co do dławienia się opisze jedną nietypową usterkę.
mając przejechane 115tys km,pewnego razu jadę sobie po Lublinie o 8 rano,staje sobie na światłach,ruszam a tu nagle dodając gazu silnik się dławi i nie mogę osiągnąć 3,5tyś obrotów, z pierwszego biegu na drugi jakoś dałem go rozpędzić,ale z 2 na 3 musiałem dodawać gazu bardzo powoli i płynnie tak aby moc wbić 3 bieg,czyli mieć prędkość 40km/h więcej już nie udało mi się osiągnąć,dojechałem sobie 40km/h jadąc na awaryjnych od PKS-u,Witosa aż dojechałem pod Makro:D.
Stwierdziłem że taki z mojego małego szatana żartowniś:D
I głowiłem się i troiłem co to qurna może być jak wiedziałem że większość z tego co było pod maską nie dawno rozebrałem z braku zajęcia:)
Zajrzałem tu i tam,sprawdziłem rozrząd i wszystkie kąty.wszystko gra i o dziwo zabrakło mi pomysłów.
Następnego dnia wsiadam w Tico,patrze a tu wszystko hula,wiec 6tysi i poszedł w miasto,tylko się skubany nagrzał i znowu to samo.
Po tygodniu mnie tknęło że jest jedna rzecz której jeszcze nie wyjąłem:)
Odkręciłem obudowę katalizatora od kolektora wylotowego i patrze sobie w niego a tu mój kat zamiast mieć postać wałka,wygląda jak pięść dziecięca,gdy dodawałem gazu,spaliny dociskały tą uformowaną pięść z katalizatora i przytykało wydech.
A głowiłem się cały tydzień:)
Pozdrawiam