Jak to jest z rezerwą?
-
Jadę z pracy. Siri mówi że mam jechać objazdem bo korek. Pffff. Będzie mnie robot pouczać.
Wyjeżdżam na A5. Całkiem spoko. Sporo aut ale ruch w normie. Wszystkie pasy łącznie z awaryjnym dostępne dla ruchu.
Widzę na bramce info że następne 10 kilometrów pokonam w 50 minut. No trudno. Postoje.
Kontrolka paliwa: 1/10. Brak lampki rezerwy. zasięg 38km. Do domu 36. Zatankuje se za korkiem.
Na ostatnim zjeździe przed korkiem gdzie jest stacja benzynowa myślę jeszcze że może być zjechać.
Ale nie. Nie będzie tak źle przecież.
Zaraz za zjazdem dołączam do korka. Stoimy. Okazuje się że to nie taki se korek a poważny wypadek. Z czterech pasów zrobili jeden i sprzątają.
Lampka rezerwy zapaliła się. Gaszę radio i klimatyzację.
Robi się zimno.
Po 20 minutach uznaję że warto by było być po prawej jakby jednak zgasł. Zjeżdżam na awaryjny. Lepiej tu już na środku.
Kontrolka paliwa: 0/10. Zasięg: - -
Stojąc w korku widzę lampy stacji benzynowej którą właśnie bym mijał gdybym jechał objazdem.
Po 10 minutach uznaję że za duże ryzyko. Zjeżdżam na SOS i gaszę silnik. Jest bardzo zimno.
Po godzinie ruch się robi płynny i ruszam w duszą na ramieniu.
Mijam zjazd z autostrady po którym się robi już zupełnie plynnie ale dalej przyspieszam bardzo powoli. Nie używam w ogóle hamulca.
Jedna górka. Druga. Trzecia. I teraz tylko z górki. Stacja za 1000m. Jest! Pompa paliwowa. Mój ty dystrybutorze ukochany. Sikawko wolności.
Zatankowałem.
I tu moje pytanie. Wlazło 35 litrów do pierwszego odbicia. Jest możliwe że jeszcze miałem 10 litrów w baku? Tipo sedan ma niby 45 litrów pojemności.
-
@esen napisał w Jak to jest z rezerwą?:
I tu moje pytanie. Wlazło 35 litrów do pierwszego odbicia. Jest możliwe że jeszcze miałem 10 litrów w baku? Tipo sedan ma niby 45 litrów pojemności.
Moim zdaniem to mało realne jest. Paliwo ogólnie się 'pieni' jak się je leje, więc może do odbicia poszła owa 'piana'? Jednak i tak nie sądzę, żeby to było aż 10l. Może miałeś jakieś 4-5l. jeszcze w baku? Moim zdaniem najlepiej byłoby zalać do 3-4 odbicia, chociaż wiem, że lanie pod sam korek w benzynie nie jest zalecane.
-
@Gooral napisał w Jak to jest z rezerwą?:
chociaż wiem, że lanie pod sam korek w benzynie nie jest zalecane.
Czemu? Czasem tak robię. Najczęściej w Zgorzelcu.
-
@esen napisał w Jak to jest z rezerwą?:
Czemu? Czasem tak robię. Najczęściej w Zgorzelcu.
Podobno towrzy, się duże podciśnienie co nie jest zdrowe dla układu paliwowego a w skrajnych przypadkach podobno może prowadzić do jakiś uszkodzeń. Sam nigdy się z tym nie spotkałem, ale czytałem, że podobno tak jest.
-
@Gooral To nie tak. Nie w te stronę. Są zaworki podciśnieniowe, odpowietrzenia itp. Więc podciśnienie w baku jest stałe. Chodzi o opary. Przy wysokich temperaturach gromadzi sie dużo oparów, a one ujścia nie mają. Im więcej paliwa zalane, tym mniejsza przestrzeń dla "poduszki" z oparów. Podobna zasada do tego, dlaczego bak do LPG napełnia się do ok. 75%.
-
@Szarik napisał w Jak to jest z rezerwą?:
@Gooral To nie tak. Nie w te stronę. Są zaworki podciśnieniowe, odpowietrzenia itp. Więc podciśnienie w baku jest stałe. Chodzi o opary. Przy wysokich temperaturach gromadzi sie dużo oparów, a one ujścia nie mają. Im więcej paliwa zalane, tym mniejsza przestrzeń dla "poduszki" z oparów. Podobna zasada do tego, dlaczego bak do LPG napełnia się do ok. 75%.
