Jestem strażakiem
-
Trochę spóźniony, ale pochwalę się.
Od roku jestem w ochotniczej straży pożarnej w moim mieście. Po roku okresu kandydackiego, wysłali mnie w końcu na 3 tygodniowy kurs (wieczorowo) i koniec końcu zdałem egzamin 12.10.2024 i od tej pory mam licencję na strażakowanie w Hesji ;)
Parę fotek na dowód i link do insta mojej straży z postem o naszym zdaniu
https://www.instagram.com/p/DBCAqw5NcHd/
-
No gratulacje, Paaanie... :-)
Trudny był ten egzamin? Na czym polegał?
Masz jakiś stopień lub specjalność?Fajny wóz na zdjęciu. Sądząc po napisach, przeznaczony szczególnie do Obrony Cywilnej. (... która u nas nadal leży, a w zasadzie jej w ogóle nie ma...)
-
Trudny był ten egzamin? Na czym polegał?
Dość trudny, na tyle że pierwszy raz w życiu bałem się że nie zdam, do tego u mnie dochodzi jednak język bo tam są pytania podchwytliwe co przy niepewności językowej wprowadza problem ze zrozumieniem w 100% czy chodzi o to o co wydaje się że chodzi.
Polega to na tym, że przez rok uczysz się podstaw w swojej straży a potem jest 80 godzinny kurs. Teoria samodzielnie z materiałów, praktyka w jednej ze straży która kurs organizuje.
Sam egzamin to z 30 pytań, wielokrotny wybór. Pytania różne, od prawnej sytuacji straży, przez normy (węże, wozy, odległości) po rodzaje węzłów i co kiedy używać.
Po teorii jest praktyka, tj. przychodzi inspektor i grupa bojowa (Gruppe) wykonuje jakieś zadanie. Cały kurs podstawowy ukierunkowany jest na naukę pracy w "rocie" (Trupp) i w grupie. Trzeba się nauczyć co robi jaka rota (w Niemczech to bardzo uregulowane jest, jak cię do akcji dodadzą to jednej z grup to masz wiedzieć gdzie usiąść i co będziesz mniej więcej robił po wyjściu z wozu [np. Wassertrup ma zadanie dostarczyć wodę do wozu bojowego, potem się ubrać w aparat oddechowy i czekać przy rozdzielniku wody na dalsze działania, najczęściej jako Trupp zapezpieczający tych co już ratują)].
To jest pierwszy egzamin. Takie przedszkole strażackie. Po dwóch latach będzie kolejny, jakby potwierdzenie tego pierwszego i wtedy już pełny stopień "Truppmann".
W międzyczasie będą jeszcze dodatkowe kursy, np. aparat oddechowy, skafander chemiczny itd.
A potem będę robił Truppführer żeby mieć pełne uprawnienia do akcji. I na tym kończę bo Gruppenführer mi do niczego niepotrzebny jest. Takich ambicji na razie nie mam.
Sądząc po napisach, przeznaczony szczególnie do Obrony Cywilnej.
Dokładnie tak. Tutaj to działa tak, że gdy miejskie straże mają wozy typowe do działań "codziennych" to te mniejsze wiejskie dostają często wozy w normach do działań w zakresie katastrof (KatS). One są zdolne do codziennych działań ale mają trochę inne wyposażenie (np. więcej węży B) i są opłacone z Landu. W razie większego W zabierają te wozy razem z załogami i wysyłają na miejsce katastrofy jako pomoc.
System pięknie zorganizowany bo masz w odwodzie stale ogromną liczbę przeszkolonych załóg z wozami którymi się te załogi opiekują. Trzymanie OSP w jakiejś pipidówie gdzie 2km dalej jest kolejna OSP zdawałoby się nie ma sensu ale w większym obrazie to już inaczej wygląda.
-
Ło matko.
Tak se przeglądam moje ulubione (wierzcie mi, jest co przeglądać) i taki kwiatek mi wyskoczył. Serducho zabiło (bo wiecie, prawie jak zlosnik.pl), ale myślę sobie: "eee, pewnie nie działa", a tu takie cuda :)Także ten..., dzień dobry po latach i wielkie gratulacje Esen.
-
-
Hej. Będę, będę. Patrz: już drugi raz dzisiaj :D
-
@esen No, organizacja jak u Niemiaszków... tu się nic nie zmieniło.
Cieszę się, że sobie językowo poradziłeś. :-)
Z tego, co piszesz, widzę, że struktura i działania zespołów są podobne do polskich rozwiązań. Tyle, że pewnie sprzęt nowocześniejszy macie - w polskich pipidówkach funkcjonuje zwykle to, czego się zawodowa straż pozbywa... Chociaż z biegiem lat i tak jest lepiej niż kiedyś było.
Tylko ta nomenklatura... "Gruppenführer" - łomatko... groza... :-D -
@leo ze sprzętem to różnie bywa. Na wsiach nie mają tyle szpeju co my tu w małym mieście, ale to dlatego że my tu mamy wszystkie rodzaje zagrożeń w tym rewir z całkiem sporym kawałkiem autostrad. Także mamy "wszystko" co można sobie wyobrazić, razem z pełnym zabezpieczeniem chemicznym.
Ale generalnie jak wymieniamy wozy bojowe to jadą zagranicę, teraz wymieniamy stary wóz gaśniczy na nowy i tamten jedzie na Ukrainę.