Moja styacja Trzecia <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Wracam wieczór. Gdzieś za Rybnikiem. Długie proste przez pola i lasy. Droga bialutka. Można lecieć 50-60 zamiast 90. Dolatuje do koreczka. Przedemną dwa auta wleką sie 30 km/h.
Czekam aż będzie wolna droga do wyprzedzania. Prosta. Na końcu zalesiony łuk. Widzę za łukiem światła. Myślę... Zdąże wyprzedzić...
Wyprzedzam... Zdroworozsądkowo przyśpieszam na śniegu... Fura idzie... Daleko z naprzeciwka wyłania się na łuku pojazd... Jeszcze jedna żarówka świeci dziwnie mocno w tym aucie... Co to za kierowca tam jedzie... <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" />
Wyprzedziłem już jednego wlekącego się... Tysięczne sekundy uciekają... Jeszcze tylko Tikacza...
Nagle w głowie zaświueciła się nagle kontrolka zagrożenia życia...
Wyprzedziłem Pierwszego. Samochód z przeciwka się zmienił. Zgasła jedna lampa. Ta słabsza. Zostawiając lamę mocniejszą... To jednak nie jest długie światło auta... To jest zwykła lampa samochodu... JednoOki jedzie... I jest zabyt blisko... Za nim normalne auto... Nie przyszło mi do głowy że z przeciwka jadą dwa samochody. Z daleka wyglądało to na jedno auto...
Hampel. Prawy kierunek... Panika. Swift nie chce wychamować na śniegu... Za szybko jedzie. Spokojnie wciskam się przed Tico. Łagodny skręt... Przez koleiny i śnieg na drodze... Wcisnąłem się ale Swift dalej mknie do Tikacza... Czy wyhamuje???
JednoOki mija mnie obtrąbiając. Nawet nie pali mu się żarówka postojowa. I oczywiście brak świateł od strony osi jezdni <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Chwilę czekam... Nie moge wyprzedzić bo kolejeczka za nami się zrobiła i wyprzedzają inni... Ale po chwili znów ruszam do wyprzedzenia zawalidrogi...