@Piotrek9214 napisał w Wspomnienia z lat 90-tych:
Jeszcze jako dziecko ( tak w latach 2002-03) miałem okazję często bywać na giełdzie w Słomczynie, pamiętam samochody ustawione rzędami według danej marki,
Tak właśnie było. :-)
Pojechałem do Słomczyna w zimny, marcowy dzień 1995 r. - właśnie z nastawieniem na samarę. Stały wtedy w rzędzie 3 sztuki: jedna beżowa, którą kupiłem, druga czerwona (z gościem w środku, który nie potrafił nawet powiedzieć, jakie ma numery rejestracyjne na samochodzie... dziwne, to odstraszyło mnie od razu) i trzecia biała - ale totalne gradobicie, żal było patrzeć.
masę używanych części, z niekoniecznie legalnego źródła pochodzenia,
Tak jest, złodziejstwo było wtedy na potęgę.
Co do samych aut typu składak, takie mieliśmy czasy, ograniczone fundusze, chłonny rynek, przedsiębiorczych obywateli, to i lepiło się z czego się dało, aby miało zachodni znaczek i jakoś jechało.
Owszem. Dla zainteresowanych tematem obywateli przedsiębiorczych i "przedsiębiorczych" ;-) mogę polecić dwie pozycje książkowe (występują najczęściej jako e-booki) autorstwa pana Zbigniewa Łomnika: "Ewangelia według Grubasa" (Wydawnictwo Złomnik, 2017) oraz "Cytryn & Gumiak. Poczontek" (chyba tylko e-book). Świetna lektura, czyta się lekko i jednym tchem.
W 2003r moi rodzice sprzedali Skodę 105 S z 1982r (którą zastąpiło Tico) za 400zł, a była ona w naprawdę dobrym stanie, miała niski przebieg i od nowości była u mnie w domu. Obecnie porównywalna Skoda to dobre 8 tyś zł.
Otóż to. Przechować jakoś te niepotrzebne wtedy nikomu starocia, to dziś byłby czysty zysk... ale kto wiedział... :-)
W okolicach 2002 r. kolega kupił nowego matiza, sprzedając wcześniej umęczonego malucha. W poniedziałek chciał za niego 300 zł i mówił, żeby szybko brać, ponieważ w środę będzie kosztował 500 (bo musi zapłacić ubezpieczenie i zatankować). ;-)
Z cenami używanych była niezła jazda. Dynamika ogromna. Z jednej strony zmieniające się upodobania, z drugiej - szalejąca inflacja.
W 1985 r. ojciec kupił nowego wartburga kombi za 730 tys. zł, którego ja sprzedałem w 1994 r. za 20 milionów.
W 1995 r. kupiłem samarę za 57 milionów, którą po 3 latach (odszczurzoną, nieco mniej cieknącą, z wyprostowaną maską i pomalowaną) opchnąłem za 75 milionów (już po nowemu za 7,5 tys. zł) - i to za pierwszym wyjazdem na giełdę w Lublinie.