Czyli napisałem głupoty :F wychodzi więc, że tak na prawdę chodzi bardziej o odpowietrzenie i bezpieczeństwo?
-
@Gooral Dokładnie. Im więcej oparów, tym większe robi się ciśnienie w baku. W czasie postoju, przy upale i zatankowanym baku pod sam korek, robi się duże ciśnienie w zbiorniku. Dlatego też pistolety wybijają wcześniej, a nie jak zapełni się wlew paliwa.
-
-
@esen To nie ma znaczenia. Już wyjaśniam. Tankujesz paliwo, pistolet odsysa opary taką małą rurką w środku. Rośnie poziom paliwa w baku, ciecz wypycha powietrze ze zbiornika, robi się ciśnienie i przy jego określonej wartości, pistolet wybija. Ciśnienie wybicia jest właśnie ustalone tak, żeby zostawić ten bufor bezpieczeństwa na opary, które się wydobywają z paliwa w czasie jego "składowania" w baku. Wiadomo, że im goręcej, tym więcej oparów może się wytworzyć. Ale ten bufor jest mniej więcej stały, stacje nie zmieniają ciśnienia wybicia na lato i zimę. Tak jak w LPG, też butla nie jest pełna w 100%, żeby gaz miał się gdzie rozprężać. Tyle, że w przypadku benzyny (lub ropy), można wyjąć pistolet, wtedy ciśnienie z baku i wlewu zejdzie i znowu możemy trochę dolać.
A co do Twojej sytuacji z tankowaniem. Piszesz, że rezerwa się zaświeciła dopiero w korku. Przeważnie samochody mają ustaloną rezerwę na poziomie 7-10l. Ma to wystarczyć na około 100km. Wiadomo, że zależy to od samochodu, stylu jazdy i sytuacji na drodze. Ale mniej więcej na te 100km powinno wystarczyć do pustego baku. Więc ja podejrzewam, że w Twoim wypadku było jeszcze kilka litrów paliwa. Niech będzie w momencie zapalenia rezerwy 7-8l (wartości przykładowe). Po dojechaniu do dystrybutora zostało z 5l. Dolałeś 35l i został ten bufor, o którym pisałem wyżej. Bo producenci podają całkowitą pojemność baku, a jak pisałem, do pierwszego wybicia bak nie będzie w 100% napełniony.
Tylko czemu komputer już nie pokazał żadnego zasięgu? Być może jest to takie zabezpieczenie, żeby ludzie nie wyjeżdżali paliwa do końca (może to szkodzić pompie paliwa). Zasięg się kończy, to raczej każdy zatankuje. A rezerwa, to już takie ostrzeżenie, żeby zjechać. -
Trochę uściślę wyjaśnienia Szarika: gdzieś kiedyś czytałem, że jest taki żelazny przepis dla konstruktorów aut, iż po zapaleniu się kontrolki rezerwy ma być w baku jeszcze paliwa na przejechanie minimum 50 km. Zwykle zostawiają oni jednak większy margines - rzeczywiście nieraz wystarcza na 80-100 km.
Tak jest np. w moim Dusterze - wiem, bo kiedyś go dokładnie litrażowałem. Najpierw chciałem sprawdzić, ile faktycznie wejdzie tam benzyny - tak pod korek, żeby widoczne we wlewie lustro paliwa już nie opadało. Instrukcja mówi o 50 litrach - i tyle faktycznie tankuje się na stacji do 2-3 odbicia (bez powolnego dolewania). Wziąłem kiedyś kanistry i kupiłem 60 l. W garażu opróżniłem bak maksymalnie, ile się dało. Wlałem 50 l - bez problemów. No to dalej - następna dycha poszła przez lejek... i dalej nic nie widać. Pojechałem tikiem i dokupiłem następną dychę. I tak, powoli wlewając, weszły w sumie 64 litry... czyli 14 l więcej!
Oczywiście zalałem przy tym całkowicie układ odpowietrzający... Więcej nie robiłem takich numerów. Ale od tej pory wiem, że pozostająca dla bezpieczeństwa przestrzeń jest naprawdę duża.
Do tico wchodzi mniej: nominalnie jest 30 l, dodatkowo wejdzie jeszcze 2 l.
Niektórzy wracając zza wschodniej granicy do PL tankują po tamtej stronie na full, bo jest taniej - podobno na stacjach są nawet przygotowane specjalne podjazdy, żeby można było przechylić auto przy tankowaniu (wtedy jeszcze więcej wchodzi) :-) . Bałbym się jednak zatankować pod korek i odstawić auto - gdy zrobi się cieplej, coś może strzelić. Jeśli tankujesz w Zgorzelcu pod korek i od razu ruszasz w trasę, to jeszcze OK - pewnie zanim dojedziesz do domu, sporo benzyny zdążysz spalić. Ale nie zostawiaj samochodu z wypełnionym pod korek bakiem.
