@Jaco Sprawę wycieku zostaw do sprawdzenia przez kilka lub kilkanaście dni. Weź też pod uwagę to, że obecnie są ujemne temperatury - to też może mieć wpływ na występowanie lub nasilenie występowania wycieków.
Posty napisane przez leo
-
RE: Polo 6n2 by Jaco
-
RE: Diagnozowanie układu zapłonowego lampą stroboskopową
Może wpinając trójnik w poszczególne wyjścia z kopułki da się sprawdzić, czy wychodzi napięcie na przewody WN łączące kopułkę ze świecami. Ale nadal nie będziemy pewni, czy (nawet jeśli jest podawany tutaj prąd) iskra na świecy będzie, bo nadal pozostaje odcinek kabel WN-świeca i sama świeca...
Tak sobie myślę, że można jeszcze spróbować sprawdzić ten kabel WN poprzez wpięcie trójnika między tzw. "fajkę" a samą świecę (trzeba pewnie byłoby kombinować z kawałkiem obcego przewodu). Jednak nadal nie będziemy pewni, czy sama świeca wytwarza iskrę.
Jest jeszcze możliwe, że samo zbliżenie trójnika do któregoś z trzech kabli WN wzbudzi lampę, która zacznie błyskać (może słabiej, ale jednak).
Zgadłem? -
RE: Jak to jest z rezerwą?
@esen napisał w Jak to jest z rezerwą?:
Eeee, 1.4 benzyna, chyba nawet jeszcze ten model silnika Fire czy jakoś tak.
Uuu, to się bardziej do Uno nadawało... :-(
-
RE: Jak to jest z rezerwą?
@esen napisał w Jak to jest z rezerwą?:
No to chyba ten sam model miałem. Pierwsza kreska była wybitnie długa.
Tak jest chyba w każdym samochodzie. W Tico wskazówka stojąca na full długo się trzyma, zanim zacznie opadać. W dusterze mam takich 8 cegiełek-poziomów i długo się czeka, żeby zgasła górna, następne gasną coraz szybciej. Więc wiadomo już, że wskaźniki nie są dokładne, jedynie orientacyjne.
Pamiętaj żeby kierować się na Ausfahrt.
Ooo, piękna miejscowość. Byłem tam nieraz, polecam. :-D
-
RE: Jak to jest z rezerwą?
@BPX33 No przecież już pisałem, że nie wybuchnie, a Ty dalej, że "nie wybuchnie"...
Tylko nie wiem, jakim cudem 45 +13 = 45 + 45. Wcześniej pisałeś, że tankując pod korek potrafisz dolać 13 litrów, a teraz piszesz, że dzięki temu jesteś na stacji w tygodniu raz, a nie dwa razy. No, bo jeśli matematyka ma się zgadzać, to wychodzi na to, że co 2-3 tygodnie jesteś na stacji częściej, niż mógłbyś być tankując normalnie. Hmmm...
No, ale zawsze te 2 minuty tygodniowo zaoszczędzone. :-) Przynajmniej raz na 2-3 tygodnie. Faktycznie, jest się o co bić.
Dalej jednak twierdzę, że mógłbyś zaoszczędzić dodatkową minutę, nie bawiąc się w kapanie pod korek. :-)Dobra, koniec z przekomarzaniem się :-D .
Gdyby Esen zdecydował się na eksperymenty, ile da się przejechać w realu na rezerwie (oczywiście z kanistrem benzyny w kufrze), dodam jeszcze jedną niedogodność, o której zapomniałem napisać wcześniej: niestety, ale przy tym trzeba bardzo starannie dobrać sobie trasę, nie da się bowiem zrobić takiego eksperymentu przy okazji zwykłych dojazdów np. do pracy. Spodziewając się zgaśnięcia silnika (czyli po przejechaniu "gwarantowanych" 50 km od momentu pojawienia się kontrolki), należy jechać spokojną, najlepiej mało uczęszczaną drogą (absolutnie nie Autobahnem), gdzie mamy możliwość w każdej chwili zjechać bezpiecznie na pobocze. Nie może to być także miasto ani droga z dużą ilością skrzyżowań. Lepiej zapomnieć o wyprzedzaniu. Niestety, ale trzeba sobie spokojnie jechać na ciągłym czuwaniu, wiedząc, że silnik może w każdej chwili zgasnąć i stracimy napęd. Ten stan może utrzymywać się przez kilkadziesiąt km - to też trzeba zaplanować.
