[Tico] - Daewoo Tico SX 1999r
-
@ryszard powiedział w [moje Tico] - Daewoo Tico SX 1999r:
Z tego co pamiętam to masz sporo do zrobienia: naprawa podłogi (nie wiem czy odważysz się na jej wymianę), poprawienie progów po fachowcu, naprawę / uszczelnienie podszybia.
Podłogę mam w porządku, najpierw planuję zająć się podszybiem. Progi w dalszej kolejności (wiąże się to z uziemienim tico na jakiś czas, wcześniej muszę założyć lpg w drugim aucie)
Ja mam naprawę podszybia już za sobą bo sytuacja mnie do tego zmusiła. Na początku kwietnia w czasie jazdy otworzyła się maska i naderwało się mocowanie zawiasów do karoserii.
A ja już chyba wiem, jak doszło do przyspieszonej korozji podszybia - od kilku lat nie mam jednej śruby mocującej zawias maski. Woda dostaje się do profilu i robi krecią robotę...
Przede mną naprawa progów.
Ja planuję wymienić je sam, w całości, plus reperaturki tylnych nadkoli. Nie dam już zarobić blacharzowi na aucie wartym grosze. Przy okazji może nauczę się spawać :)
Jakim sprzętem będziesz spawał?
Lincoln electric, na drut :)
Jakiej grubości blachę beziesz stosował: 06 czy 1 mm?. Rozumiem, że będziesz kupowałblachę czarną bo ta ocynkowana trudno się spawa.
0,6 na pewno nie - zbyt cienka. Co najmniej 1,0.
-
@BPX33 powiedział w [moje Tico] - Daewoo Tico SX 1999r:
Jak wymyślą kiedyś auto, które będzie jeździło tylko na LPG
Już wymyślili. Wystarczy 5. generacja gazu.
@BPX33 powiedział w [moje Tico] - Daewoo Tico SX 1999r:
i będzie miało bak w miejscu standardowego baku
No z tym już akurat gorzej.
-
@BPX33 powiedział w [moje Tico] - Daewoo Tico SX 1999r:
Na pełny bak wydaję ok. 240 zł. ;)
... czyli na ok. 1000 km jesteśmy do przodu ok. 100 zł w porównaniu do Ciebie. Biorąc pod uwagę, że różnica ta stanowi ok. 40% całej kwoty - naprawdę jest się o co bić. Nawet za cenę rezygnacji z części bagażnika.
Mi LPG nie odpowiada z jednego bardzo ważnego powodu, a mianowicie albo nie mam koła zapasowego w aucie (dla mnie rzecz nie do pomyślenia!) albo mam zabraną 1/3 bagażnika...
Gwoli "zapasu": całe koło wożone w bagażniku na leżąco, zajmuje w tico ok. 1/4 kufra, przy czym do środka felgi jeszcze coś wejdzie z drobiazgów, które zwykle się po bagażniku walają.
Zresztą - można też sprzedać "zapas" i kupić dojazdówkę, która jest dużo mniejsza. Tak zrobiłem w dusterze po zamontowaniu instalki: dojazdówka stoi sobie przytulona do tylnego oparcia kanapy i zabiera znikomą część kufra.
Tak więc... jak dla mnie, kwestia "zapasu" to trzeciorzędna sprawa w obliczu kosztów eksploatacji auta na LPG. -
@leo No i widzisz tu się znacząco różnimy w poglądach.
Dla mnie miejsce w bagażniku to sprawa pierwszorzędna (czy w aucie służbowym czy prywatnym), a koszty podróży drugorzędna. Póki jeżdżenie samochodem jest tańsze od jeżdżenia środkami transportu publicznego wisi mi to czy płacę 100 zł w tą czy w tą... I tak nie miałbym na co wydać tych pieniędzy. Chyba, że na głupoty, to już wolę wydać na paliwo!
