To może leo sam weźmiesz książkę do ręki o lakiernictwie i może sam się
przekonasz że stosując sie do podstawowych reguł,nie jest to trudne
zanim zaczniesz coś lub kogoś zdanie kwestionować.
<img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Tomasz, od tej pory zaliczam Cię do największych optymistów, jakich znam. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Odpowiem krótko: weź książkę o psychologii do ręki i sam się przekonaj, że psychologia nie jest trudna. Po cholerę studiować, uczyć się, praktykować... Przecież nie jest to trudne, tylu ludzi jest psychologami...
(Przykład wzięty celowo, może masz już jakieś pojęcie o tej dziedzinie wiedzy <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />.)
Ja w stosunku do ciebie pomalowałem te kilkadziesiąt samochodów,bo jak sądzę
z pistoletem nie miałeś dużo do czynienia.
I świetnie sądzisz <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />. Mam dużą sprężarkę, wymagającą remontu, ale i tak jej nie użyję (brak "siły" w garażu). Pistolet też miałem kiedyś "w spadku", ale wywaliłem, był już mocno wyeksploatowany.
Nie bardzo wiem, o co chodziło Ci z tym "stosunkiem" <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />, ale domyślam się, że niby nie zajmowałem się lakierowaniem aut. To prawda. Nadal jednak twierdzę, że nabycie sprężarki i pistoletu nie uczyni mnie dobrym lakiernikiem. Gdybym nawet pomalował ich 30, nie jestem pewien, czy odważyłbym się stwierdzić, że jestem wykwalifikowanym lakiernikiem. Nie wiem zaś, czy Ty nim jesteś, nie widziałem Twoich prac <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />. Wiem jednak, że prawdziwi profesjonaliści kształcą się i ćwiczą najróżniejsze rzeczy przez szereg lat. Nie powierzyłbym kilkuletniego auta, na którego wyglądzie naprawdę mi zależy, "lakiernikowi" o referencjach: "bo on, panie, pomalował już kilkadziesiąt samochodów". Że co, że to moje widzimisię? Tak, mam do niego prawo. A Ty zostawisz samochód (który nie kosztował 2-3 tys. zł, lecz więcej, bo rozpatrujemy przypadek Sharky'ego, czyli parę lat wstecz) "do zrobienia" komuś, kogo widzisz po raz pierwszy w życiu? Też możesz, masz do tego prawo. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Pewnie u ciebie w miejscowości słowo "fachowiec" pisze na murze przed
wjazdem.
Przyjedź, to się przekonasz. <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />
Eee... a czemu konkretnie miało służyć to zdanie? <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />
A słowo "wioska" kalkulując zdroworozsądkowo znaczy owiele tańsza
robocizna,choćby ze względu na brak pracy i każdy grosz się przyda za
godzinę roboty,nie wliczając schnięcia.
BTW - to schnięcie też się wlicza? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Słuchaj... Ja tam nie wiem, odczytuję słowa tak, jakimi są i jakie mają znaczenie ogólnie przyjęte (lub ew. można znaleźć ich znaczenie w słowniku). Słowo "wioska" oznacza dla mnie niewielką miejscowość liczącą max. kilkaset mieszkańców, którzy zajmują się w przeważającej części rolnictwem, nie lakiernictwem samochodowym. Umówmy się: postaraj się pisać dokładnie, co masz na myśli, a nie tłumacz mi potem, że cyt. "zdroworozsądkowo kalkulujesz, co znaczy wioska". Wg tego możemy przyjąć, że Warszawa jest miastem, zaś Lublin to wioska (bo wiele spraw załatwisz tu taniej)?
Z jednym mogę się zgodzić: "wiejski tuning" będzie tańszy od "tuningu". <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> <img src="/images/graemlins/crazy.gif" alt="" />
Przeczytałem resztę, i nie dowierzam...serio. 3 tyś ZŁOTYCH!
Czyżby?
To ja nie wiem co trzeba w samochodzie pomalować aby robocizna wyniosła 3
tyś zł.
Jednak nie przeczytałeś dokładnie, więc powtórzę za autorem: 10 elementów. Zważ przy tym, jaki zakład wybrał Sharky (czyli taki, w którym na co dzień nie naprawia się tanich aut).
To u mnie w świętokrzyskiem to chyba super ceny są.