Pisane z autopsji. -
RE: Jak to jest z rezerwą?
@esen napisał w Jak to jest z rezerwą?:
Też mi się wydaje że to mit. W najgorszym wypadku opary polecą przez zawór w korku/klapce.
A jesteś pewien, że on tam jest? :-)
Ewentualnie się wyleje waha na chodnik.
... i jakiś przechodzień z papierosem znajdzie się w pobliżu... :-)
A gdyby się wylała w jakimś zamkniętym pomieszczeniu (np. w podziemnym parkingu) - to już w ogóle mogłoby być fajnie. ;-)
Mit to czy nie mit, skądś się wziął. A znając trochę podstawowe zasady fizyki, niebezpieczeństwo wydaje się być całkiem realne.
Wolę nie sprawdzać na własnej skórze.W ogóle jakieś w Fabii jak mi facet w Zgorzelcu zalał pod serio korek to ja dojechałem do domu (500km od granicy) i mi dopiero pierwsza kreska zeszła.
Tak, jak pisałem: zalać dużo i od razu w długą trasę - czemu nie. Ale wolałbym nie zostawiać tak zatankowanego samochodu.
-
RE: Jak to jest z rezerwą?
@BPX33 napisał w Jak to jest z rezerwą?:
W Swifcie różnica wynosi 1l (bak ma 40l, a da się zatankować 41l), więc kiedyś robili dokładniejsze auta.
Nie będę się sprzeczał co do robienia kiedyś "dokładniejszych aut", ale... zwracam uwagę, że wtedy zbiorniki były stalowe - i być może miało to znaczenie (o czym za chwilę).
Jak chcesz to zrób sobie kiedyś test ile ujedziesz od komunikatu "0 km zasięgu" wioząc ze sobą kanister z 5l beny. Silnikowi, pompie, ani niczemu innemu od jednej takiej sytuacji nic się nie stanie, jeśli dolejesz jej po pierwszym szarpaniu/zgaśnięciu, a będziesz wiedział ile faktycznie możesz ujechać.
Być może "od jednej takiej sytuacji" rzeczywiście nic się nie stanie. Przyznaję, że kiedyś sam dwukrotnie tak zrobiłem, gdy właśnie litrażowałem auto po założeniu własnego komputera (raz w celu skalibrowania, drugi raz - żeby sprawdzić ustawienia). Jednak kilka niebezpieczeństw jest:
- pompa umieszczona w baku (najczęściej tam właśnie siedzi) przy bardzo niskim poziomie paliwa nie jest chłodzona benzyną = ryzyko jej uszkodzenia (może niezbyt duże, ale jednak w niekorzystnych okolicznościach może wystąpić);
- ciągnąc benę do samego końca, układ zasysa nieczystości i wodę (jeśli jest jej trochę w zbiorniku) = jest ryzyko załatwienia wtryskiwaczy, zapchania filtra lub przewodów. Sądzę, że ryzyko wzrasta wraz z wiekiem auta - z latami syfu w baku jest coraz więcej. Jeśli już eksperymentować, to na młodym aucie. Albo na nowym (lub specjalnie wyczyszczonym) zbiorniku. ;-)
Znam taki przypadek z drugiego punktu: facetowi w dwudziestoletnim tico nagle zaczęło brakować mocy przy przyspieszaniu i wyższych prędkościach. Znajomy mechanik wszystko posprawdzał, sam nawet pożyczałem parę rzeczy na podmianę - nie mogli znaleźć przyczyny. W końcu mechanik wpadł na pomysł, wziął pistolet od sprężarki i dmuchnął w przewód paliwowy pod maską - auto odzyskało od razu wigor po tej operacji. Potem się okazało w luźnej rozmowie, że gościowi kiedyś skończyła się benzyna w drodze, silnik zgasł - wtedy musiał zaciągnąć brudy do przewodu paliwowego. Wymiana filtra paliwa nie pomogła, drożność przewodów po prostu drastycznie się zmniejszyła. I zagadka rozwiązana.
