U mnie jest podobnie
Dzięki, Slavo!
Czyli ten element może być w porządku...
Dziś wymieniłem obie gumy pod obejmami drążka stabilizatora i dwie okrągłe gumki między lewym wahaczem a drążkiem. Postanowiłem, że w tygodniu kupię jeszcze dwie takie i zmienię przy prawym wahaczu - niech będzie nowy komplet. Już zacząłem podlewać penetrantem gwint, którym zakończony jest stabilizator...
Cholera, może być z nim problem - nigdy nie był odkręcany. Gwint podżarty przez rdzę. Mam nadzieję,ze nie skończy się urwaniem stabilizatora.
Zdziwiony jestem, że na połączeniu wahacz-drążek stabilizatora nie ma nakrętki koronowej, blokowanej zawleczką - choć w książce o tym mowa. Nakrętka zwykła, galwanizowana na żółto (nie zapieka się), połączona z podkładką... ale nie ma koronki. Skręciłem ją najmniejszym momentem obrotowym 35Nm i... zostało ze dwa milimetry do otworu na zawleczkę. Dodałem więc podkładkę między nakrętkę a zawleczkę, żeby miała ona sens istnienia...
Po raz pierwszy używałem dziś smaru miedzianego. Ciekawe, czy tak samo, jak grafitowy, zapewni łatwą "odkręcalność" gwintów po latach...
Krótka jazda próbna - nie skrzypi. No, ale przed jazdą też nie skrzypiało... Trzeba poobserwować, a potem się ewentualnie martwić. A tymczasem chyba rozejrzę się za McPhersonami...