Popieram spokojną i rozważną pracę. Nie sztuka coś na szybko zrobić i spartolić.
A te inne dodatki... Hmm, wszystko sensowne. Jeśli uda Ci się to wszystko wykonać, będzie to całkiem inna wersja.
Popieram spokojną i rozważną pracę. Nie sztuka coś na szybko zrobić i spartolić.
A te inne dodatki... Hmm, wszystko sensowne. Jeśli uda Ci się to wszystko wykonać, będzie to całkiem inna wersja.
Po pierwsze - nie bardzo chciałoby mi się tam grzebać (z powodu kiepskiego dostępu - wiesz, o co chodzi ).
Po drugie - zostawiłbym to na wszelki wypadek, gdyby trzeba byłoby awaryjnie chłodzić silnik... No dobra, wiem, że to rzadko się przydarza.
Po trzecie... To, że nagrzewnica się rozgrzewa, nie oznacza, że grzeje wnętrze. Ten system zasłon chyba dość skutecznie blokuje dopływ ciepła, jeśli się go nie chce.
Po czwarte - trochę boję się majstrowania tam, bo gdy już się zacznie, może być tak, że co chwila trzeba będzie zaglądać i coś poprawiać.
A w ogóle to całkiem niezły pomysł. Ja mam wrażenie, że odcięcie tzw. krótkiego obiegu przyspieszyłoby rozgrzewanie silnika zimą.
Rzeczywiście w dwa popołudnia zrobiłeś wszystko, co się tyczy czujników?
A jakie udoskonalenia masz jeszcze na myśli?
Racja, sprawny układ elektryczny (przede wszystkim chyba regulator napięcia ) to podstawa. W moim tico przez 15 lat z powodu przepalenia się wymieniłem jedną żarówkę pozycyjną z tyłu i jedną z przodu...
Ważne jest też dobre resorowanie nadwozia oraz to, gdzie jeździmy. Częste i mocne wstrząsy nie sprzyjają trwałości nagrzanych żarówek.
Zaś w kwestii dużej trwałości H4 i mniejszej H7 słyszałem teorię, jakoby ta druga padała wcześniej z powodu mniejszej bańki, co wpływa na jej temperaturę pracy i zdolność odprowadzania ciepła. Niewykluczone...
Oj tam, panowie... IMO "chłyt matetindody". Będą to takie same żarówki, ale z biegiem czasu będą rosły o kolejne procenty.
Ja też zadowolony jestem z tych Tungsramów +ileś tam % (nie pamiętam, pewnie 50). W miarę niedrogie, dobrze świecą i są trwałe (przynajmniej H4, bo H7 w drugim aucie wypaliła się po roku).
Cześć. Ja się nie wypowiem, bo VW jest mi marką obcą. Ale na pewno zaraz ktoś coś napisze.
Dasz jakieś fotki?
Wiem, ale po tym
całym oddławianiu silnika nie dawało mi to spokoju i więcej mi palił i słusznie bo
była dużo za bogata mieszanka a zamierzam w tym tygodniu zrobić kilkaset km, więc
odżałowałem te 10zł
Rozumiem.
Powiedzieli, że w
tym gaźniku nic nie zrobią bo jest za bardzo skomplikowany jedynie
patrzyli na komputerek i się dziwili, że jednak można to ustawić do optymalnych
wartości
No tak, dzisiejsi "specjaliści" ... Potrafią jedynie podpiąć się kablem i programowo "naprawiać", a jeśli trzeba już wiedzy i nieco praktyki, to śrubokręt parzy... Z drugiej strony - lepiej, że się nie zabierali, skoro nie mają pojęcia...
Byłem ustawiać mieszankę na analizatorze.
Ale po co, skoro za tydzień będzie zakładana instalacja LPG? Wtedy będzie przecież okazja do ustawienia wszystkiego... tym bardziej, że po zmianie konfiguracji dolotu (dojdzie mikser) i tak trzeba będzie ustawiać mieszankę ponownie - i na gazie, i na benzynie.
Jak majstry
usłyszeli, że to tico to się na siebie popatrzyli i powiedzieli, że mogą jedynie
użyczyć analizator na czas regulacji oczywiście we własnym zakresie
???
Jakżeż to tak? Nie znają się?
Aż dziwne, że było to słyszalne...
A co ze świecami
czy kablami WN, wymienialiście na jakieś "specjalne" pod gaz?
Nie, to samo idzie, co do zasilania benzyną.
Z dolewaniem oleju
nie miałem problemu, podobnie z odpalaniem. Trzeba jednak pilnować okresowej wymiany
świec, przewodów zapłonowych, filtra gazu.