Kwestia dojazdówki. Dla mnie bezsens! Zerowa stabilność w trakcie jazdy i możesz jechać tylko 80 km/h. Kto w Polsce w ogóle jeździ z taką prędkością?! -
a wczoraj na wykopie czytałem że stag już 6 generację gazu ogarnął stag dis500
-
@BPX33 powiedział w [moje Tico] - Daewoo Tico SX 1999r:
@leo No i widzisz tu się znacząco różnimy w poglądach.
Heh, mamy do tego prawo - zarówno Ty, jak też ja. :-)
Dla mnie miejsce w bagażniku to sprawa pierwszorzędna (czy w aucie służbowym czy prywatnym), a koszty podróży drugorzędna.
A widzisz - ja kupowałem samochód, nie bagażnik.
I tu się trochę Tobie dziwię, bo IMO teraz to sam sobie zaprzeczasz: skoro sprawą pierwszorzędną jest kufer, a nie spalanie, nabywa się jakiegoś dużego, bezpiecznego kombiaka, a nie swifta czy tico (oba z małymi bagażnikami i cienkimi blachami). 🤔Póki jeżdżenie samochodem jest tańsze od jeżdżenia środkami transportu publicznego
😄 Chyba już dawno coś przegapiłeś, kolego... :-) Jazda w pojedynkę lub we dwie osoby nawet przy ekonomicznych autkach NIE JEST bardziej opłacalna niż autobus czy pociąg. Samochód będzie tańszy dopiero przy większej ilości podróżnych.
wisi mi to czy płacę 100 zł w tą czy w tą... I tak nie miałbym na co wydać tych pieniędzy. Chyba, że na głupoty, to już wolę wydać na paliwo!
... co równa się głupotom. :-)
Ale to są Twoje pieniądze i możesz je wydawać na głupoty typu: droga benzyna. Możesz, oczywiście, pchać własną kasę w koncerny paliwowe i akcyzę, jeśli nie masz innej alternatywy.
Ja zaś mam rodzinę na utrzymaniu i zmuszony jestem do staranniejszego liczenia. A za nadwyżki z tytułu jazdy na LPG wolę dzieciakowi kupić książkę lub zasponsorować nietypowe wakacje. Ot, co. :-)Kwestia dojazdówki. Dla mnie bezsens! Zerowa stabilność w trakcie jazdy i możesz jechać tylko 80 km/h. Kto w Polsce w ogóle jeździ z taką prędkością?!
To zamierzasz użytkować dojazdówkę jako normalne koło do normalnej jazdy??? :-) Dla mnie dojazdówka, jak sama nazwa wskazuje, służy do dojechania do wulkanizatora celem naprawienia uszkodzonego pełnego koła...
Łomatko, no pomyśl chwilę... Zapomnij o teorii, spójrz na praktykę...
Osobisty przykład Ci dam: ze względów bezpieczeństwa nie dojeżdżam opon tak, że aż się osnowa pokaże. Ale nie wymieniam ich też zbyt często (użytkuję dłużej niż deklarowane przez koncerny oponiarskie magiczne 6 lat) - no chyba, że coś złego się z oponą dzieje. Dodam, że dziś jest duży wybór i można w przyzwoitych cenach kupić opony lepszej jakości, niż kiedyś. No i wyobraź sobie, że przez 27 lat jeżdżenia własnymi samochodami użyłem "zapasu" tylko jeden, jedyny raz... a miało to miejsce w ładzie samarze, gdzie były jeszcze opony z dętkami. Złapałem gumę przy wyjeździe z garażu, jakiś wkręt czy gwóźdź na podjeździe leżał. Wówczas właśnie ten jeden raz na tyle lat musiałem zmienić koło, by dojechać do wulkanizatora.
W innych samochodach oczywiście też przebiłem gumy parę razy, ale były to już opony bezdętkowe - jeśli się nie wyciągnie gwoździa, można zwykle jeszcze sporo na nich przejechać (nawet ze dwa tygodnie potrafi siedzieć, dopóki nie zauważysz spadku ciśnienia).
W związku z tym wożenie koła zapasowego czy dojazdówki służy bardziej dobremu samopoczuciu kierowcy niż ma głębszy sens (zwłaszcza w dobie rozwiniętego i dostępnego ubezpieczenia assistance).
