korozja niszczy wszechświat (i nie tylko)
-
Co tu się dziwic skoro teraz wszystko chińskie to i chińska stal. Jak by dawniej robili z akich blach ja dzisiejsze mercedesy to raczej mało by było zabytkowych samochodów. A przecież podobno teraz mamy takie technologie, że głupa korozja nie powinna zjadac samochodu po 2 latach czy krócej.
-
Co tu się dziwic
skoro teraz wszystko chińskie to i chińska stal. Jak by dawniej robili z akich blach
ja dzisiejsze mercedesy to raczej mało by było zabytkowych samochodów. A przecież
podobno teraz mamy takie technologie, że głupa korozja nie powinna zjadac samochodu
po 2 latach czy krócej.Etam... Chińska stal, jeśli już, to od niedawna. A mercedesy też miały problem z korozją, zdaje się, że zawsze... Twierdzisz, że te najnowsze już nie?
Technologie... owszem, są, ale "odpowiednio" stosowane... tak, żeby się to producentowi opłacało.
Ale wracając do linku - to rzeczywiście zgroza jeździć czymś takim i nic z tym nie robić. Diagnosta idiota, że DR podbił. -
Ale wracając do
linku - to rzeczywiście zgroza jeździć czymś takim i nic z tym nie robić. Diagnosta
idiota, że DR podbił.To są znajomości
-
Etam... Chińska
stal, jeśli już, to od niedawna. A mercedesy też miały problem z korozją, zdaje się,
że zawsze... Twierdzisz, że te najnowsze już nie?Zdaje się, że nie. Jeden warunek auto musi być albo bezwypadkowe albo porządnie zrobione a nie naładowane mokrych gazet ze szpachlą...dzisiejsze mercedesy mają dopiero problemy z korozją, jakiś czas temu była nagłośniona sprawa Sprinterów, które użytkuje min. policja. Po roku (albo jak ktoś miał szczęście nawet podczas odbierania auta z salonu) auta już były pognite, w tych policyjnych woda lała się do środka podczas mycia etc.
Technologie...
owszem, są, ale "odpowiednio" stosowane... tak, żeby się to producentowi opłacało.Są one stosowane na tyle odpowiednio aby wytrzymało to okres gwarancji, jaki producent daje na blachę (10 lat?). Z resztą tak jak napisałem, moim zdaniem jak auto jest bezwypadkowe, regularnie myte i dbane to wszystko będzie jak należy, przykładem może być mój golf, w podłodze ani jednej dziury, na nadkolach jakieś wykwity wychodziły (wtedy auto miało 16 lat więc sądzę, że jak najbardziej miały prawo), zrobione 3 lata temu do dzisiaj spokój(też zrobione porządnie), ostatnio go spotkałem i nowy właściciel aż chwalił, że jest w szoku
Ale wracając do
linku - to rzeczywiście zgroza jeździć czymś takim i nic z tym nie robić. Diagnosta
idiota, że DR podbił.Pewnie nawet auta nie widział, a jeśli zrobił to widząc auto to kretyn do kwadratu
-
Pewnie nawet auta
nie widział, a jeśli zrobił to widząc auto to kretyn do kwadratuA przecież są proste, sprawdzone, polskie metody na naprawę problemu (uwaga - słownictwo nieparlamentarne, co zrobić... ):
-
Prosty temat. Czy producentowi opłaca się, by jego autem każdy jeździł bezproblemowo 50 lat? Nie Technologie technologiami, ale zysk ze sprzedaży nowych aut jest priorytetem. W każdym cywilizowanym kraju kupuje się nowy samochód, jeździ nim 10 do 15 lat, a potem idzie się do salonu i kupuje nowy. Dlaczego stare golfy jeżdżą do dzisiaj i mają się dobrze? Konkretny ocynk? Pewnie dałoby się to zrobić i dobrze teraz, jedno jest pewne- producentowi raczej się to nie opłaci Szkoda, że swifty nie były produkowane w wersji aluminiowej
Inna sprawa, że kombinowanie z podbiciem dowodu też są absurdem. Jestem ostatnio u wulkanizatora. Przyjechał Pan, który miał z przodu zimówki wyjeżdżone do drutów, poprosił o przełożenie ich na tył. Z tyłu miał "lepsze", więc zażyczył je na przód. Wulkanizator powiedział, że może mu co najwyżej sprzedać coś używanego. I z takim gościem trzeba jeździć po ulicy, przecież on nie ma absolutnie żadnego hamowania, no chyba, że na śniegu mu drut lepiej przykleji
-
Technologie technologiami, ale zysk ze sprzedaży nowych aut jest priorytetem. W
każdym cywilizowanym kraju kupuje się nowy samochód, jeździ nim 10 do 15 lat, a
potem idzie się do salonu i kupuje nowy.Tu nie chodzi o zysk ze sprzedaży (bo z tego co wiem to marże są obecnie minimalne), tylko o serwisowanie, które często przekracza o 200-300% ceny w normalnych warsztatach.
-
Tu nie chodzi o
zysk ze sprzedaży (bo z tego co wiem to marże są obecnie minimalne), tylko o
serwisowanie, które często przekracza o 200-300% ceny w normalnych warsztatach.O kupno nowego też chodzi, pomimo niskiej marży jest to jednak zarobek, który dodatkowo daje miejsca pracy całkiem sporej grupie osób, a produkowanie aut w taki a nie inny sposób napędza koniunkturę Z resztą wiadomo, że taka sytuacja nie ma miejsca tylko w przypadku motoryzacji - kiedyś wszystko czy to auto czy sprzęt elektroniczny, czy gospodarstwa domowego było robione tak porządnie, że gro z tych rzeczy działa do dzisiaj i jest o wiele bardziej cenione pomimo swojego wieku i faktu, że są używane niż dzisiejsze nówki ze sklepu. Podobnie rzecz miała się z samochodami, kiedyś samochód był dobrem luksusowym, i był robiony porządnie od projektu na wykonaniu kończąc.