Teoretycznie racja. Ja raz jednak chciałem zobaczyć, jak długo da się jeździć bez serwisu... i po bodajże 15 kkm dalej można było śmigać, nic się nie działo, oprócz "zamulenia" silnika i wyraźnej potrzeby regulacji zaworów (okazało się, że dwa były już "podparte")... ponieważ jednak wolę mieć dobre przyspieszenie i nie myśleć o składzie mieszanki, nie przeciągam zbytnio dystansu 10 kkm i robię serwis - w końcu to naprawdę niewielkie nakłady.
Na pewno lpg I
generacji ma negatywny wpływ na stan silnika (ważna jest regulacja składu mieszanki
- nie może być zbyt uboga).
Racja. I tej wersji się należy trzymać.
Od pewnego czasu zastanawiam się nad montażem blosa
Był już taki pomysł kiedyś, kolega Tomash szukał informacji i chciał to zrobić... w końcu jednak zmienił auto i montaż blosa nie doszedł do skutku.
Możesz przejrzeć forum pod tym kątem, ZTCP parę postów jest... polecam też kącik Swifta.
Leo tak po lpg.
Wyjeździj do końca i zatankuj inny gaz na innej stacji.
Też tak kiedyś miałem. Raz zatankowałem na małej stacyjce, gdzie nigdy tego nie robiłem. W trakcie jazdy tak śmierdziało w kabinie, że kilka razy się zatrzymywałem i szukałem wycieku gazu...
Znaczy dziwny zapach może być wynikiem składu dodatków do LPG.
Ale i podłączyć się do analizatora nie zawadzi.
No tak ale jakby
się coś stało z LPg i nie chciała jechac to chciałbym chociaż na PB dojechać do
pracy
Spokojnie... Nie miałem na myśli jakichś sytuacji ekstremalnych typu "nie da się jechać". Jedzie się dobrze i na jednym, i na drugim zasilaniu. Są tylko niewielkie różnice w osiągach.
Mikser zwęża dolot powietrza, jak pisał Slavo. To powoduje, że gdy będziesz chciał uzyskać 100% możliwości silnika (np. chwilowe przyspieszanie z pedałem wciśniętym do samej dechy), to owe 100% będzie nieosiągalne - auto pójdzie, owszem, ale na jakieś 90% - nie tak żwawo, jak kiedyś było (bez miksera). Czyli jeździ się zupełnie normalnie, tylko możesz się spotkać z lekkim dławieniem się silnika przy maksymalnym przyspieszaniu i przy najwyższych obrotach (brakuje nieco powietrza). Tak więc nie ma tragedii.
A lepiej jest to
ustawić przed instalacją gazu czy po? Wymaga jakiś regulacji LPG po zmianie tego
zapłonu? I czy na PB nie będzie przez to większego spalania albo coś
Zmiana kąta wyprzedzenia zapłonu zajmuje chwilę. Ja robię to przy pomocy lampy stroboskopowej (bo mam), "na oko" nie mam więc potrzeby ustawiać. Zresztą i tak rzadko to robię (nie przestawia mi się, czasem skontroluję - czasem, czyli raz na jakieś 30 kkm).
Nie kombinuj nic z zapłonem. Gdy zostawisz samochód u gazownika, który będzie zakładał instalkę i ją potem regulował, poproś po prostu o lekkie przyspieszenie zapłonu na 10 stopni.
Z tym zapłonem też jest tak samo, jak z mikserem - 10 stopni nie jest optymalnym ustawieniem dla benzyny, lecz takim półśrodkiem między poprawną praca na LPG i noPb. Znaczy pojedzie na obu zasilaniach.
Jak pisze Slavo: montujesz instalację po to, aby korzystać z LPG. Zostawiasz jednak możliwość jazdy na benzynie. Jeśli coś Ci się zmieni i zamyślisz sobie przejechać ileś tam tysięcy km tylko na benzynie - wykręć mikser i wróć z zapłonem do 8 stopni (dla noPb), wtedy będzie się jechało deczko lepiej niż z mikserem. Ale zapewniam, ze tego nie zrobisz... Benzynkę wykorzystasz jedynie do uruchamiania zimą, do przepłukania raz na jakiś czas gaźnika i jako środek dojazdu na stację, gdy w trasie skończy Ci się gaz w butli.
Instalację założyłem przy 97 kkm, obecny przebieg to prawie 180 kkm.
