Ja też się sparzyłem raz, kupując samarę - jak się potem okazało, po dużym dzwonie w prawy bok, naprawioną gdzieś w stodole pewnie... Dlatego następnym samochodem było auto nowe, z salonu. Jeżeli tylko ktoś może sobie pozwolić na zakup nówki - polecam. Ja wiem, samochody tanie nie są, sam także liczę wydatki, dlatego wolę kupić auto "gorszej marki", ale tańsze (jak tico, potem duster), jednak nowe. A jeżeli używka - to trzeba się na danym modelu znać i dokładnie sprawdzić, albo znaleźć znajomego znawcę tematu, który to dla nas porządnie zrobi.
Nie wiem, dlaczego miłościwie nam panujący nie wpadną na to samo rozwiązanie, co Niemcy: wysokie i nieuchronne kary dla takich oszustów - np. za udowodnione cofnięcie licznika. Skoro sąsiedzi mogą, czemu my nie?
Szlag mnie trafia, gdy czytam o planowanych kolejnych utrudnieniach i obostrzeniach przy przeglądzie. A czy nie można, do cholery, po prostu ZAKAZAĆ sprowadzania aut, które za granicą zostały definitywnie wycofane z ruchu? Interes "lewusów" polskich i tamtejszych się kręci w najlepsze, a uczciwi Polacy tylko się "nacinają" - albo na takie auto, które zaraz samo padnie, albo takie, które za chwilę nie przejdzie przeglądu. Jeżeli chcemy się wzorować na sąsiadach, dlaczego dozwolone jest sprowadzanie i sprzedawanie samochodów, które tam nie mają prawa jeździć?
Wg mnie to jedna wielka hipokryzja i udawanie, że coś się dobrego robi - bo rzuca się pod nogi coraz to inne kłody szaremu Polakowi-kierowcy i właścicielom stacji diagnostycznych, nie sięgając po rozwiązania najprostsze i jak najbardziej logiczne.