Zmontowałem wszystko spowrotem. Z trudem udało się jakoś włożyć zębatkę do napędu rozrządu. A
nawet jakimś cudem silnik chodzi, choć myślałem że się nie uda, bo raczej nie jest tak samo
jak było kiedyś, no ale skoro pali to nie jest tak źle. Niestety chodzi bardzo kiepsko.
Słabo się zbiera, chodzi głośno, słychać jakiś taki warkot, a jak się szybciej jedzie to
mam wrażenie jakby coś czasem dzwoniło metalicznie. Ogólnie więcej jak 40 to się bałem
jechać. Nie mam stroboskopu, jutro niedziela więc warsztaty nieczynne, nie wiem co teraz z
tym zrobić. Do tego coś źle poskładałem w gaźniku i ssanie się wcale nie chce wyłączyć, ale
spróbuję przez wieczór dojść jak to działa na drugim gaźniku i jutro mam nadzieję to
poprawić. W poniedziałek pasuje jechać autem do pracy. Może jakbym lekko pokręcił w którąś
stronę aparatem to bedzie lepiej, ale nie wiem ile i w którą stronę.
Pytałem o ten stalowy kołek, ale go w sklepach nie mieli, choć w hurtowni mogli zamówić
sprzęgiełko za jakieś 15 zł. Kołek który wyjąłem ma średnicę 4 i długość 22, a wydaje mi
się że powinno się założyć nowy o średnicy 4,1 żeby weszło na wcisk. Niestety takiego
wiertła nie mam, ani nawet gwoździa. Zresztą nie wiem czy zahartowany gwóźdź byłby
wystarczająco wytrzymały. Nie wiem też czy te kołki co sprzedają mają taki wymiar jak ja
potrzebuję.
Co do kołka to ja dałem o średnicy 4,0 zrobiony z gwintownika - kołek jest hartowany i bardzo twardy nawet ciężko się szlifował bna wymiar, obawiam się że powinien być bardziej miękki i że może może pęknąc w miejscy gdzie fabryczny się wyciera i że właśnie dlatego nie jest tam zastosowany hartowany kołek ?