Ale dlaczego
bardziej wskazana skoro będzie mniej używana
Właśnie dlatego...
El. pompę można łatwo wyłączyć, gdy nie jest używana (czyli jeździsz właśnie na LPG).
Mechanicznej nie da się wyłączyć.
Jeśli instalacji LPG nie ma w aucie, pompa paliwa musi wciąż pracować - to niech pracuje mechaniczna, której nie da się wyłączyć.
Jeśli korzystasz z LPG - po co tłoczyć benzynę?
Myślałem też nad wstawieniem
drugiego elektrozaworu i założeniem trójnika i powrotem do baku, dzięki czemu pompka
by sobie pompowała tak jak na PB
A na cholerę te kombinacje, skoro wszystko załatwiasz wymianą pompki na elektryczną?
Po zrobieniu tego układu, o którym piszesz, masz ciągle krążącą w układzie benzynę, z której nie korzystasz jadąc na LPG. Czyli przewody, połączenia, zaciski na wężykach wciąż są pod obciążeniem... a Ty obawiasz się wycieku w razie zderzenia... przy Twoim rozwiązaniu masz większe szanse na rozszczelnienie się układu zasilania benzyną (biorąc pod uwagę długotrwały czas jego niepotrzebnej pracy).
Poza tym - to, co mnie przekonało do zmiany pompy - zapominasz o problemie awarii cieknącej mechanicznej pompy. Koniec z poszukiwaniami, zakupami i wymianami pompy paliwa. A będziesz musiał tego pilnować nawet wtedy, gdy będziesz korzystał z LPG (czyli większość wyjazdów) - przecież pompa mechaniczna będzie się zużywała wciąż tak samo, jakbyś CIĄGLE zasuwał na benzynie...
Jedyną zaletą Twojego rozwiązania jest pozorna oszczędność kasy - elektrozawór, kable, trójnik i kawałek wężyka będą zapewne kilkadziesiąt złotych tańsze niż el. pompka. Jednak już przy pierwszym wycieku oleju lub benzyny ze słynnego otworka pompy mechanicznej wszystkie te oszczędności wezmą w łeb, gdy przyjdzie Ci zakupić nową pompę...
Mahoski, nie odkrywaj Ameryki na nowo. Są wśród nas tacy, którzy decydując się na LPG już dogłębnie to przemyśleli i przetestowali. Proponuję: skorzystaj z ich doświadczenia.