Wracając do wskazań paliwomierza i wyświetleń komputera pokładowego: wedle mojej wiedzy, prawdopodobnie masz tak, jak w większości dzisiejszych samochodów - mianowicie wskaźnik ilości paliwa oraz kontrolka rezerwy sterowane są pływakiem w baku, ale komputer wyświetla zasięg nie opierając się o dane z pływaka, lecz przeliczając czas otwarcia wtryskiwaczy (zliczając dawki benzyny) i przejechany dystans. Czyli są to dwa dość niezależne układy. Współpracują tylko w dwóch momentach:- po włączeniu zapłonu komputer sprawdza położenie pływaka (ilość paliwa) i odtąd zaczyna swoje przeliczenia; gdyby komp korzystał cały czas z pływaka, wskazania zasięgu ciągle by falowały z powodu "chlupotania" benzyny podczas ruchu auta;
- gdy zaświeci się kontrolka rezerwy, za chwilę automatycznie wyłączają się wskazania zasięgu, wyliczane przez komputer. Pewnie z tych powodów, o których pisał Szarik.
Dalej: układy oparte na pływaku mierzą ilość paliwa za pomocą rezystora i nie pokazują liniowo na wskaźniku ilości benzyny. Dowód:
Dodatkowo warto wiedzieć, że w nowoczesnych autach i tak elektronika rządzi - zrób eksperyment: podjedź na stację, włącz zapłon i tankuj, spoglądając na wskaźnik paliwa na zegarach - założę się, że choć wlejesz dziesiątki litrów, wskazania się nie zmienią i dalej będzie widoczny stan jak przed tankowaniem. Dopiero gdy wyłączysz zapłon i po chwili znowu włączysz - komp uruchomi procedurę odczytu wysokości pływaka i paliwomierz pokaże pełny zbiornik...
Poza tym wskaźnik na zegarach ma swoją całkiem sporą bezwładność (elektronika go trochę blokuje), inaczej miałbyś na zegarach ciągle skaczącą wskazówkę paliwomierza (lub dyskotekę światełek) podczas jazdy. Zwykle jest tak, że gdy poziom paliwa opadnie, a wskaźnik będzie pokazywał już tą niższą wartość, nawet gdy pływak na nierównościach podskoczy na chwilę do góry - wskazówka nie pójdzie wyżej.
No i warto wiedzieć, że w związku z tym, wcześniejsze niż zwykle zapalenie się kontrolki rezerwy (a co za tym idzie - brak wskazań zasięgu), MOŻE wprowadzić Cię w błąd. Prosta sprawa, sprawdzona przeze mnie: normalnie, podczas spokojnej jazdy po równej drodze, kontrolka rezerwy zapala się przy np. 6 litrach, co gwarantuje Ci spokojny dystans 80 km. Ale jedziesz pod górę (lub w dół, zależy od umiejscowienia pływaka w zbiorniku), albo ostro zahamujesz - paliwo się przelewa w baku, pływak znajdujący się w okolicach "rezerwy" opadnie na chwilkę w dół - wcześniej zapali się kontrolka, elektronika na pewno jej już nie wyłączy (aż do zatankowania) i zaraz stracisz wskazania zasięgu - a w rzeczywistości jest w baku jeszcze 10 litrów, na których zrobisz spokojnie np. 140 km... Tak też bywa. Na szczęście, w drugą stronę to nie zadziała - tzn. kontrolka nigdy nie zapali się później, niż trzeba, żeby po 20 km było całkiem sucho w baku. :-) Te 50 km masz gwarantowane, często więcej, a przez nagłe zmiany położenia pływaka - może kontrolka zapalić się wcześniej, paliwa masz więcej i pojedziesz dalej.
No chyba, że coś się popsuło. ;-)PS. Nie ma sensu polegać na fabrycznych wskaźnikach, bo one nie są dokładne. O dokładne informacje musiałem postarać się sam, montując własnoręcznie UKP (Uniwersalny Komputer Pokładowy), który po skalibrowaniu daje mi więcej precyzyjnych informacji.
