Ciekaw jestem komu z Was sie zdarzylo przysypiac za
kierownica, w jakich okolicznosciach, jakie
wrazenia z tym zwiazane... No i oczywiscie czy byly
jakies nieprzyjemne konsekwencje z tego powodu czy
moze tylko skonczylo sie na strachu...
Ostatni piątek - trasa ze Świebodzina (woj. lubuskie) do Jaworzna.
Do Wrocławia było OK, potem poczułem lekkie zmęczenie, ale generalnie jeszcze było w normie. Jadę sobie dalej, w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że mi się coś śni - ale miałem jakby na obraz drogi nałożony sen - normalnie kierowałem itp., ale "w tle" miałem jeszcze ten sen. Czyli czas na postój. 45 minut postoju, w tym czasie Red Bull, poczułem się dobrze, więc w drogę.
Niedaleko Opola wyprzedzam Mercedesa C-klasę, dogania mnie Seat Toledo. Mam zamiar wyprzedzić Mercedesa i zjechać od razu na prawo, żeby puścić Seata. No więc wyprzedzam Mercedesa, Seat daleko w lusterku. Drugi raz patrzę w lusterko i widzę Seata tuż za sobą - praktycznie na zderzaku mi siedzi. Szybka myśl - skąd on się wziął? No i druga - jak skończę wyprzedzać Mercedesa to zmykam na prawo. Patrzę w prawo, Mercedesa nie ma, patrzę w prawe lusterko - jest... jakieś 1,5 kilometra za mną...
Wniosek - przejechałem 1,5 km nie wiedząc o tym - czyli po prostu spałem <img src="/images/graemlins/shocked.gif" alt="" /> Przyszło to nagle - po prostu jechałem dobrze się czując i nagle pstryk - całkowity brak świadomości...
Nigdy więcej nie pojadę po takim maratonie - przez 3 dni spałem łącznie może z 8 godzin, do tego jechałem do domu po 12 godzinnej nocnej zmianie <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" /> Dobrze, że skończyło się tylko na takim "ostrzeżeniu"/