@Gooral od tankowania pod korek dzieje się ... NIC! Prawie zawsze tankuję Swifta czy Fabię i jeżdżą aż miło! Za to dość drastycznie możesz zwiększyć zasięg swojego auta, także wg mnie tankowanie nie pod korek przy tankowaniu do pełna jest totalnym marnotrawstwem czasu...
Zasięg można jeszcze dodatkowo, łatwo i tanio zwiększyć, ładując kanistry do bagażnika (który często jeździ pusty). :-)
Ale zastanówmy się: zjazd na stację, tankowanie benzyny do drugiego-trzeciego odbicia i zapłacenie to zwykle 5-10 minut (tankowanie LPG trwa niestety dłużej). Jeśli w fabii ZA KAŻDYM RAZEM wlewasz 13 l więcej (zamiast 45 l wg instrukcji), to znaczy, że nalewasz prawie tę samą ilość paliwa w ciągu trzech, a nie czterech wizyt na stacji - czyli co trzy tankowania jesteś te 5-10 minut "do przodu". :-) Ale policzmy dalej: jeśli tankujesz pod sam korek, czyli 58 zamiast tych 45 l, owe dodatkowe 13 litrów musisz NAKAPAĆ powolutku, delikatnie i z przerwami - a to już wydłuża czas tankowania (zapewne mniej więcej dwukrotnie), o czym już nie wspomniałeś. I tak za każdym razem. A teraz zaryzykuję stwierdzenie, że postępując w ten sposób, czyli zabawiając się pistoletem przy każdym tankowaniu... sumarycznie spędzasz więcej czasu przy dystrybutorach, niż gdybyś każdorazowo szybko tankował do tego drugiego-trzeciego odbicia. :-D
Ale to Twoja sprawa, a samochód - służbowy. :-)@Szarik ciśnienie w baku też nie jest to w 100% szkodliwe o ile w ogóle jest. Już nie raz tankowałem auto pod korek w lecie, przejeżdżałem 500 m ze stacji pod dom i zostawiałem auto na kilka dni. I co? Wybuchło? Nie.
Niekoniecznie chodzi o to, że wybuchnie. Przypuszczam, że może się układ rozszczelnić.
To jest zabawa z cieczami i powietrzem przy zmianach temperatury. Osobiście to obserwuję na co dzień - po prostu fizyka.
Ponieważ użytkuję też dwusuwy, a nie lubię robienia mieszanki benzyny z olejem na stacji, zwykle mam trochę paliwa w garażu. Przechowuję je w blaszanych kanistrach lub w małym, pięciolitrowym plastikowym kanisterku. Często widzę, gdy w lecie ten plastikowy baniaczek, szczelnie zakręcony, rozdyma się na boki. Gdy temperatura jesienią lub w zimie spada, robi się wklęsły. Widać to bardzo wyraźnie gołym okiem już przy tej małej pojemności. Za to 10-litrowy kanister blaszany nie zmienia raczej swojego kształtu (a jeśli już, to nieznacznie, bo nie widać tego) - efektem sprężania lub rozprężania zawartości jest tylko syk przy otwieraniu.
Może właśnie o to chodzi, że stalowe baki są bardziej sztywne i wytrzymałe, zaś dziś stosowane plastikowe zbiorniki - choć fajne, bo odporne na korozję - są bardziej wrażliwe na zmianę ciśnień wewnątrz? To tłumaczyłoby, dlaczego w starych samochodach ta wolna przestrzeń jest mniejsza, a w nowych - musi być dużo większa...Gadanie o szkodliwości tankowania pod korek można wsadzić między bajki dla dzieci i tyle!
Wymyślili je zapewne mechanicy w sumie nie wiadomo w jakim celu. Pewnie po to, żeby naciągać klientów na wymiany części, których nie trzeba wymieniać gdy Ci się przyznawali, że leją pod korek... :DEch... Kolejny spisek. Jak żyć? ;-)
-
RE: Polo 6n2 by Jaco
@Jaco napisał w Polo 6n2 by Jaco:
Odma byla przyczyna zapocenia silnika.