EDIT: Współczesne auta lepiej tankować wcześniej. Popatrz, jak straszą konsekwencjami:
https://moto.wp.pl/co-sie-stanie-gdy-skonczy-sie-paliwo-w-baku-6068432137733249a -
Dzięki za odpowiedzi. Fajnie gdyby producenci opisywali dokładnie jak oprogramowanie jest napisane.
Teraz to już po ptokach, ale przynajmniej wiem na pewno że te kreski na wyświetlaczu nie mają nic wspólnego z rezerwą.
A zasięg się wyłącza by mnie przestraszyć ;)
-
@esen kontrolka rezerwy we współczesnych autach to największy oszust (WSPÓŁCZESNE AUTA TO ZUO! :P)!
W służbowej Fabii już nie raz robiłem testy zasięgu na rezerwie itp. itd. Gdy komputer pokazywał mi zasięg 0 km ja potrafiłem przejechać jeszcze blisko 20 km i dalej nic nie szarpało przy ruszaniu, ani silnik nie zgasł.
Co do pojemności baku. W Fabii wg informacji katalogowych bak ma pojemność 45l, a ja wlewając pod korek tankuję prawie 57l (mając wspomniane wcześniej 0 km zasięgu), a w baku musi jeszcze coś być, czyli pewnie jest to 58l. Różnica wynosi zatem 13l (!) na których bez żadnych problemów przejadę 200 km, a jadąc zgodnie z ecodriving'iem ponad 250 km. Niezła różnica co nie? ;)
W Swifcie różnica wynosi 1l (bak ma 40l, a da się zatankować 41l), więc kiedyś robili dokładniejsze auta.Jak chcesz to zrób sobie kiedyś test ile ujedziesz od komunikatu "0 km zasięgu" wioząc ze sobą kanister z 5l beny. Silnikowi, pompie, ani niczemu innemu od jednej takiej sytuacji nic się nie stanie, jeśli dolejesz jej po pierwszym szarpaniu/zgaśnięciu, a będziesz wiedział ile faktycznie możesz ujechać. Przerabiałem coś takiego z 9 lat temu w Swifcie i jakoś nic się nie stało (dolałem paliwa po pierwszym szarpaniu).
@Gooral od tankowania pod korek dzieje się ... NIC! Prawie zawsze tankuję Swifta czy Fabię i jeżdżą aż miło! Za to dość drastycznie możesz zwiększyć zasięg swojego auta, także wg mnie tankowanie nie pod korek przy tankowaniu do pełna jest totalnym marnotrawstwem czasu...
@Szarik ciśnienie w baku też nie jest to w 100% szkodliwe o ile w ogóle jest. Już nie raz tankowałem auto pod korek w lecie, przejeżdżałem 500 m ze stacji pod dom i zostawiałem auto na kilka dni. I co? Wybuchło? Nie.
Gadanie o szkodliwości tankowania pod korek można wsadzić między bajki dla dzieci i tyle!
Wymyślili je zapewne mechanicy w sumie nie wiadomo w jakim celu. Pewnie po to, żeby naciągać klientów na wymiany części, których nie trzeba wymieniać gdy Ci się przyznawali, że leją pod korek... :D -
@BPX33 napisał w Jak to jest z rezerwą?:
Jak chcesz to zrób sobie kiedyś test ile ujedziesz od komunikatu "0 km zasięgu"
Paaanie. Chcesz żebym ja na zawał zszedł?
Po drugie ja mam Fiata. Oni tu zrobili parę rzeczy na odwal się. Wolę nie ryzykować.
@Gooral od tankowania pod korek dzieje się ... NIC! Prawie zawsze tankuję Swifta czy Fabię i jeżdżą aż miło! Za to dość drastycznie możesz zwiększyć zasięg swojego auta, także wg mnie tankowanie nie pod korek przy tankowaniu do pełna jest totalnym marnotrawstwem czasu...
@Szarik ciśnienie w baku też nie jest to w 100% szkodliwe o ile w ogóle jest. Już nie raz tankowałem auto pod korek w lecie, przejeżdżałem 500 m ze stacji pod dom i zostawiałem auto na kilka dni. I co? Wybuchło? Nie.Też mi się wydaje że to mit. W najgorszym wypadku opary polecą przez zawór w korku/klapce. Ewentualnie się wyleje waha na chodnik.
W ogóle jakieś w Fabii jak mi facet w Zgorzelcu zalał pod serio korek to ja dojechałem do domu (500km od granicy) i mi dopiero pierwsza kreska zeszła.
-
@BPX33 napisał w Jak to jest z rezerwą?:
W Swifcie różnica wynosi 1l (bak ma 40l, a da się zatankować 41l), więc kiedyś robili dokładniejsze auta.
