Co prawda nie Tico, lecz Matiz (ale spytajcie w dowolnym sklepie motoryzacyjnym - "paaanie to jest to samo" )...
Otóż 10 lat temu o tej porze wyjeżdżałem z Jaworzna do Kotlina po swojego czerwonego złomika z wytrzeszczonymi oczyskami
Co prawda nie Tico, lecz Matiz (ale spytajcie w dowolnym sklepie motoryzacyjnym - "paaanie to jest to samo" )...
Otóż 10 lat temu o tej porze wyjeżdżałem z Jaworzna do Kotlina po swojego czerwonego złomika z wytrzeszczonymi oczyskami
Wąska opona zimowa ma sens, jeżeli jeździ się po kopnym śniegu - w każdym innym przypadku jedynie pogorszy prowadzenie samochodu - na suchym i mokrym zimnym asfalcie w zakręcie miękka i wąska opona zimowa bardziej się "kładzie", co powoduje efekt odwrotny od zamierzonego.
A co do Frigo - to chyba jedne z najgorszych opon zimowych jakie występują na rynku. Jest to opona typowo śniegowa - jazda po mokrym i suchym na tej oponie (oczywiście w porównaniu z dobrą zimówką) to niezłe wyzwanie O tym jak marna to opona dowiedziałem się po przesiadce z Frigo 2 na Firestone Winterhawk (piszę o wersji kierunkowej). Zniknęło wyrywanie kierownicy z rąk po wjechaniu w kałużę, zniknął efekt "gumowych kół" przy hamowaniu i szybkich manewrach omijania przeszkody - ba... o wiele poprawiła się jazda po śniegu - zarówno kopnym, jak i ubitym. Mowa tu o rozmiarze 155/70R13.
Ale jak ktoś niewiele jeździ, to zostanie z dwoma kompletami starych opon z dobrym bieżnikiem
Dokładnie coś takiego miało miejsce w moim przypadku. O ile zimówki wyglądały świetnie, ale nie trzymały, to letnie trzymały, ale guma spękała...
Wygodniejsze, może i tak. Ale nie zawsze tańsze. Wielosezonówki szybciej się zużyją, więc trzeba będzie je częściej zmieniać (co akurat może być dobrym wyborem, bo gumy muszą być jak najmłodsze, żeby trzymały parametry).
Przebieg zrobią taki sam, jak opony wymieniane sezonowo. Do tego nie trzeba albo płacić za przekładanie opon, albo za felgi (i de facto często też za przekładanie i/lub magazynowanie).
2 komplety kół to mniejsze ich zużycie, więc przy zakupie dwóch kompletów, można mieć je dłużej.
I tu się pojawia problem - w "karierze" kierowcy pozbyłem się już 3 kompletów na oko dobrych zimówek, które po prostu stwardniały i zachowywały się tragicznie na śniegu (lamelki nie pracowały zupełnie). Wychodzi na to, że tej zimy może się już nie sprawdzić kolejny, czwarty komplet zimówek, za które zapłaciłem konkretne pieniądze (nie oszczędzałem nigdy na oponach) - tym bardziej, że Matiz robi od 2 lat symboliczne przebiegu - głównie po mieście.
A czy może ktoś polecić dobre wielosezonówki? Ja miałem niechlubne navigatory, które IMO nie nadają się, ani na lato, ani na zimę Moim zdaniem, jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego
W tej chwili jeżdżę na takich Dunlopach , mam plan wymienić je na takie Vredesteiny
Z pierwszych jestem bardzo zadowolony, drugie chwalą jeszcze bardziej
Moim zdaniem lepsze jest to rozwiązanie niż wymiana samych opon.
O wiele
Przynajmniej w osobówce nie jest to problem
Jeżeli "osobówka" waży prawie 2 tony a koła mają średnicę ponad 70 cm i szerokość ponad 20 cm... Tyle dobrze, że ma to AWD i opon nie zmieniam wcale
Często lepią tylne zawieszenie na gazetę i bitex
Też widziałem gdzieś te zdjęcia Osobiście natomiast widziałem Ka, w którym przy próbie demontażu tylnej belki na podnośniku odpadła ona z kawałkiem samochodu (gazet w podłużnicy nie było )...