Jak to? Znaczy jednak dziurawa była?
Sam pisałem kilka razy o paczkomat. W końcu jest.
I dobrze, bo to wygodna opcja. teraz nie musisz ganiać kilkanaście km w jedną mańkę. :-)
-
RE: [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33
@likaon napisał w [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33:
za 500 :p
... albo za 500 plus... ;-)
-
RE: Jak to jest z rezerwą?
Trochę uściślę wyjaśnienia Szarika: gdzieś kiedyś czytałem, że jest taki żelazny przepis dla konstruktorów aut, iż po zapaleniu się kontrolki rezerwy ma być w baku jeszcze paliwa na przejechanie minimum 50 km. Zwykle zostawiają oni jednak większy margines - rzeczywiście nieraz wystarcza na 80-100 km.
Tak jest np. w moim Dusterze - wiem, bo kiedyś go dokładnie litrażowałem. Najpierw chciałem sprawdzić, ile faktycznie wejdzie tam benzyny - tak pod korek, żeby widoczne we wlewie lustro paliwa już nie opadało. Instrukcja mówi o 50 litrach - i tyle faktycznie tankuje się na stacji do 2-3 odbicia (bez powolnego dolewania). Wziąłem kiedyś kanistry i kupiłem 60 l. W garażu opróżniłem bak maksymalnie, ile się dało. Wlałem 50 l - bez problemów. No to dalej - następna dycha poszła przez lejek... i dalej nic nie widać. Pojechałem tikiem i dokupiłem następną dychę. I tak, powoli wlewając, weszły w sumie 64 litry... czyli 14 l więcej!
Oczywiście zalałem przy tym całkowicie układ odpowietrzający... Więcej nie robiłem takich numerów. Ale od tej pory wiem, że pozostająca dla bezpieczeństwa przestrzeń jest naprawdę duża.
Do tico wchodzi mniej: nominalnie jest 30 l, dodatkowo wejdzie jeszcze 2 l.
Niektórzy wracając zza wschodniej granicy do PL tankują po tamtej stronie na full, bo jest taniej - podobno na stacjach są nawet przygotowane specjalne podjazdy, żeby można było przechylić auto przy tankowaniu (wtedy jeszcze więcej wchodzi) :-) . Bałbym się jednak zatankować pod korek i odstawić auto - gdy zrobi się cieplej, coś może strzelić. Jeśli tankujesz w Zgorzelcu pod korek i od razu ruszasz w trasę, to jeszcze OK - pewnie zanim dojedziesz do domu, sporo benzyny zdążysz spalić. Ale nie zostawiaj samochodu z wypełnionym pod korek bakiem.
Wracając do wskazań paliwomierza i wyświetleń komputera pokładowego: wedle mojej wiedzy, prawdopodobnie masz tak, jak w większości dzisiejszych samochodów - mianowicie wskaźnik ilości paliwa oraz kontrolka rezerwy sterowane są pływakiem w baku, ale komputer wyświetla zasięg nie opierając się o dane z pływaka, lecz przeliczając czas otwarcia wtryskiwaczy (zliczając dawki benzyny) i przejechany dystans. Czyli są to dwa dość niezależne układy. Współpracują tylko w dwóch momentach:- po włączeniu zapłonu komputer sprawdza położenie pływaka (ilość paliwa) i odtąd zaczyna swoje przeliczenia; gdyby komp korzystał cały czas z pływaka, wskazania zasięgu ciągle by falowały z powodu "chlupotania" benzyny podczas ruchu auta;
- gdy zaświeci się kontrolka rezerwy, za chwilę automatycznie wyłączają się wskazania zasięgu, wyliczane przez komputer. Pewnie z tych powodów, o których pisał Szarik.