Ale ja też wolę mieć piąte koło w kufrze. Jednak nie przejmuję się ABSOLUTNIE tym, że jeśli przyjdzie mi je założyć (choć nigdy do tego zmuszony nie byłem, powtarzam), to będę musiał ograniczyć prędkość do 80 km/h i poszukać gumiarza... bo i tak szukałbym go w najbliższej miejscowości...Moim zdaniem nigdy nie powiesz / napiszesz dobrego słowa o LPG. Nigdy nie będziesz jego "największym zwolennikiem" (jak to zadeklarowałeś wcześniej). Świadczą o tym zupełnie z kosmosu wzięte pseudoargumenty, które rzucasz ostatnio. Prawda jest taka, że nie miałeś nigdy do czynienia z LPG, wolisz słuchać negatywnych opinii ludzi, którzy mają złe doświadczenia i wolisz obwieszczać, że nigdy tego g...a nie założysz. I masz do tego prawo, przecież nie musisz. A ja życzę Ci, żeby ZAWSZE, ale to naprawdę ZAWSZE było Cię stać na wydawanie kasy na głupoty... ups, przepraszam - na drogie paliwo. :-)
Skończyłem temat, bo nie ma czego drążyć. :-) Sorry, Pacior i Likaon, że w tym wątku to się zdarzyło.
-
@leo powiedział w [moje Tico] - Daewoo Tico SX 1999r:
Sorry, Pacior i Likaon, że w tym wątku to się zdarzyło.
Zaszalałeś z ilością treści ale dałem radę do końca doczytać :)
Ja w rodzinie też miałem przeciwnika LPG.. jak się okazało do wczoraj.
Chłopak ma dziecko a dwoje następnych przyjdzie na świat jeszcze w tym miesiącu, tak więc musiał zmienić swoje nastawienie.Podam Wam swój przykład z jazdy Tikaczem LPG z tego wątku. Przez 4 lata jazdy odliczając droższe przeglądy i dodatkowe części zaoszczędziłem około 10k zł.
Dla mnie akurat sporo (oczywiście przy Tico słabsza dynamika, częściej trzeba zajrzeć pod maskę ale było warto). -
Tico ma byc wozidelkem do: pracy, na wakacje w 2 osoby, na zloty, spoty i jako wół roboczy. 2 auto to kombi ktorym zabiore juz 4 osoby z pelnym ladunkiem, dla mnie nie ma auta i uniwersalnego, paliwo to sprawa wazna i nie moge sobie pozwolic aby tankowac caly czas pb, place kredyt za mieszkanie, caly czas sie urządzam i to kosztuje :)
-
Zapas... Niby ważna sprawa. Jak kupowałem auta patrzyłem czy mają zwykłe koło czy dojazdówkę, czy niestety zestaw naprawczy. Ale tak z perspektywy czasu to w sumie to bez znaczenia. Albo opony lepsze robią, albo drogi są czystsze, praktycznie gumy się nie łapie. W maluchu zapas przydawał się wielokrotnie. W Tico kilka razy. W Corolli raz, ale po zmianie okazało się że jest niedopompowany (kto z Was regularnie kontroluje ciśnienie na zapasie?) więc i tak skończyło się na lawecie. W Alto i Aurisie zapasu nigdy nie użyłem.
Drugie spostrzeżenie - zamiast zapasu ważniejsze assistance. Teraz nie jest to drogie, np. w PZMOT podstawowa wersja to 78 zł/rok, często są różne oferty promocyjne (np. zakup opon Goodyear - darmowe assistance na kilka lat, w Suzuki wymiana oleju w ASO - assistance 15 zł/rok). Jedziesz spokojnie, nie przejmujesz się czy masz zapas, czy coś innego nie nawali, itd. -
@leo powiedział w [moje Tico] - Daewoo Tico SX 1999r:
I tu się trochę Tobie dziwię, bo IMO teraz to sam sobie zaprzeczasz: skoro sprawą pierwszorzędną jest kufer, a nie spalanie, nabywa się jakiegoś dużego, bezpiecznego kombiaka, a nie swifta czy tico (oba z małymi bagażnikami i cienkimi blachami). 🤔
Swift był kupiony dawno temu i nie żałuję tego wyboru. ;) Jest bezawaryjny, a w mieście zawsze znajdę miejsce, żeby zaparkować czego nie można powiedzieć o kombi, choć nie ukrywam, że kiedyś pewnie jakiegoś nabędę. :)
😄 Chyba już dawno coś przegapiłeś, kolego... :-) Jazda w pojedynkę lub we dwie osoby nawet przy ekonomicznych autkach NIE JEST bardziej opłacalna niż autobus czy pociąg.
