@miechomiecho napisał w Co dziś dłubałem w tico? (2018):
Niestety muszę potwierdzić. Sam doszedłem do tego wniosku już kilka lat temu, gdy okazało się, że ma błędną wiedzę nt. gaźnika tico i jego śrub regulacyjnych. Sam miał tico, ale to dawne dzieje.
Trochę mnie zaskoczyłeś zdaniem o tych śrubach... Nie wspominałeś wcześniej. W moim przypadku zawsze twierdził, że lepiej w gaźniku nie dłubać, tu "fabryki" się nie poprawi; regulować można tylko skład mieszanki i obroty jałowe. No i tym się zajmował, ponieważ dysponuje analizatorem.
To, że sam miał tico, niewiele znaczy; ja korzystałem z jego usług przede wszystkim dlatego, że pracował przez szereg lat w ASO Daewoo, był delegowany na kursy w Korei... To były dobre rekomendacje i mogły świadczyć o znajomości tematu danej marki. No i kiedyś się sprawdzało... dopóki nie nabrał dziwnych manier.
Znajomi twierdzą, że kiedyś, gdy sam naprawiał auta w garażu, chętnie zajmował się wszystkim. Ale gdy otworzył z bratem zakład, już kręcą nosem na naprawy i przeglądy - najchętniej montują instalacje LPG, bo to czysta robota, mało skomplikowana i zarobić można.
No i od paru lat nagania wszystkich na zakup od niego Ceramizera i regularne stosowanie - ja za każdym razem odpowiadam, że "zastanowię się" (choć nie mam zamiaru eksperymentować). Trochę to odstraszające, przyznam.
Szkoda, naprawdę z przykrością myślę o jego dzisiejszej postawie. Kiedyś facet dostępny, z którym dobrze się rozmawiało, fachowo wykonywał swoją pracę, nie zdzierał kasy i banialuków nie opowiadał... A teraz uprze się na coś, co sam sobie ubzdura, i koniec - nie przekonasz. Wypisałem wyraźnie na kartce, o co proszę: przed regulacją na analizatorze ustawić na zimno zawory i ustawić kąt zapłonu. Już w momencie zostawiania samochodu zaczął wykład, że zapłonu ustawiać nie trzeba, bo tam nic się nie przestawia - dobrze, zgodziłem się, ale proszę o kontrolę. Na drugi dzień oddał kartkę z odhaczonym punktem o zapłonie. No i dopiero sam, na trzeci dzień po odbiorze, podpiąłem lampę i stwierdziłem 6 stopni... Najlepsze jest to, że 17 kkm przedtem on osobiście ten zapłon ustawiał... I tak jeździłem tyle czasu, bo nie przyszło mi do głowy sprawdzać po jego - mechanika - robocie. Przecież wziął za to pieniądze... a czynność nieskomplikowana.
Nawet się zastanawiałem, czy te zawory ustawiał... obejrzałem pokrywę, śruby i nie widzę śladów ingerencji.
Aha - ze zdziwieniem usłyszałem tydzień temu, że zawory na LPG reguluje się co 20 kkm... Do ciężkiej cholery, całe życie powtarzał, że koniecznie po 10 kkm trzeba zaglądać. A teraz nagle mówi o 20... to już chyba świadczy o braku jego chęci do pracy.
Szkoda, bo tyle lat cieszyłem się, że mam dobrego mechanika i ceniłem sobie tę znajomość (m. in. poleciłem go dwóm kolegom z forum). A teraz nie polecę chyba nikomu, bo odpowiedzialności nie wezmę...
Myślałem, co zrobić z ostatnim przypadkiem - miałem nie ruszać tego przestawionego zapłonu, tylko pojechać do niego i powiedzieć, żeby sam sprawdził, ale teraz przy mnie. Jednak dam sobie spokój - nie chce mi się handryczyć z nim przy kolegach, nic to nie da. Moje nerwy i czas są ważniejsze. A na mnie po prostu już nie zarobi.