel też jej nie oszczędzał. Dyfer wywalił się dlatego że najpierw skrzynia zaczęłą mi ciec i zaczęło brakować oleju, a potem już poszło ... tak myśle że to raczej brak oleju zabił ten dyfer, a stało się to po zjeździe z ostatniej próby z KJS (3 pętla KJS już jechana bez oleju). Generalnie zauważyłem że problem niedotyczy samego dyfra ale klina który blokuje ten wałek na którym chodzą satelity. Klin z cina wałek się wysuwa, satelity wypadają i coś musi zawsze wyjść bokiem skrzyni
W mojej obecnej skrzyni włożyłem w klina (ciężko dostać) jeszcze jeden cieńszy inny klin. Oprócz tego przyspawałem wałek na sztywno do dyfra z obu stron, do tego olej sportowy z Millers'a i narazie wszystko śmiga.