znak ostrzegawczy ma ostrzegac i tyle. chodzi oto by wzmozyc uwage kierowcy.
Jednocześnie stanowi odwołanie wcześniejszych znaków zakazu. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
natomiast skrzyzowanie moze byc wogole nie oznaczone (wtedy jest
rownozedne) a jesli jest ono z droga publiczna to wtedy anuluje znak
zakazu parkowania.
No to ja Ci odpowiem, że pamiętam wykładnię z "Motoru" (sprzed paru lat, ale to się chyba nie zmieniło), że znaki zakazu niekoniecznie tracą swą "ważność" za skrzyżowaniem bez oznakowania. Interpretacja zależy od policjanta - może uznać, ale nie musi. Natomiast zdecydowanie odwołuje zakazy znak ostrzegawczy oznaczający skrzyżowanie - pod jednym warunkiem: że znak taki stoi po naszej PRAWEJ stronie (czyli po tej samej stronie, po której został ustawiony znak zakazu). Tak więc droga łącząca się z lewym pasem jezdni (czyli dla przeciwnego kierunku ruchu) nie stanowi żadnej podstawy do odwołania zakazu dla naszego pasa ruchu, ale droga po naszej prawej stronie, poprzedzona znakiem ostrzegawczym, kasuje zakaz przeznaczony dla naszego pasa.
Tyle z literatury motoryzacyjnej (jako dowód niczego nie zamieszczę, bo już chyba tego numeru nie odnajdę).
natomiast skrzyzowanie oznakowane ale z droga
niepubliczna czyli np. droga wewnetrzna nie anuluje.
IMO bez sensu. Czyli co, chcąc np. zaparkować już poza oznakowanym skrzyżowaniem, powinienem się zatrzymywać na środku takiego skrzyżowania i zaglądać w boczną drogę celem ustalenia, czy to jakaś droga wewnętrzna, wjazd czy też zwykła ulica podporządkowana? <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" />
Jak dla mnie, to coś pokrętnie Ci to wytłumaczyli.
juz sie
przestawilem na ten tok myslenia i chyba przy nim zostane
Ja zaś nie dałbym się tak łatwo zmanipulować i poprosiłbym o wskazanie szczegółowych przepisów i rozporządzeń.
natomiast
dzisiaj rano znowu lazili i wsadzali za wycieraczki wezwania na straz
miejska. na szczescie bylem wtedy autkiem w pracy wiec nie dostalem ale
chyba maja jakas akcje i chyba sobie daruje parkowanie w tym miejscu na
jakis czas. z tego co mowili to dlatego to robia bo sa skargi.
Niekoniecznie. Nieraz jest tak, że poczują łatwy zarobek i możliwość "skoszenia" wielu aut za jednym zamachem. Oczywiście najczęściej tłumaczą to wezwaniem i skargami, co nieraz nie pokrywa się z rzeczywistością. Pewien znajomy, widząc taką akcję SM na swoim osiedlu, zapytał o jej przyczynę; strażnik odpowiedział, że przyjechali na wezwanie administracji spółdzielni mieszkaniowej. Więc kolega tam poszedł i zapytał - oczywiście w administracji o żadnej akcji nie wiedzieli, nie mówiąc już o jakimkolwiek wzywaniu przesympatycznych panów w ciemnych mundurkach. Po jakimś czasie znajomy znów zauważył strażników przy takiej samej akcji; zapytał wprost, czemu kłamią... Więcej się nie pojawili (tym bardziej, że uprzedził ich, iż ktoś się dokładniej przyjrzy ich działaniom).