Nie będę się sprzeczał co do robienia kiedyś "dokładniejszych aut", ale... zwracam uwagę, że wtedy zbiorniki były stalowe - i być może miało to znaczenie (o czym za chwilę).
Jak chcesz to zrób sobie kiedyś test ile ujedziesz od komunikatu "0 km zasięgu" wioząc ze sobą kanister z 5l beny. Silnikowi, pompie, ani niczemu innemu od jednej takiej sytuacji nic się nie stanie, jeśli dolejesz jej po pierwszym szarpaniu/zgaśnięciu, a będziesz wiedział ile faktycznie możesz ujechać.
Być może "od jednej takiej sytuacji" rzeczywiście nic się nie stanie. Przyznaję, że kiedyś sam dwukrotnie tak zrobiłem, gdy właśnie litrażowałem auto po założeniu własnego komputera (raz w celu skalibrowania, drugi raz - żeby sprawdzić ustawienia). Jednak kilka niebezpieczeństw jest:
- pompa umieszczona w baku (najczęściej tam właśnie siedzi) przy bardzo niskim poziomie paliwa nie jest chłodzona benzyną = ryzyko jej uszkodzenia (może niezbyt duże, ale jednak w niekorzystnych okolicznościach może wystąpić);
- ciągnąc benę do samego końca, układ zasysa nieczystości i wodę (jeśli jest jej trochę w zbiorniku) = jest ryzyko załatwienia wtryskiwaczy, zapchania filtra lub przewodów. Sądzę, że ryzyko wzrasta wraz z wiekiem auta - z latami syfu w baku jest coraz więcej. Jeśli już eksperymentować, to na młodym aucie. Albo na nowym (lub specjalnie wyczyszczonym) zbiorniku. ;-)
Znam taki przypadek z drugiego punktu: facetowi w dwudziestoletnim tico nagle zaczęło brakować mocy przy przyspieszaniu i wyższych prędkościach. Znajomy mechanik wszystko posprawdzał, sam nawet pożyczałem parę rzeczy na podmianę - nie mogli znaleźć przyczyny. W końcu mechanik wpadł na pomysł, wziął pistolet od sprężarki i dmuchnął w przewód paliwowy pod maską - auto odzyskało od razu wigor po tej operacji. Potem się okazało w luźnej rozmowie, że gościowi kiedyś skończyła się benzyna w drodze, silnik zgasł - wtedy musiał zaciągnąć brudy do przewodu paliwowego. Wymiana filtra paliwa nie pomogła, drożność przewodów po prostu drastycznie się zmniejszyła. I zagadka rozwiązana.
@Gooral od tankowania pod korek dzieje się ... NIC! Prawie zawsze tankuję Swifta czy Fabię i jeżdżą aż miło! Za to dość drastycznie możesz zwiększyć zasięg swojego auta, także wg mnie tankowanie nie pod korek przy tankowaniu do pełna jest totalnym marnotrawstwem czasu...
Zasięg można jeszcze dodatkowo, łatwo i tanio zwiększyć, ładując kanistry do bagażnika (który często jeździ pusty). :-)
Ale zastanówmy się: zjazd na stację, tankowanie benzyny do drugiego-trzeciego odbicia i zapłacenie to zwykle 5-10 minut (tankowanie LPG trwa niestety dłużej). Jeśli w fabii ZA KAŻDYM RAZEM wlewasz 13 l więcej (zamiast 45 l wg instrukcji), to znaczy, że nalewasz prawie tę samą ilość paliwa w ciągu trzech, a nie czterech wizyt na stacji - czyli co trzy tankowania jesteś te 5-10 minut "do przodu". :-) Ale policzmy dalej: jeśli tankujesz pod sam korek, czyli 58 zamiast tych 45 l, owe dodatkowe 13 litrów musisz NAKAPAĆ powolutku, delikatnie i z przerwami - a to już wydłuża czas tankowania (zapewne mniej więcej dwukrotnie), o czym już nie wspomniałeś. I tak za każdym razem. A teraz zaryzykuję stwierdzenie, że postępując w ten sposób, czyli zabawiając się pistoletem przy każdym tankowaniu... sumarycznie spędzasz więcej czasu przy dystrybutorach, niż gdybyś każdorazowo szybko tankował do tego drugiego-trzeciego odbicia. :-D
Ale to Twoja sprawa, a samochód - służbowy. :-)@Szarik ciśnienie w baku też nie jest to w 100% szkodliwe o ile w ogóle jest. Już nie raz tankowałem auto pod korek w lecie, przejeżdżałem 500 m ze stacji pod dom i zostawiałem auto na kilka dni. I co? Wybuchło? Nie.
