widze ze zero rdzy na tico ja nie rozumiem czemu polowa
tikoli rdzewieje szybciej lub wolniej a druga
polowa wogole moze to wina sposobu mycia
Nie, myślę, że to sprawa zadbania o auto od samego początku. Ja na ten przyklad, mając ten luksus wzięcia nowego auta, nie wyjechałem z salonu bez kompletnego zabezpieczenia antykorozyjnego (spód - preparat UBS, profile zamknięte - TECTYL, o niebo trwalszy od Fluidolu, i oczywiście nadkola; kosztowało mnie to w 1998 r. chyba 400 zł). Ale to nie wszystko... W mądrych książkach piszą, że należy odnawiać takie zabezpieczenie co 2 lata; przyznam się, że nigdy nie pojechałem do zakładu, aby zabezpieczać raz jeszcze, ale zastosowałem inną taktykę - mianowicie 2 razy w roku (na wiosnę i na jesieni) włażę do kanału i oglądam spód; miejsca, gdzie jest zadrapanie, jakieś uszkodzenie powłoki lub po prostu coś zaczyna rdzewieć - oczyszczam sumiennie, konserwuję (Hammerite 2 razy, nie trzeba żadnych podkładówek <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />) i zasmarowuję Bitgumem na gorąco (trochę trwalszy środek od Bitexu). Raz na jakiś czas, przy okazji jakichś przeróbek <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />, gdy mam odsłonięte jakieś części nadwozia, też poprawiam konserwację (pędzelek i Tectyl). Polecam raz na dwa lata zdjęcie wykładziny i obejrzenie, ew. poprawienie konserwacji podłogi (ale tam niewiele się dzieje, spód wykładziny nie przepuszcza wody); przy okazji można "uprać" wykładzinę, trochę posprzątać w aucie i wszystko wysuszyć. Co dwa lata poprawiam też dolne ranty drzwi, jeśli mam więcej czasu - również środek drzwi pod tapicerką (szczególnie dół). Dobrze jest też poprawić raz na jakiś czas konserwację w innych, newralgicznych punktach tico (np. dół maski, która zaczyna rdzewieć od wnętrza klapy; punkty mocowania anteny; okolice otworów na wyłączniki drzwiowe; pewne miejsca na progach).
Poza tym przyjąłem zasadę, że wszelkie uszkodzenia lakieru i pojawiające się z wiekiem coraz częściej ogniska korozji (szczególnie odbicia po kamieniach na progach) trzeba likwidować natychmiast, nie zwlekać zbyt długo; jeśli nie mam zbyt wiele czasu, zasmarowuję czymś tymczasowo takie miejsca, żeby odciąć od wilgoci, ale staram się szybko to naprawić - czyli oczyścić, dać jakiś podkład i zaprawki (polecam spray o odpowiednim kodzie lakieru, jest lepszy od farbki zaprawkowej w buteleczce z pędzelkiem - przynajmniej jeśli chodzi o lakier metalic). Po doświadczeniach z kilkoma samochodami wiem, że jeśli dopuścisz do korozji, nie powstrzymasz jej potem... <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" /> Po prostu trzeba tępić ją bezlitośnie i zdusić w zarodku.
Pielęgnacja lakieru - też na wiosnę i na jesieni myję sam dokładnie całe nadwozie (ze spodem włącznie). Potem warstwa pasty woskowej i polerowanie (ze zbyt częstą polerką nie przesadzałbym; wiem z doświadczenia z zaprawkami, że warstwa lakieru na tico jest delikatna i po prostu... cienka). Przy okazji wizyty w myjni często każę też nawoskować.
Przypuszczam, że różne auta mają różną podatność na rdzewienie (oczywiście nie biorę pod uwagę tych ocynkowanych <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />). W ładzie samarze, rosyjskim wynalazku, blachy były takie, że jak już zaczynały korodować, to nie dało się tego zatrzymać. Tico jest lepsze pod tym względem <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />.
A z tym myciem - ja osobiście nie przesadzam (hm, no, może kiedyś było inaczej, ale już mi przeszło - po prostu brak mi na to czasu i ostatnio mam kiepski dostęp do węża z wodą, pozostają myjnie). Moje autko odwiedza więc myjnię ok. 5 razy do roku (+ moje 2 mycia). Na srebrnym lakierze brudu tak bardzo nie widać.
Tak więc - dbajmy o nasze wózki od początku; to popłaca na dłuższą metę. Jeśli jesteśmy pierwszym właścicielem, konserwujmy natychmiast po kupnie, a potem dbajmy o konserwację (regularne poprawki) i usuwajmy NATYCHMIAST uszkodzenia i powstające ogniska korozji. Jako drugi właściciel mamy mniejsze możliwości - jak już się coś złego zaczęło dziać, trudno będzie to zatrzymać.
Pozdrawiam