No więc musiałem dziś przed południem pojechać do Lublina. Pierwsza myśl - polecę przez Nałęczów, bo trasa Wwa-Lbn jak zawsze z objazdami, remontami itd... Ale potem refleksja - przez Nałęczów będę mijał mnóstwo wiosek, a tam nie wiadomo, jak z procesjami dziś... Tak więc jednak przez Kurów.
Nie dojechałem. Przed Kurowem dróżka odbija w lewo... a tam... szeroookooo... dwie jezdnie... każda z dwoma pasami + awaryjny... I jeszcze napis, że "GDDKIA życzy" czegoś tam...
Okazało się, że oddano do użytku ok. 23 km drogi ekspresowej S-17. Wlocik (od Warszawy) parę km przed Kurowem, powrót na starą drogę przed "Bidą" i Jastkowem (oczywiście źle skręciłem, brak oznakowania - dojeżdżając do skrzyżowania ze starą drogą mamy po lewej wiadukt i na Lublin należy skręcić ostrożnie w lewo, pod ten wiadukt).
Droga równa, piękna, aż jechać się chce. Omija się najbardziej zakorkowane dotychczas odcinki (Kurów, Markuszów, Garbów i okolice). Po raz pierwszy od nie wiem jakiego czasu, dojechałem do centrum Lublina w mniej niż godzinę.
Aż chce się przycisnąć, ale lepiej uważać i nie przekraczać dozwolonych 120 km/h. Na szczęście nie ma jakichś durnych ograniczeń (oprócz oczywiście wlotu i wylotu) - tak, jak widziałem w lutym na nowo oddanej ekspresówce Lublin-Piaski (piękna droga, i ciągle bezsensowne ograniczenia do 70, a miejscami nawet do 50 km/h); nie wiem, czy wciąż tam stoją. Tutaj takich nie ma. Podobno już w dwie godziny po otwarciu tej trasy wlepiono pierwszy mandat (za 148 km/h).
Uff... czekam jeszcze na kolejny odcinek, do samego miasta. A na razie cieszę się z tego, co jest.
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,13999331,S17_Kurow___Jastkow_juz_otwarta__DUZO_ZDJEC_.html