Dalej: układy oparte na pływaku mierzą ilość paliwa za pomocą rezystora i nie pokazują liniowo na wskaźniku ilości benzyny. Dowód:
Dodatkowo warto wiedzieć, że w nowoczesnych autach i tak elektronika rządzi - zrób eksperyment: podjedź na stację, włącz zapłon i tankuj, spoglądając na wskaźnik paliwa na zegarach - założę się, że choć wlejesz dziesiątki litrów, wskazania się nie zmienią i dalej będzie widoczny stan jak przed tankowaniem. Dopiero gdy wyłączysz zapłon i po chwili znowu włączysz - komp uruchomi procedurę odczytu wysokości pływaka i paliwomierz pokaże pełny zbiornik...
Poza tym wskaźnik na zegarach ma swoją całkiem sporą bezwładność (elektronika go trochę blokuje), inaczej miałbyś na zegarach ciągle skaczącą wskazówkę paliwomierza (lub dyskotekę światełek) podczas jazdy. Zwykle jest tak, że gdy poziom paliwa opadnie, a wskaźnik będzie pokazywał już tą niższą wartość, nawet gdy pływak na nierównościach podskoczy na chwilę do góry - wskazówka nie pójdzie wyżej.
No i warto wiedzieć, że w związku z tym, wcześniejsze niż zwykle zapalenie się kontrolki rezerwy (a co za tym idzie - brak wskazań zasięgu), MOŻE wprowadzić Cię w błąd. Prosta sprawa, sprawdzona przeze mnie: normalnie, podczas spokojnej jazdy po równej drodze, kontrolka rezerwy zapala się przy np. 6 litrach, co gwarantuje Ci spokojny dystans 80 km. Ale jedziesz pod górę (lub w dół, zależy od umiejscowienia pływaka w zbiorniku), albo ostro zahamujesz - paliwo się przelewa w baku, pływak znajdujący się w okolicach "rezerwy" opadnie na chwilkę w dół - wcześniej zapali się kontrolka, elektronika na pewno jej już nie wyłączy (aż do zatankowania) i zaraz stracisz wskazania zasięgu - a w rzeczywistości jest w baku jeszcze 10 litrów, na których zrobisz spokojnie np. 140 km... Tak też bywa. Na szczęście, w drugą stronę to nie zadziała - tzn. kontrolka nigdy nie zapali się później, niż trzeba, żeby po 20 km było całkiem sucho w baku. :-) Te 50 km masz gwarantowane, często więcej, a przez nagłe zmiany położenia pływaka - może kontrolka zapalić się wcześniej, paliwa masz więcej i pojedziesz dalej.
No chyba, że coś się popsuło. ;-)PS. Nie ma sensu polegać na fabrycznych wskaźnikach, bo one nie są dokładne. O dokładne informacje musiałem postarać się sam, montując własnoręcznie UKP (Uniwersalny Komputer Pokładowy), który po skalibrowaniu daje mi więcej precyzyjnych informacji.
EDIT: Współczesne auta lepiej tankować wcześniej. Popatrz, jak straszą konsekwencjami:
https://moto.wp.pl/co-sie-stanie-gdy-skonczy-sie-paliwo-w-baku-6068432137733249a -
RE: Polo 6n2 by Jaco
@Jaco napisał w Polo 6n2 by Jaco:
@Gooral uszczelniacz bo co tu innego mogło paść. Pytanie tylko czy na skrzyni (bardziej prawdopodobne po kolorze oleju) czy na wale.
Widzisz - a winiłeś odmę, która prawdopodobnie nie ma z tym nic wspólnego.
Postawili i w końcu uruchomili paczkomat w mojej dziurze więc po przesyłki nie muszę już jeździć.
Łooo, nowoczesność zawitała do Twojej mieściny... :-) Znaczy pewnie ruch "paczkowy" jest u Ciebie spory, skoro zdecydowali się postawić paczkomat.
A dokąd jeździłeś dotychczas? -
RE: Polo 6n2 by Jaco
Ja nie widzę pęknięcia. Może ten olej z góry spływa na połączeniu obudowy skrzyni z blokiem silnika, a dopiero na dole wypływa na bardziej widoczną część?
-
RE: Polo 6n2 by Jaco
Ojojoj, to niedobrze. Grubsza robota. Wobec tego kontroluj też poziom oleju w skrzyni, w razie czego trzeba dolewać, dopóki się tego nie zrobi...
