Byłem dziś na przeglądzie i troszkę się zdenerwowałem
Napiszę parę słów o moim przypadku. <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Ja też pojechałem dziś na przegląd i denerwowałem się nieco już przed nim, zastanawiając się, co też diagnosta może znaleźć niesprawnego w 10-letnim autku z najniższej półki cenowej. Przyznaję, że moje obawy wynikały z lektury tych wątków o przeglądach...
Szczerze mówiąc, obawiałem się trochę o wynik badania hamulców (standard w Tico, nie? <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> ). 2 lata temu diagnosta zwrócił mi uwagę na nierówno "biorące" hamulce tylne, jedno koło wyraźnie gorzej hamowało. Ja nie wyczuwałem żadnych trudności podczas jazdy, dla mnie było OK. Dowód podbił, ale kazał się zainteresować. Fakt - zaraz po tym wyremontowałem gruntownie tylne hample; uszkodzony był jeden cylinderek, z którego wyciekał płyn.
Poza hamulcami obawiałem się oględzin zawieszenia przez specjalistę. Uwrażliwiłem się po przeczytaniu właśnie tego wątku. Dodam, że w zasadzie nic przez 10 lat i 140 kkm nie było "od spodu" (czyli z zawieszeniem) robione, wymieniane - jedynie kiedyś "na zapas" zmieniłem amortyzatory i sprężyny tylne (przy okazji wymiany baku), a z przodu - samą osłonę przegubu zewnętrznego lewego (pękła rok temu). Poza tymi pracami całe zawieszenie jest oryginalnie fabryczne.
Ponieważ od 2 tygodni jestem całkowicie zajęty (wychodzę z domu o 7.30, wracam o 21.00) i codziennie potrzebuję samochodu (jeszcze przez kolejne 2 tygodnie), zależało mi, aby nie mieć kłopotów z "zaliczeniem" przeglądu. Jednocześnie nie miałem nawet chwili czasu (ani chęci), aby przed przeglądem obejrzeć samemu podwozie czy chociażby tylko sprawdzić światła... <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Zauważyłem, że co roku diagnosta coraz uważniej kontroluje moje tico. Staram się "trafić" na stację zawsze tak, aby ten sam człowiek był wtedy w pracy - faceta osobiście nie znam (on mnie zresztą też, w końcu widzi mnie raz na rok <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />), ale spodobał mi się już dawno - starszy gość, grzeczny, uprzejmy, spokojny, pogadać można z nim (Stachu - zawsze tylko o Tico gadamy <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />). Jeśli coś budzi jego wątpliwości lub zauważy usterkę (nawet nieważną dla samego przeglądu), wskaże i powie, co należy zrobić. NIGDY nie proponował żadnej naprawy na miejscu, choć stacja i duży warsztat to jedna firma.
No i zaczęła się "scieżka zdrowia". Hamulce - bardzo OK, ręczny także (linka wciąż oryginalna). Bez żadnych uwag. Ja w kabinie, diagnosta zszedł do kanału. Pokręciłem kierownicą, on sprawdził ewentualne luzy. No, i słyszę: "Będzie pan miał robotę!"... Pięknie - pomyślałem - no, to już pozamiatane; pytam, co się stało? On też pyta - czy nie słychać stuków podczas skręcania... Suuuuuper, myślę. Wylazłem z samochodu i twierdzę (zgodnie z prawdą), że nie. Schylam się, a on pokazuje mi... pękniętą osłonę zewnętrznego prawego przegubu...
Sprawdził resztę, łącznie ze światłami. Wszystko było OK, rozerwana osłona przegubu nie wpływa na bezpieczeństwo jazdy - tyle, że mam robotę w sobotę. Wystawił zaświadczenie do Urzędu Komunikacji, bo w dowodzie rejestracyjnym nie ma już miejsca na pieczątki - trzeba wymienić dowód (będzie to kosztowało 70 zł). Koszt przeglądu - 161 zł (bo z instalką LPG); nie miałem drobnych, dałem 170 zł. Diagnosta też nie miał drobniaków, aby wydać - powiedziałem więc, aby nie szukał (co tam, nie zbiednieję <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />). Nie wziął nawet tej końcówki... Kategorycznie oddał mi dychę, decydując się na stratę wobec kasy nawet tej złotówki... Pożegnałem się i odjechałem. Na szczęście obok jest stacja paliwowa - podjechałem, rozmieniłem i wróciłem zaraz z tą monetą <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> - ja też nie lubię mieć długów. <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
Wnioski?
Po pierwsze - nadal będę korzystał przy przeglądach z tej stacji. Będę starał się nadal "trafiać" na tego samego cżłowieka - powtarzam, żadnego znajomego. Dziś nawet patrzył podejrzanie na mnie, gdy mu powiedziałem, że specjalnie proszę o przegląd dziś (choć termin mam za 2 dni), właśnie u niego - bo już kilka razy to robił i mam zaufanie. <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Po drugie - okazuje się, że nawet 10-letnie tico może mieć całkiem trwałe zawieszenie - po takim czasie i po takim przebiegu (a drogi na Lubelszczyźnie do najlepszych nie należą) ciągle fabryczne części są w porządku. Fakt, staram się w miarę możliwości oszczędzać zawieszenie, ale przesady nie stosuję.
Po trzecie - to śmieszne, jakie usterki mogą przypadkowo "wyjść". Gdy pękła rok temu osłona przy jednym kole, pilnie kontrolowałem drugą - wiadomo, że pewnie też już długo nie wytrzyma. W końcu zapomniałem o niej i przestałem zaglądać. Aż przy przeglądzie sam mechanik musiał mi ją pokazać - już rozwaloną...