BZDURA, ale nie będę się sprzeczał! Ile już razy to porównywałem i przeliczałem to nawet nie wiem. Jazda w Polsce środkami transportu publicznego (mam na myśli głównie pociągi, bo zanim zacząłem jeździć samochodem to był główny środek transportu na wszelkie wyjazdy) nie jest tańsza od jeżdżenia Swiftem. Wyjątkiem jest komunikacja miejska w Warszawie, ale nie wiem jak sprawa wygląda w innych dużych miastach lub status studenta! Jeśli nie masz praw do żadnych zniżek to w Polsce nie opłaca się jeździć transportem publicznym. Dla mnie kompletny absurd, ale taka jest prawda...
No i porównać trzeba jeszcze czas takiego przejazdu. Jeśli mieszkasz w dużym mieście i chcesz dojechać do innego dużego miasta to ok. Może uda Ci się dojechać w podobnym czasie jak autem. Ale jeśli mieszkasz w mniejszej miejscowości (jak na wsi to już masz po całości przekichane!) i musisz dojechać z przesiadkami do dużego miasta, a potem wysiąść w dużym mieście i z przesiadkami dojechać do kolejnej mniejszej miejscowości to może Ci się zejść 2 lub 3 razy dłużej niż jechałbyś autem...Ale to są Twoje pieniądze i możesz je wydawać na głupoty typu: droga benzyna. Możesz, oczywiście, pchać własną kasę w koncerny paliwowe i akcyzę, jeśli nie masz innej alternatywy.
Czyli LPG nie jest objęte ani akcyzą, ani nie produkują go koncerny paliwowe? To coś nowego! XD
Dla mnie dojazdówka, jak sama nazwa wskazuje, służy do dojechania do wulkanizatora celem naprawienia uszkodzonego pełnego koła...
Chyba, że łapiesz gumę tak jak ja w którąś majówkę i wszyscy wulkanizatorzy są zamknięci na głucho, a Ty musisz dojechać 400 km do domu. Dojazdówka? Świetny wybór! :P
Dla mnie koniec gównoburzy, bo znowu Ty masz swoje racje, a ja swoje i powinniśmy uszanować się nawzajem. ;)
-
Z tą komunikacją niestety i u mnie nie jest zbyt ciekawie. Bus do Lublina (10km) 3,5zł czy tam 4zł. Nie ma ulgowych, miesięcznych itp. Miesięczny MPK na jedną linię to pewnie z 70zł. Dojazdy do pracy taką komunikacją zupełnie nieopłacalne - wolę auto. Że już nie wspomnę tras ponadplanowych do klientów, na zakupy itp. Komunikacja odpada w przedbiegach. Wolę w korku postać (wbrew temu co mówi propaganda reklamowa w mieście inspiracji - "nie twórz korków - przesiądź się do komunikacji miejskiej"). Ostatnio mówili o budowie parkingów przesiadkowych dla aut ze wsi. OK, ale w mojej okolicy (na wlocie od Lubartowa) nie przewidują akurat budowy takowego. Zresztą wolę swobodę poruszania się autem :)
W kwestii zapasu. Nie rozumiem, jak można podchodzić do zakupu samochodu i jako istotne kryterium brać pod uwagę to, czy ma koło zapasowe, dojazdówkę czy spray. To przecież najmniej istotne, w każdej chwili można dokupić jedną z wymienionych rzeczy za niewielkie pieniądze :)
Mi "udało się" tylko raz użyć zapasu. Jak na złość w zimie, na parkingu - tuż po wymianie opon na NOWE zimówki złapałem kapcia w tylnym kole.
