Żal by mi było wydać tyle pieniędzy na nowy samochód i
to jeszcze na matiza, zdecydowanie wolę używane,
ponieważ na nowym zbyt wiele się traci. Owszem,
lepiej mieć nówkę bo wtedy wiesz co masz. Jest
gwarancja i tak dalej. Jednak dla ludzi niezbyt
zamożnych jedyne wyjście to kupić właśnie używany
samochód. Kwestia tylko tego żeby umieć takiego
kupić.
Dodajmy koszty przeglądów gwarancyjnych <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Dla mnie praktycznie to te same samochody. W matizie
jest minimalnie więcej miejsca wewnątrz. To jest po
prostu tico po zaawansowanym faceliftingu. Silnik
ten sam, Bagażnik minimalnie większy. Nie
zamieniłbym tico na żadnego matiza. Jeśli już to na
pandę. To prawda, żadne tico nie ma ABS, ani
poduszek powietrznych, ale na życzenie można mieć
klimatyzację
Matiz jest jednak zupełnie innym samochodem niż Tico - opartym na Tico, ale bardzo zmienionym. Silnik nie jest taki sam - jest inna głowica, inny sposób zasilania paliwem, większa moc i większy moment obrotowy. Jeśli chodzi o różnicę w spalaniu - Matiz jest większy i cięższy niż Tico, więc zrozumiałe jest, że pali nieco więcej.
Całkowicie inne jest nadwozie - zaprojektowane bardzo poprawnie, co potwierdza 3,5 gwiazdki w EuroNCAP <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> W środku jest więcej miejsca, jest większy bagażnik.
Zmieniony jest układ hamulcowy (większe tarcze z przodu, inne hamulce tylne), inne zawieszenie.
Ogólnie Matiz jest bardzo udanym (pobił w sprzedaży SC w "jaskini lwa" - we Włoszech) następcą niewątpliwie bardzo udanego modelu, jakim jest Tico. I jeden i drugi model to auta bardzo trwałe, przebiegi przekraczające 200 kkm bez poważnych awarii i remontów nie są niczym wyjątkowym.
Co do Pandy - jest strasznie ciasna w środku (miejsce kierowcy). Ja (183cm/100kg) czuję się w tym aucie okrutnie skrępowany <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Konsola środkowa z dźwignią zmiany biegów to fajny pomysł, ale jednak nie do tak małego samochodziku. Kolejna rzecz to hamulce - "zero-jedynkowe" czyli brak hamowania - pełne hamowanie - brak możliwości stopniowania siły hamowania (chyba że po długim okresie adaptacji). Następna - bardzo nisko poprowadzona linia szyby czołowej + "taborety" = konieczność stawania na światłach co najmniej kilka metrów przed sygnalizatorem (mam na myśli podwieszane nad jezdnią) albo robienie straszliwych wygibasów, żeby zobaczyć sygnalizator. Następna rzecz - potwornie niskiej jakości plastiki - nie chodzi mi już nawet o wygląd (bo te w DU też piękne nie są), ale o trwałość. Deskę rozdzielczą można zarysować dotykając ją - wystarczy paznokciem zahaczyć i powstaje paskudna rysa (tak jakby jakaś wierzchnia warstwa plastiku - jakby folia taka - odłaziła wtedy od reszty). Dodajmy do tego jakość części i montażu. Panda kolegi - niecałe 20kkm przebiegu od nowości - w serwisie była już co najmniej kilka razy i to nie z błahostkami. Np.notorycznie rozjeżdżająca się zbieżność (rozginają się jakby macpersony i koła dostają ujemnego kąta pochylenia + rozjeżdża się zbieżność), kłopoty z osprzętem silnika, rdza w półtorarocznym samochodzie <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" /> Ostatnio okazało się, że do "kompletu" dołączyły problemy z tylnym zawieszeniem - opony zdzierają się nierówno i prawdopodobnie stało się coś podobnego do problemów z przednim zawieszeniem... Niby wszystko usuwane jest na gwarancji (za darmo), ale bez przesady - nie po to się kupuje nowy samochód, żeby stał ciągle w warsztacie <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />
W porównaniu z Matizem czy Tico to niestety Panda jest kompletnym niewypałem i to nie ze względu na konstrukcję, tylko (tradycyjnie dla Fiata - chlubnym wyjątkiem było Punto pierwszej generacji) ze względu na jakość <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" /> Może ma na to wpływ też jakość samego montażu, ale Fiat niestety dość często zalicza "potknięcia". Ostatnim przykładem są np. rozlatujące się przekładnie kierownicze w Grande Punto <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" /> Niby też są wymieniane na gwarancji i teoretycznie problemu nie ma... Ale jak wytłumaczyć to, że w aucie niższej klasy, "gorszego" bo koreańskiego producenta przekładnia wytrzymuje ponad ćwierć miliona kilometrów? Jak wytłumaczyć fakt, że pierwszy poważniejszy remont (zawieszenie) małego koreańskiego autka przeprowadzony jest po prawie 300 000 km przebiegu?