-
O kupno nowego też
chodzi, pomimo niskiej marży jest to jednak zarobek, który dodatkowo daje miejsca
pracy całkiem sporej grupie osób, a produkowanie aut w taki a nie inny sposób
napędza koniunkturę Z resztą wiadomo, że taka sytuacja nie ma miejsca tylko w
przypadku motoryzacji - kiedyś wszystko czy to auto czy sprzęt elektroniczny, czy
gospodarstwa domowego było robione tak porządnie, że gro z tych rzeczy działa do
dzisiaj i jest o wiele bardziej cenione pomimo swojego wieku i faktu, że są używane
niż dzisiejsze nówki ze sklepu. Podobnie rzecz miała się z samochodami, kiedyś
samochód był dobrem luksusowym, i był robiony porządnie od projektu na wykonaniu
kończąc.Kupując auto różne rzeczy są ważne - wygląd, spalanie, bajery. Jednak po jakimś czasie okazuje się, że najważniejsza jest niezawodność, bo jak notorycznie spóźniasz się do pracy, utkniesz gdzieś na drugim końcu Polski albo regularnie zostawiasz u mechanika połowę pensji to reszta zalet samochodu nie ma znaczenia.
Ciekawy artykuł na ten temat.
http://wyborcza.biz/pieniadzeekstra/1,13...l#BoxSlotII3img -
Tylko weź to przetłumacz kobiecie
honda po którą jadę w sobotę jest nieco poobijana i narzeczonej już sie nie podoba ,a możliwe że będzie jeździła bezawaryjnie -
Tylko weź to
przetłumacz kobiecie
honda po którą jadę
w sobotę jest nieco poobijana i narzeczonej już sie nie podoba ,a możliwe że będzie
jeździła bezawaryjnieCóż, "baby" tak już mają
Moja żonka też jak widzi samochód z jakimkolwiek uszczerbkiem na karoserii lub wnętrzu to mówi, że to jest stary złom. Co ciekawe nie przeszkadza jej np. matowy lakier...
A jak w aucie na liczniku widnieje przebieg 120tyś km to nawet nie podchodzi (nie zależnie ile by ten samochód nie miał lat ) bo na pewno jest zjeżdżony i zaraz się rozpadnie.Dlatego zakupami pojazdów w moim domu zajmuję się ja, bo inaczej do tej pory byśmy rowerem jeździli
-
Akurat korozja nie jest największym problemem starych samochodów - spawanie czy szpachlowanie jest raczej tanią i trwałą naprawą, przynajmniej w porównaniu do napraw elektroniki czy silników w nowoczesnych samochodach.
-
Elektronika i owszem ale silnik? IMO jest dokładnie taki sam jak 10, 20 lat temu. Ma kadłub, wał korbowy, korbowody, tłoki, głowicę z zaworami i coś innego? Sterowanie tak, zmieniło się ale część mechaniczna silnika nie. (IMO)
-
Akurat korozja nie
jest największym problemem starych samochodów - spawanie czy szpachlowanie jest
raczej tanią i trwałą naprawą...Nie zgodziłbym się, zazwyczaj tam gdzie jest szpachla po 2 latach jest i ruda
-
Elektronika i
owszem ale silnik? IMO jest dokładnie taki sam jak 10, 20 lat temu. Ma kadłub, wał
korbowy, korbowody, tłoki, głowicę z zaworami i coś innego? Sterowanie tak, zmieniło
się ale część mechaniczna silnika nie. (IMO)Układy zasilania są inne i to już wystarczy. Inna sprawa, że elementy które wymieniłeś są zdecydowanie mniej trwałe, niż 20 lat temu, a i naprawa droższa bo trzeba rozbierać pół samochodu żeby wymienić jakąś pierdołę, np. rozrząd.
-
-
Układy zasilania są
inne i to już wystarczy.To jest sterowanie silnika
Inna sprawa, że elementy które wymieniłeś są zdecydowanie
mniej trwałe, niż 20 lat temu,Ale są takie same. Tłoki nie są kwadratowe, wał korbowy jest podparty na łożyskach i co by tu jeszcze
a i naprawa droższa bo trzeba rozbierać pół samochodu
żeby wymienić jakąś pierdołę, np. rozrząd.I wracamy do początku. Może i więcej pracy przy dojściu do części ale silnik to silnik.
Dobra. Już się nie wtrącam
-
Nie zgodziłbym się,
zazwyczaj tam gdzie jest szpachla po 2 latach jest i rudaDobre i 2 lata
-
-
Akurat korozja nie
jest największym problemem starych samochodów - spawanie czy szpachlowanie jest
raczej tanią i trwałą naprawą, przynajmniej w porównaniu do napraw elektroniki czy
silników w nowoczesnych samochodach.Nie generalizowałbym, są samochody które ruda tak lubi, że przy spawaniu jest problem by znaleźć zdrowy kawałek do przyspawania. Zobacz ile Tico i Swiftów kończy swój żywot przez rudą, a nie przez awarie. W nowoczesnych samochodach też jest różnie z tą awaryjnością silników i elektroniki, jedne psują się częściej, inne rzadziej.