Możliwe, jednak myślę, że ciężko byłoby wygonić Sharky'ego ze Szczecina gdzieś pod Kielce, aby polakierować porysowany samochód (wiedząc, że skorzysta z AC). <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />
Bo np. 3 lata temu koleś przyjechał na lawecie BMW e316 1.6,od końca szyby w
dal praktycznie zmiażdzony(środkiem w drzewo udeżył [color:"red"]/ uderzył[/color])trzeba było wyjąć
wszystko z pod [color:"red"]/ spod[/color] maski,konstrukcje wyklepać,obydwie podłużnice
złamane,całe przednie podwozie trzeba było nowe wsadzać,wszystkie nowe
blachy na przód,na reszte poszła cyna i siatka,lakier rzecz jasna nowy
położyć,ustawić cały samochod i koleś wyjechał jak nowy za 5,5 tyś
zł(tyle że miał tylko swoje blachy,drzwi i zderzak).Czas naprawy 5 dni
po 8 godz.We dwójkę.
Piszesz, że wyjechał "jak nowy"? Po takim dzwonie?
Jego sprawa... pewnie i tak sprzedał z zyskiem. A jeśli nie, to też jego sprawa, jeśli nim jeździ.
Rok temu calibre,w podobnym stanie też robiłem,za części wyszło niecałe 1,5
tyś zł bo robocizna własna.
Wiesz co, nie wątpię, że porszaka też by się dało w przydomowym garażu poskładać, naprawić, pomalować... Jednak nie przekonuj mnie co do jednakowej jakości usługi malowania w takich warunkach do jakości profesjonalnego lakierowania w wyspecjalizowanym zakładzie - z zawodowcami, suszarnią, sprzętem itd.
Jak tak jest naprawdę to ładnie zdzierają.
To jest niestety prawda.
Aha.Zapomniał bym.
Jakim prawem wyzywasz takich ludzi,równie dobrze możesz tak napisać o
ludziach w twoim mieście.
A kogo ja wyzywam, łomatko??? <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" />
Przeczytaj sobie jeszcze raz, na spokojnie, co Ty pisałeś i jak ja odpowiedziałem. Jeśli piszesz o tym, aby pojechać na wioskę i pytać cyt. "byle kogo" (rozumiem, że mogę więc zapytać "degustatora win produkcji rodzimej" pod sklepem na wsi - mam rację?) o kogoś, kto ma sprężarkę (a ten koleś spod sklepu wskaże swojego kompana, bo wiadomo, ludzie sobie pomagają) - to kto mi zagwarantuje, że ów właściciel sprężarki nie będzie wspomnianym przeze mnie obwiesiem? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Powtarzam: zacznij wyrażać się precyzyjnie, a przestań napadać na ludzi, że kogokolwiek obrażają. <img src="/images/graemlins/032.gif" alt="" />
Przynajmniej ludzie sobie pomagają,a nie na ulicy tylko patrzy,jak zajść
drogę.
Nie bardzo rozumiem, o co chodzi w tym zdaniu, mając na uwadze naszą dyskusję.
PS. Absolutnie nie mam nic przeciwko ludziom ze wsi <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />.
Nie mam nic przeciwko pomaganiu sobie. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Uważam jednak, że (powtarzam) posiadanie sprężarki nie oznacza jeszcze, że ktoś jest lakiernikiem. Nie przeczę przy tym, że również na wioskach można spotkać dobrych fachowców w wielu dziedzinach <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />, ale nie przekonasz mnie, że w stodole, szopie czy w garażu przy domu wykonasz lakierowanie tak samo, jak w specjalistycznym zakładzie, zaś jedyną różnicą będzie cena; bądź poważny, nie wciskaj mi takiego kitu.
Dodam, że w mojej miejscowości skorzystałem kiedyś z usług takiego człowieka. Wiedziałem, co robię; był to ojciec mojej znajomej, emerytowany mechanik, sporo "malujący" za niewielkie pieniądze. Szanuję tego człowieka. Widziałem, co robi i jak robi. Oczywiście, jakość jego pracy nie była równoznaczna z jakością, jakiej można wymagać od dobrego warsztatu ze specjalną lakiernią i suszarnią - co sam przytomnie zauważał. Dałem do pomalowania 10-letnią samarę, zwykłym lakierem, bez bajerów; nie kosztowało mnie to dużo, ale wpływ warunków zewnętrznych podczas malowania był widoczny. Nie zdecydowałbym się na malowanie u niego prawie nowego tico z lakierem metallic (tym bardziej, że mam AC i mogę z niego skorzystać). Tyle w temacie - nie przekonuj mnie więc, że nie wiem, o czym piszę.