No, to wejście tego przepisu u nas pozostaje kwestią czasu...
Jest bardzo proste rozwiązanie Opony wielosezonowe - szczerze mówiąc w przypadku nawet aut z napędem na dwa koła w warunkach umiarkowanych (wiadomo - góry to góry...) rozwiązanie po prostu wygodniejsze i zazwyczaj tańsze, niż 2 komplety opon lub kół.
Jest wysoko?
Raczej wręcz przeciwnie
Poza tym: nienachalnie ładne
Oplułem monitor kawą...
i ponoć awaryjne.
Mechanicy nienawidzą tych aut Do tego gniją tylne podłużnice i z tego powodu zawieszenie czasem lubi oddalić się samowolnie...
Dziś garażowy znajomy przekonywał mnie, że został zatwierdzony... NAKAZ zmiany opon na zimowe niezależnie od pogody... dokładnie mamy obowiązek zmienić do 1 listopada.
Nie ma takiego przepisu i zapewne nie będzie przez jakiś czas. Jakaś sejmowa komisja (wiadomo - poseł biedny... dorobić trzeba) pod przewodnictwem córki Ś.P. Mariana Bublewicza taki gniot wymyśliła, no ale wiadomo - trzeba się jakoś wykazać, bo jeszcze komisję zlikwidują
W obu samochodach posiadam koła zimowe i letnie na felgach,
Słuszny wybór w przypadku ośki
dzięki czemu wymiana jest szybka i prosta
A to akurat zależy od rozmiaru auta i kół
No i autko się nie sprzedaje dziwnym trafem Cena została już obniżona z 11600 na 10800...
Wcale / jak zajdzie potrzeba. Wcale, bo jeżdżę głównie na wielosezonówkach, w Matizie np. w tamtym roku nie zmieniłem na zimówki wcale, bo śniegiem mi go zasypało i nie dałem rady wyjechać z zaspy a kopać mi się nie chciało ;), w dostawczych - w jednym mam wielosezonówki, w drugim wrzucę zimówki jak śnieg spadnie a auto będzie potrzebne. Cięższe zabawki mają wielosezonówki.
Szersze opony sprawdzałem u jOOeLa i nie zauważyłem różnicy...
Gdybyś miał możliwość - spróbuj przejechać się prawdziwym samochodem, z prawdziwym rozmiarem opon (np. 205-225 szerokości), z prawdziwym silnikiem (choćby większy diesel z automatem) - i bez wspomagania i napisz jak Ci się jeździło
I spróbujmy się powstrzymać od spamowania w tym wątku, bo dotyczy dość poważnej tematyki
Wg ogłoszenia komisu jest to najbogatsza wersja z elektryką i klimą
To miały wszystkie (tj. wersje GLS i GLX). Bogatsze (czyli GLX) miały dodatkowo ABS i poduchę pasażera + jakieś tam gadżety.
Części są np we Wrocławiu. W dawnym salonie Taty obecnie Renault. Żaden problem z zakupem, do Daewoo też mają i sprowadzają, pomimo, że tamta firma jeszcze wcześniej zawinęła się z rynku.
Części są - ale na zamówienie (przynajmniej większość). Tzw. ASO nie jest w stanie sprowadzić niczego "na już" - czeka się minimum kilka - kilkanaście dni, rekordowo czekali na części ponad 2 miesiące (elementy blacharskie i szyba). Daewoo było obecne na rynku wystarczająco długo, by "dorobić się" choćby szerokiej oferty zamienników - w tym oferowanych przez czołowych światowych producentów. Do tego rynek części zamiennych dla DU jest doskonale rozwinięty, bo do dzisiaj po europejskich drogach jeżdżą setki tysięcy samochodów z kapustą na masce, ba - części te są wspólne z częścią samochodów koncernu GM - Oplami, Chevroletami itp. Tata to egzotyka - nie ma zamienników, praktycznie brak części używanych, oryginały mają często dziwne ceny i trzeba je sprowadzać.