Z silnikiem zero problemów. Znosi gaz bardzo dobrze. Ciekawostka: do tej pory jeżdżę na dobrym, pełnym syntetyku i między zmianami (co 12-15 kkm) nigdy nie było dolewek. Zużycie jest minimalne, maksymalnie może ze 3 mm między wymianami.
Przy LPG ważny jest serwis, jeśli chcesz w pełni wykorzystywać możliwości silnika i gazu. Obowiązkowo co 10 kkm kontrola i ew. regulacja zaworów, analiza spalin i ew. korekta ustawień, do tego nowy filtr powietrza oraz kontrola zapłonu (warto ustawić na 10 st. dla LPG, inaczej, niż dla benzyny) . Świece wymieniam raczej co 20 kkm (jak przy benzynie). Kable wystarczają mi na 60 kkm, też nigdy kłopotu nie miałem, ale wymieniam nie czekając na problemy. Filtr gazu wymieniany bodajże co 30 kkm (groszowa sprawa). Parownik Lovato, nic się z nim złego nie dzieje od początku.
Spalanie średnie (przy dobrej regulacji silnika) teraz wynosi ok. 6 l/100 km, ale ja mam ciężką nogę. Gdybym jeździł spokojniej, zszedłbym bez problemu do 5, może do 5,5. Jednak mi się nie chce, lubię dynamikę mojego tico.
Dobrze jest mieć dobrego gazownika, który potrafi wyregulować motor na LPG. Mój silnik zawsze dostaje kolejne życie co 10 kkm, aż naprawdę chce się jeździć. I to naprawdę za grosze - wszystko jedno, jakiego gazu nalejesz, Tico chyba wszystko bezproblemowo przepali.
Trzeba tylko pamiętać o tym, żeby co jakieś dwa-trzy tankowania zbiornika gazu pojechać kilkadziesiąt km na benzynie. To w ramach konserwacji gaźnika, żeby się nie zabrudził z powodu nieużywania i nie zastał z "suchości" (jest na to podatny). Jeśli przegonisz autko czasem na benzynce, nie będziesz skazany wyłącznie na jazdę na LPG. Jednak trzeba pamiętać, że na benzynie będą trochę słabsze osiągi - ciut wolniej przyspiesza, dławi się przy przyspieszaniu z pedałem w podłodze. Jeśli zdecydujesz się na jazdę tylko na benzynie, warto odkręcić mikser i zmienić punkt zapłonu (jeśli został podregulowany inaczej). Aha, jest jeszcze kwestia pompy paliwa - ale tę problematykę już znasz.
Jestem bardzo zadowolony. Prosty silnik, prosta i najtańsza instalacja, wszystko dobrze współpracuje i koszty instalacji bardzo szybko się zwracają. Polecam - pod warunkiem, że znajdziesz dobrego instalatora, który zna się na rzeczy i niczego nie schrzani.
Dokładnie tak będzie
Ale dodatkowo jak
je zaszpachluje i wyprofiluje, napuszczę do środka pianki, która też będzie trzymać
i chronić przed korozją
Nie, no... nie żartuj.
Pomysł z tą żywicą owszem, ciekawy - jako osłona zewnętrzna i ewentualnie element tuningowy (choć ja jestem przeciwnikiem obniżania czegokolwiek, biorąc pod uwagę polskie warunki drogowe). W związku z tym, że o wygląd blach progowych nie ma się co martwić (bo je zasłaniasz), można byłoby porządnie naprawić te progi - pospawać brzydko, ale solidnie, i wtedy bawić się w tę "optykę".
No, ale może z progami tragedii nie było... jedynie trochę rdzy powierzchniowej. Nie wiemy, nie napisałeś ani fotki nie dałeś.
Drugi dzień prac z progami.
Wyczyściłem z rdzy
i obkleiłem żywicą z matą szklaną, przy okazji trochę się pobawiłem w tjuning
A czy nie będzie tak, że te progi będą się trzymały całości wyłącznie za pomocą żywicy?
Chodzi o spaliny po LPG?
Sadze ze nie
przeczytales o czym byla mowa. Nie mowilem o ubezpieczeniu tylko o przegladzie.
Przemo dobrze przeczytał. Odniosłeś się do odszkodowania niewypłacanego z ubezpieczenia, lecz z własnej kieszeni sprawcy:
Cytat:
obyś nie miał
wypadku ani kolizji, bo jeśli będzie z Twojej winy, to Ty zapłacisz za naprawę auta,
które walniesz
kto ci takich bzdur nagadal?
Jeśli miałeś co innego na myśli, kliknij odpowiednio i zacytuj właściwą wypowiedź, nie będzie wtedy nieporozumień.