co to jeździ po naszych drogach. Dziś wieczorem na drodze spotkałem faceta po 50-tce, który coś dłubał przy prawym przednim kole w tico stojącym na poboczu. Zatrzymałem się, zapytałem czy mogę w czymś pomóc (może chociaż poświecić), odpowiedział, że nie trzeba, poradzi sobie. Podszedłem bliżej, zaglądam i moim oczom ukazał się sworzeń wahacza, który sobie wyskoczył. Zaproponowałem swoją pomoc, żeby facet do domu się dotoczył. On grzecznie podziękował, twierdząc, że już 3 raz mu wyskoczył: pierwszym razem naprawiał 3h na drodze, drugim razem 2 godziny i teraz już grzebał z pół godziny. Miał nawet ze sobą kawałek jakiegoś kołka i kamień, którymi wykonywał "naprawy" Ja mówię: panie, ale to śmierć w oczach jest, taki wahacz kosztuje 35zł, on na to, że wie, tylko chce do domu dojechać.. Przyjrzałem się bliżej - zamiast osłony przegubu miał jakiś worek foliowy, w sumie trudno powiedzieć co to było. Przy przegubie wewnętrznym to samo, mówił, że osłona pękła i uciekł olej ze skrzyni i tak już jeździ. Strach pomyśleć, jakby ten sworzeń wyskoczył przy większej prędkości i przy udziale innych uczestników drogi
Pomyślałem, że taki stary, a taki głupi i pojechałem dalej