W pełni wyposażona kosztowała ok 26 tys, a nawet taniej, jak dobrze się szukało, gratis dawali Pakiet OC AC NW Też interesowałem i kibicowałem mocno tej marce... Cóż wyszło jak wyszło... Z tego co wiem, to konflikt importera z dealerami spowodował w/w sytuację.
Tata wycofała się całkowicie z rynku europejskiego ze względu na niezadowalający wynik finansowy. Co do porównania z Daewoo i Dacią - to zupełnie inna klasa samochodów. Tata to jedna wielka niedoróbka - pomijam ergonomię i jakość materiałów, ale jakość wykonania to coś strasznego. Nawet tłoczniki blach są nieprawidłowo wykonane, blacha w wielu miejscach jest pofalowana (źle uformowana w niesprawnym tłoczniku), jakość części to porażka - choćby elementy zawieszenia rozsypujące się po 30-40 tysiącach km, niesprawne od początku hamulce itp. itd.
Może gdyby udało się rozwijać konstrukcję aut oferowanych przez Tata udałoby się uzyskać w końcu fajne, niskobudżetowe auto, ale na nieszczęście indyjskiego koncernu - konkurencja na rynku europejskim w tym segmencie jest bardzo duża.
Twój kolega dał za w pełni wyposażoną Indicę pewnie ok. 40 tysięcy, a po 3 latach sprzedał za 7 tysiaków...
To golas akurat jest - najtańsza wersja, ale i tak kosztowała ponad 28 tysięcy... 21 tysięcy wtopione w 3 lata (nie licząc kosztu przeglądów i napraw, bo gwarancja nie obejmowała niczego...), to trochę dużo (600 złotych miesięcznie...).
Nadal używam Brunox Epoxy, ponieważ nic lepszego i sprawdzonego nie znalazłem.
Faktycznie jest to jeden z najlepszych środków
Boję się jednak, że mimo stosowania tego środka, korozji i tak nie uda się zahamować na dobre, a jedynie spowolnić tempo jej rozprzestrzeniania się
Niestety - masz rację. Oczywiście prawidłowo wykonana naprawa - tj. oczyszczenie rdzy, zastosowanie Brunoxu, potem przygotowanie podłoża i dalsze lakierowanie i zabezpieczenie antykorozyjne daje szansę na długo trwały efekt.
Zamiennie z Brunoxem stosowałem na dużych powierzchniach Cortanin F - prawidłowo nałożony na naprawiany element, tj. na rdzę w dwóch warstwach, umyty następnie i polakierowany dawał długotrwałe efekty a cena jest niższa.
Cortanin F nałożyłem nawet na starą, zardzewiałą konstrukcję stalową (zapasowa rama do UAZ-a ) i stała ona zapomniana w głębi magazynu, zastawiona stelażami na węże strażackie (więc i od czasu do czasu była po prostu mokra) i po czterech, czy pięciu latach nadal korozja się nie pojawiła a powłoka - produkt reakcji Cortaninu z rdzą - nadal jest twarda, nie łuszczy się itp. Pamiętam, że całość była pokryta rdzą "drobnokrystaliczną" - tj. taką powierzchniową i była dość mocno zanieczyszczona olejami i smarami. Przed zastosowaniem Cortaniu pracowicie całość umyłem najpierw olejem napędowym, potem benzyną, następnie całość była umyta detergentem i spłukana karcherem i dopiero po wyschnięciu nakładałem Cortanin pędzlem - dokładnie wcierając do uzyskania piany. Po przeschnięciu pierwszej warstwy nałożyłem kolejną i tak rama została na wieszaku
Może niech znajomy przejdzie się do tego komisu jako kupujący i pogada ze komisantem?
Mnie korci, żeby się przejść i zapytać, co proponują
Proponuję rozwijać bieżący wątek, dopisując własne doświadczenia z podaniem źródła W końcu oszustwa trzeba demaskować
Zmieniłem tytuł pierwszego posta na bardziej uniwersalny
Sądzę, że na "Rzetelną firmę" szybko złapie się jakiś frajer.
Zastanawiam się - co taki "certyfikat" oznacza? To, że płacą podatki od ujawnionego dochodu? To, że niezdecydowanych klientów nie zakopują za placem? Czy może jeszcze coś innego