Niekoniecznie chodzi o to, że wybuchnie. Przypuszczam, że może się układ rozszczelnić.
To jest zabawa z cieczami i powietrzem przy zmianach temperatury. Osobiście to obserwuję na co dzień - po prostu fizyka.
Ponieważ użytkuję też dwusuwy, a nie lubię robienia mieszanki benzyny z olejem na stacji, zwykle mam trochę paliwa w garażu. Przechowuję je w blaszanych kanistrach lub w małym, pięciolitrowym plastikowym kanisterku. Często widzę, gdy w lecie ten plastikowy baniaczek, szczelnie zakręcony, rozdyma się na boki. Gdy temperatura jesienią lub w zimie spada, robi się wklęsły. Widać to bardzo wyraźnie gołym okiem już przy tej małej pojemności. Za to 10-litrowy kanister blaszany nie zmienia raczej swojego kształtu (a jeśli już, to nieznacznie, bo nie widać tego) - efektem sprężania lub rozprężania zawartości jest tylko syk przy otwieraniu.
Może właśnie o to chodzi, że stalowe baki są bardziej sztywne i wytrzymałe, zaś dziś stosowane plastikowe zbiorniki - choć fajne, bo odporne na korozję - są bardziej wrażliwe na zmianę ciśnień wewnątrz? To tłumaczyłoby, dlaczego w starych samochodach ta wolna przestrzeń jest mniejsza, a w nowych - musi być dużo większa...Gadanie o szkodliwości tankowania pod korek można wsadzić między bajki dla dzieci i tyle!
Wymyślili je zapewne mechanicy w sumie nie wiadomo w jakim celu. Pewnie po to, żeby naciągać klientów na wymiany części, których nie trzeba wymieniać gdy Ci się przyznawali, że leją pod korek... :DEch... Kolejny spisek. Jak żyć? ;-)
-
@esen napisał w Jak to jest z rezerwą?:
Też mi się wydaje że to mit. W najgorszym wypadku opary polecą przez zawór w korku/klapce.
A jesteś pewien, że on tam jest? :-)
Ewentualnie się wyleje waha na chodnik.
... i jakiś przechodzień z papierosem znajdzie się w pobliżu... :-)
A gdyby się wylała w jakimś zamkniętym pomieszczeniu (np. w podziemnym parkingu) - to już w ogóle mogłoby być fajnie. ;-)
Mit to czy nie mit, skądś się wziął. A znając trochę podstawowe zasady fizyki, niebezpieczeństwo wydaje się być całkiem realne.
Wolę nie sprawdzać na własnej skórze.W ogóle jakieś w Fabii jak mi facet w Zgorzelcu zalał pod serio korek to ja dojechałem do domu (500km od granicy) i mi dopiero pierwsza kreska zeszła.
Tak, jak pisałem: zalać dużo i od razu w długą trasę - czemu nie. Ale wolałbym nie zostawiać tak zatankowanego samochodu.
-
Zgadzam się z Leo, że raczej nie powinno się tankować pod sam korek bo przy bardzo niekorzystnym zbiegu okoliczności: niedokręcony korek + wypływ benzyny z pełnej rury tankowania pod wpływem wstrząsów jadącego po nierównościach auta + niedopałek papierosa rzucony akurat w rozlane paliwo może spowodować pożar. Oczywiście prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji jest bardzo małe.
Natomiast wypełniony pod sam korek wlew paliwa moim zdaniem nie powinien spowodować rozszczelnienia układu paliwowego bo przynajmniej w Tico rura wlewowa jest elastyczna (plastikowa karbowana), rozszerzając się może skompensować niewielki wzrost objętości paliwa wynikający ze wzrostu jego temperatury. Z kolei wahania ciśnienia oparów jakie pojawią się w wolnej przestrzeni gdy ubędzie w zbiorniku paliwa nie są groźne bo ciśnienie w zbiorniku jest utrzymywane w bezpiecznym zakresie przez układ odprowadzania par paliwa z swego rodzaju zaworem bezpieczeństwa - zaworem zwrotnym dwudrożnym.
Gdy ciśnienie par w zbiorniku nadmiernie wrośnie (wskutek wzrostu temperatury) zawór ten przepuszcza opary do filtra węglowego gdzie są pochłaniane gdy silnik nie pracuje a gdy pracuje z filtra trafiają do gaźnika gdzie są spalane. Gdy w baku wytworzy się podciśnienie (wskutek spadku temperatury czy zużycia paliwa) zawór otworzy się w przeciwnym kierunku zapewniając dopływ powietrza z zewnątrz przez filtr do zbiornika paliwa i unormowanie ciśnienia.