No i żeby sprzęgło przy okazji nie klękło... Tarcza dostanie oleju i też będzie do wymiany... -
RE: [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33
@BPX33 A daj spokój... I serdecznie podziękuj temu, kto Ci tego mechanika polecił. :-)
-
RE: Polo 6n2 by Jaco
@Jaco Najpierw znajdź źródło, potem pomyślisz o uszczelnieniu. Nie ma co na zapas się martwić!
Jeśli to ta nowa odma, powinien być widoczne miejsce wycieku. Jeśli to zapocenie - może faktycznie odma. Jeśli się leje - to chyba raczej nie... -
RE: Wymiana wkładu zaworu pod umywalką
@esen Masz rację. Nie czujesz się w tym pewnie + nie Twoja ściana = mogą być poważne konsekwencje = lepiej poprosić o pomoc. :-)
-
RE: [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33
@BPX33 napisał w [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33:
@leo on go nawet nie odpalał, a Ty diagnozy od razu byś chciał... XD
OD RAZU? Po prawie dwóch miesiącach? Znaczy za krótko, żeby się zainteresować? :-P
-
RE: Wymiana simmeringu
@ryszard napisał w Wymiana simmeringu:
Jednorazowy kubek plastikowy ma garby usztywniające go więc na gładką tuleję prowadzącą średnio się nadaje.
Akurat tym razem miałem taki pod ręką, są też inne. Mimo wszystko - te niewielkie garbiki są gładko zestopniowane i w "jedną stronę", więc nie sprawiają problemu. No i na koniec: popatrz, że zakleiłem je taśmą, więc... dla uszczelniacza "przestały istnieć".
Tak się teraz zastanawiam czy nie lepiej nawinąć bezpośrednio na stopniowany wał naprowadzający stożek cienkim sznurkiem i dopiero na taką podbudowę nawinąć taśmę.
Pewnie, że można. Dodatkowe kilkanaście lub kilkadziesiąt minut kręcenia palcami w zwykle niewygodnym miejscu - i też się da.
Można też nawalić trochę silikonu przed progiem, potem go uformować, przerwać robotę i nazajutrz wrócić do pracy.
Sposobów znajdzie się kilka. Warto zastosować: a) skuteczny, b) w miarę szybki, c) znośnie pracochłonny.W fabryce pewnie mają dorobione z teflonu stożki montażowe.
To zupełnie inna bajka.
Mnie osobiście ciekawią uszczelniacze nowej generacji, wykorzystujące związek PTFE. Produkuje je firma Payen. Do każdego uszczelniacza dołożona jest od razu tuleja prowadząca, montuje się je bez użycia smaru czy oleju, reklamuje się je jako świetne do zużytych już wałów. Chciałem kupić, lecz nie mogłem ich w PL dostać (w rozmiarze do ticowych wałów). -
RE: Pompa wodna / pompa wody / pompa cieczy chłodzącej
Zastanawiałem się nad przyczyną wycieku. Nie wiem, czy znalazłem, ale uwagę moją zwróciło uszczelnienie pod wirnikiem.
W fabrycznej, oryginalnej, bardzo dobrej pompie GMB jest ono prawie niewidoczne - można zauważyć tylko regularny, porządnie docięty fragment czarnej uszczelki, wykonanej z jakiegoś tworzywa, może gumy - trudno stwierdzić:
W tej przeciekającej zaś wyraźnie widać "rozlewającą się" nieregularnie masę uszczelniającą - sprawdziłem, podłubałem, nakłułem, pociągnąłem; prawdopobnie jest to... silikon:
Jeżeli wybieramy pompę wśród zamienników różnych firm, może warto też popatrzeć na wygląd tego uszczelnienia...?
-
RE: Pompa wodna / pompa wody / pompa cieczy chłodzącej
A to jest właśnie pompa "no name", wyjęta z PMa. Nie ma żadnych oznaczeń na korpusie, oprócz kilku cyferek na osi - zapewne jakaś "chińszczyzna".
Prawdopodobnie wytrzymała 2 lata i 32 kkm, potem zaczęła dosłownie "lać".