-
@BPX33 powiedział w [moje Tico] - Daewoo Tico SX 1999r:
Czyli LPG nie jest objęte ani akcyzą, ani nie produkują go koncerny paliwowe? To coś nowego! XD
Chwila, moment - przede wszystkim jest prawie 2,5 raza tańsze, więc zasilam konta koncernów o wiele mniejszą kwotą, niż Ty. Zaś akcyza też jest o wiele niższa - nie wiedziałeś o tym?
Dla mnie dojazdówka, jak sama nazwa wskazuje, służy do dojechania do wulkanizatora celem naprawienia uszkodzonego pełnego koła...
Chyba, że łapiesz gumę tak jak ja w którąś majówkę i wszyscy wulkanizatorzy są zamknięci na głucho, a Ty musisz dojechać 400 km do domu. Dojazdówka? Świetny wybór! :P
Bez przesady - zdarza Ci się to co tydzień? Może co miesiąc?
Jeśli raz w dotychczasowym życiu, to naprawdę nie widzę żadnego problemu w zmniejszeniu prędkości max. do 80 km/h i poświęceniu 1 (słownie: jednej) godziny dłużej na dojazd do domu 400 km.
Dojazdówka jest W DZISIEJSZYCH CZASACH (podkreślam) lepszym rozwiązaniem. Nawet ze względu na mniejszą masę, którą wozi się non-stop; a pamiętam wyliczenia z dawnych lat (czytałem w książce obsługi jednego z aut): dwudziestolitrowy kanister z benzyną (który waży ok. 16-17 kg) wożony przez 1000 km zwiększa spalanie o ok. 1 litra (auto normalnie paliło 7-8 l/100 km/h). Warto więc nawet zwrócić uwagę na niby niewiele, ale jednak nieco większe spalanie, co na przestrzeni setek tysięcy km robi już sporą różnicę.
Dam przykład z dustera: oryginalne koło (z fabryczną gumą 216/65/16) waży dokładnie 20 kg. Dojazdówka 14 kg. Łatwiej się wkłada do bagażnika, manipuluje (choćby w celu sprawdzenia ciśnienia), wozi się mniej kilogramów - co też na długich dystansach przekłada się na spalanie, a więc i na złotówki.
I jest spora szansa, że nigdy jej nie użyję. A jeśli nawet się przydarzy, to pogodzę się z koniecznością wolniejszej jazdy (zresztą... na pełnym kole zapasowym, które przeleżało X lat w bagażniku, też nie odważyłbym się rozwijać kosmicznych prędkości). :-PDla mnie koniec gównoburzy, bo znowu Ty masz swoje racje, a ja swoje i powinniśmy uszanować się nawzajem. ;)
Nie przesadzaj, kulturalnie rozmawiamy. Co do racji - zgoda, ale apeluję o sensowne argumenty, bo te, które przytoczyłeś ostatnio, po prostu wyrwały mnie z butów swoją niedorzecznością. :-P
-
Już nie będę. Obiecuję. :-)
-
Ja to powiem tak, niech posty zostaną dla potomnych ;) jeden spojrzy i złapie się za głowę, drugi spojrzy i rady do serca pójdą. A ja dalej będę tikusiem klepał kilometry i postaram się go zrobić aby mi długo służył, bo niestety ale musi dożyć jeszcze 2 lata minimum.
-
Panowie, powstał problem z tico. Wymieniałem termostat. Od tego czasu auto nie ma wolnych obrotów na benzynie, dodawanie gazu poprawia sytuację, autem da się pojechać, na gazie wygląda że jest wszystko ok, auto na pb odpala pracuje 1 sekundę i gaśnie, na gazie odpalam i jest ok. Przed robotą odpiąłem akumulator. Dodaję listę co wyciągałem i co już zrobiłem:
-
aby dostać się do obudowy termostatu wyciągnąłem aparat zapłonowy, cały. Zaznaczyłem sobie ustawienie śrubek i potem tak samo poskładałem, Myślałem, że źle wsadziłem aparat zapłonowy, ale kręcąc palcem rozdzielacza tylko w 1 miejscu aparat wchodzi na swoje miejsce, zazębia się z wałkiem. różne pozycje aparatu zapłonowego nic nie dają.