Tak jak w Tico ze względu na ochronę środowiska nie ma zaworu "bezpieczeństwa" w korku tak samo podejrzewam, że nie ma go korku wlewu paliwa w Fiacie Tipo.Działanie układu odprowadzenia par paliwa i zaworu dwudrożnego w Tico wyjaśniają poniższe rysunki. Podejrzewam, że w innych autach jest podobnie.
-
@esen napisał w Jak to jest z rezerwą?:
Paaanie. Chcesz żebym ja na zawał zszedł?
Bez przesady... :P
W ogóle jakieś w Fabii jak mi facet w Zgorzelcu zalał pod serio korek to ja dojechałem do domu (500km od granicy) i mi dopiero pierwsza kreska zeszła.
Jaki rocznik? Ja użytkuję 2013 i na pierwszej "kresce" potrafię przejechać ponad 400 km, gdzie każda następna (oprócz takich 4 najmniejszych na samym dole) to ok. 100 km.
@leo napisał w Jak to jest z rezerwą?:
Nie będę się sprzeczał co do robienia kiedyś "dokładniejszych aut", ale... zwracam uwagę, że wtedy zbiorniki były stalowe - i być może miało to znaczenie (o czym za chwilę).
Możliwe :)
Być może "od jednej takiej sytuacji" rzeczywiście nic się nie stanie.
Sądzę, że ryzyko wzrasta wraz z wiekiem auta - z latami syfu w baku jest coraz więcej. Jeśli już eksperymentować, to na młodym aucie.No to przecież @esen ma właśnie taką funkiel, nówkę sztukę gotową do testów. ;) Ja nie wiem na co właściwie czekać... :P
Zasięg można jeszcze dodatkowo, łatwo i tanio zwiększyć, ładując kanistry do bagażnika (który często jeździ pusty). :-)
Kanistry są dobre, gdy chcemy przejechać przez np. Państwo z bardzo drogim paliwem i tam nie tankować. W każdym innym przypadku to zbędny balast, a jak wiadomo: "MASA WROGIEM PRZYSPIESZENIA!" :P
Ale zastanówmy się: zjazd na stację, tankowanie benzyny do drugiego-trzeciego odbicia i zapłacenie to zwykle 5-10 minut (tankowanie LPG trwa niestety dłużej). Jeśli w fabii ZA KAŻDYM RAZEM wlewasz 13 l więcej (zamiast 45 l wg instrukcji), to znaczy, że nalewasz prawie tę samą ilość paliwa w ciągu trzech, a nie czterech wizyt na stacji - czyli co trzy tankowania jesteś te 5-10 minut "do przodu". :-) Ale policzmy dalej: jeśli tankujesz pod sam korek, czyli 58 zamiast tych 45 l, owe dodatkowe 13 litrów musisz NAKAPAĆ powolutku, delikatnie i z przerwami - a to już wydłuża czas tankowania (zapewne mniej więcej dwukrotnie), o czym już nie wspomniałeś. I tak za każdym razem. A teraz zaryzykuję stwierdzenie, że postępując w ten sposób, czyli zabawiając się pistoletem przy każdym tankowaniu... sumarycznie spędzasz więcej czasu przy dystrybutorach, niż gdybyś każdorazowo szybko tankował do tego drugiego-trzeciego odbicia. :-D
Nie spędzam więcej, bo w 90% przypadków tankuję na stacji bezobsługowej i tam nie muszę iść do kasy, wysłuchiwać propozycji o hot-dog'ach czy kawie, dawać karty na punkty, czekać aż wypiszą mi fakturę itp. itd. Tu mam wszystkie dane do faktury na karcie wydanej przez stację, z karty płatniczej ściągają mi tyle za ile zatankuję, a samo tankowanie trwa max. 2 minuty z owym dolewaniem. ;) Nigdzie nie zatankujesz szybciej! A to, że dzięki laniu pod korek odwiedzam stację raz w tygodniu, a nie dwa to wg mnie duży zysk czasu, ale jak sam napisałeś wcześniej to mój wybór, a Ty możesz robić po swojemu ;)
Ponieważ użytkuję też dwusuwy, a nie lubię robienia mieszanki benzyny z olejem na stacji, zwykle mam trochę paliwa w garażu. Przechowuję je w blaszanych kanistrach lub w małym, pięciolitrowym plastikowym kanisterku. Często widzę, gdy w lecie ten plastikowy baniaczek, szczelnie zakręcony, rozdyma się na boki. Gdy temperatura jesienią lub w zimie spada, robi się wklęsły. Widać to bardzo wyraźnie gołym okiem już przy tej małej pojemności. Za to 10-litrowy kanister blaszany nie zmienia raczej swojego kształtu (a jeśli już, to nieznacznie, bo nie widać tego) - efektem sprężania lub rozprężania zawartości jest tylko syk przy otwieraniu.
