Konieczne wszędzie.
W kuchni, w łazience, w przedpokoju, pokoju, sypialni, garderobie - wszędzie.
... a także dla zwiększenia bezpieczeństwa koniecznie postawić strażaka i ratownika medycznego przy każdym gniazdku. Konieczne wszędzie. W kuchni, w łazience, w przedpokoju, pokoju, sypialni, garderobie - wszędzie.
A pod domem karetka z włączonym silnikiem.
Jakieś sto..
dwieście lat temu były inne gniazdka, inny prąd i inni ludzie, i w ogóle inne
standardy - uproszczone.
Szczególnie był ten "inny prąd" - fakt, zwiększenie napięcia z 220 na 230 V zmieniło świat!
Jeszcze
ciekawostka, dla wielu ludzi szok, uziemienia nie podłączamy do "rury z wodą"
Faktycznie, ciekawostka.
Nie wiem, jak dziękować za tą informację.
Akurat zupełnie
odwrotnie, ale to nie szkodzi. Grzebiąc samemu przy źródłach energii (instalacja
gazowa, prądowa) nie mając gruntownej wiedzy prędzej czy później szlag trafi -
"fachowca", albo jego dziecko, ale trafi na pewno.
Spiritus flat ubi vult. Potwierdzasz.
Zazdroszczę wyobraźni - moja wyznacza jakieś granice dyktowane koniecznością zachowania zdrowego rozsądku.
Z tym, że ja niczego nie "wciągam".
Najlepiej tej w
nosie, gwarancja jak najszybszego nabrania rozumu (albo wygrania nagrody Darwina),
zależnie od odporności na szok wiedzowy
I znowu porażasz maluczkich swoją elokwencją, podpartą jakże wyczerpującym dowodem naukowym. Jak zwykle wysłałeś do kąta interlokutora, chcącego bezinteresownie pomóc pytającemu człowiekowi ze śrubokrętem i miernikiem w rękach (bez obrażania, wymyślania farmazonów, silenia się na górnolotne figury stylistyczne itp. bzdety). I to na technicznym kąciku dla zwykłych zjadaczy chleba. Jednak wątpię, żeby twoje działania miały sens - czy ktokolwiek na forum będzie w stanie wspiąć się na te intelektualne wyżyny i w całości pojmie niedościgłą doskonałość twoich wyjaśnień w kwestii "faza po lewej, czy po prawej stronie i dlaczego". Marnujesz się tu, naprawdę. Na forum Onetu znalazłbyś godnego przeciwnika - ja "walczył" nie będę, bo nie traktuję Zlosnika.pl jako narzędzia do pseudoartystycznego upokarzania bliźnich w odwecie za kolejny nieudany dzień (?) - więc proszę: zmień obiekt. Zaś tymczasem obwieszczam, że swój cel osiągnąłeś - idę popłakać do kąta. A gdy się otrząsnę i pozbieram, będę cię podziwiał po kres mych dni, potem obowiązkiem czczenia twego geniuszu obarczę moje dzieci (te, które szlag trafi po skorzystaniu z gniazdka, które własnoręcznie podłączyłem).
Temat, zdaje się, wyczerpaliśmy - nie wiem, jak jeszcze mogę cię usatysfakcjonować.
PS. Ale wiesz co - chyba powoli się starzejesz: refleks już nie ten... Aż 17 dni zajęło ci redagowanie tej wstrząsającej, przełomowej odpowiedzi... Ja też się starzeję, bo zdążyłem już zapomnieć o tym wątku.