-
Zdjąłem jakieś podciśnienie od aparatu, tyle że potem je wsadziłem na swoje miejsce, przewód wygląda ok i dmuchając do niego też nic nie puszczał.
-
Obok aparatu była 1 wtyczka, odpiąłem ją. Potem wpiąłem ponownie.
No i teraz pytanie, popsułem aparat zapłonowy czy co...
-
-
No i właśnie, odpiąłem 1 wężyk oraz 1 kostkę, więcej nie ruszałem, może zaśniedziałe są, przeczyszczę wszystko jeszcze raz i wtedy będę się zastanawiał.
-
@likaon powiedział w [moje Tico] - Daewoo Tico SX 1999r:
Panowie, powstał problem z tico. Wymieniałem termostat. Od tego czasu auto nie ma wolnych obrotów na benzynie, dodawanie gazu poprawia sytuację, autem da się pojechać, na gazie wygląda że jest wszystko ok, auto na pb odpala pracuje 1 sekundę i gaśnie, na gazie odpalam i jest ok. Przed robotą odpiąłem akumulator. Dodaję listę co wyciągałem i co już zrobiłem:
Nie wiem jak w twoim aucie (byłym paciora - niech się on wypowie) ale u mnie z trudem odpala silnik na benzynie gdy jest gorąco i aby po odpaleniu zaras nie zgasł trzeba dodawać trochę gazu. Sprawdź czy przełącznik lato-zima jest ustawiony na lato - o ile nie został zdemontowany po instalacji gazu. Skoro silnik działą na gazie a są problemy z pracą na benzynie to nie jest kwestia uszkodzenia samego aparatu zapłonowego a raczej ewentualnego jego przestawienia.
- aby dostać się do obudowy termostatu wyciągnąłem aparat zapłonowy, cały. Zaznaczyłem sobie ustawienie śrubek i potem tak samo poskładałem,
Mogłeś przestawaić kąt wyprzedzenia zapłonu. Nie wiem jak ty znaczyłeś położenie aparatu względem korpusu, do którego jest przykręcany ale ja przed demontażem aparatu rysuję rysę na aparacie i korpusie.
- Zdjąłem jakieś podciśnienie od aparatu, tyle że potem je wsadziłem na swoje miejsce, przewód wygląda ok i dmuchając do niego też nic nie puszczał.
To jest siłownik podciśnieniowy aparatu zapłonowego, który koryguje kąt wyprzedzenia zapłonu. Do prób trzeba ssać powietrze przez wężyk a nie w niego dmuchać. Sprawdż czy podpiołeś wężyk podciśnieniowy we właściwe miejsce (w razie czego mogę przełać ci zdjęcie)
-
Wężyk odpiąłem bezpośrednio od siłownika podciśnieniowego, nie ruszałem nic przy samym gaźniku, próby czy jest sprawny nie robiłem. Sprawdziłem parę minut temu i jest on na swoim miejscu.
Rysę zrobiłem na korpusie, przy śrubie która jest wyżej, na wierzchu. Myślałem też, czy nie pomyliłem kolejności zapłonu na cylindrach, ale kopułkę odkręciłem całą, bez zdejmowania przewodów oraz sugerowałem się długościami przewodów.
No i to co mnie zastanawia, czy można aparat zapłonowy wsadzić odwrotnie w wałek. Bo tylko w 1 miejscu delikatnie wszystko mi się zazębia. No nic, powalczę jeszcze dziś z układem benzyny, wypnę całkowicie resrtyktor od podawania benzyny aby była bezpośrednia droga, no ale gdyby on był uszkodzony to nie byłoby w ogóle benzyny, a ona jednak jest przy gazowaniu. Na razie patrzę w książkę Trzeciaka i się uczę.