Nie raz już widziałem w swoim 20-litrowym kanistrze efekty o których piszesz i poza nadęciem oraz syczeniem przy odkręcaniu korka nic się nie dzieje. ;) Ba! Nie raz lałem do owego kanistra 22 litry, czyli zmniejszałem dość drastycznie przestrzeń potrzebną na rozprężanie się gazów. Kanister potrafił potem stać np. przez tydzień lub dłużej. Jeśli nie lejesz benzyny (oleju napędowego to nie dotyczy) do zwykłych plastikowych pojemników (butelek czy opakowań po płynach do spryskiwaczy) to nic się nie stanie. Kanister potrafi się rozprężyć do takich granic o jakich nawet nie śnisz i nic nie wybuchnie ;)
-
@BPX33 No przecież już pisałem, że nie wybuchnie, a Ty dalej, że "nie wybuchnie"...
Tylko nie wiem, jakim cudem 45 +13 = 45 + 45. Wcześniej pisałeś, że tankując pod korek potrafisz dolać 13 litrów, a teraz piszesz, że dzięki temu jesteś na stacji w tygodniu raz, a nie dwa razy. No, bo jeśli matematyka ma się zgadzać, to wychodzi na to, że co 2-3 tygodnie jesteś na stacji częściej, niż mógłbyś być tankując normalnie. Hmmm...
No, ale zawsze te 2 minuty tygodniowo zaoszczędzone. :-) Przynajmniej raz na 2-3 tygodnie. Faktycznie, jest się o co bić.
Dalej jednak twierdzę, że mógłbyś zaoszczędzić dodatkową minutę, nie bawiąc się w kapanie pod korek. :-)Dobra, koniec z przekomarzaniem się :-D .
Gdyby Esen zdecydował się na eksperymenty, ile da się przejechać w realu na rezerwie (oczywiście z kanistrem benzyny w kufrze), dodam jeszcze jedną niedogodność, o której zapomniałem napisać wcześniej: niestety, ale przy tym trzeba bardzo starannie dobrać sobie trasę, nie da się bowiem zrobić takiego eksperymentu przy okazji zwykłych dojazdów np. do pracy. Spodziewając się zgaśnięcia silnika (czyli po przejechaniu "gwarantowanych" 50 km od momentu pojawienia się kontrolki), należy jechać spokojną, najlepiej mało uczęszczaną drogą (absolutnie nie Autobahnem), gdzie mamy możliwość w każdej chwili zjechać bezpiecznie na pobocze. Nie może to być także miasto ani droga z dużą ilością skrzyżowań. Lepiej zapomnieć o wyprzedzaniu. Niestety, ale trzeba sobie spokojnie jechać na ciągłym czuwaniu, wiedząc, że silnik może w każdej chwili zgasnąć i stracimy napęd. Ten stan może utrzymywać się przez kilkadziesiąt km - to też trzeba zaplanować.
Pisane z autopsji. -
@leo napisał w Jak to jest z rezerwą?:
Tak, jak pisałem: zalać dużo i od razu w długą trasę - czemu nie. Ale wolałbym nie zostawiać tak zatankowanego samochodu.
Ja się ogólnie z tobą zgadzam. Po coś to odbicie i przewody odpowietrzające są.
-
@BPX33 napisał w Jak to jest z rezerwą?:
Jaki rocznik? Ja użytkuję 2013 i na pierwszej "kresce" potrafię przejechać ponad 400 km, gdzie każda następna (oprócz takich 4 najmniejszych na samym dole) to ok. 100 km.
No to chyba ten sam model miałem. Pierwsza kreska była wybitnie długa. Ale nie na autostradzie jak się jedzie 160km/h przelotowo. Wtedy spalanie wychodziło dużo większe niż zwykle.
No to przecież @esen ma właśnie taką funkiel, nówkę sztukę gotową do testów. ;) Ja nie wiem na co właściwie czekać... :P
Ty już się ze swoim litrażowaniem od mojego Tipo oddal w sobie znanym kierunku :D