Najpierw zacytuję Twój wcześniejszy post:
Cytat:
Zależy mi na jeździe sprawnym autem ale tylko wtedy , gdy pozwalają mi na to fundusze .
Chriss, czasami naprawdę mnie przerażasz... <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" />
Potem zaś piszesz:
Sharky, nie zrozum mnie źle (może to ja się źle wypowiedziałem?). Nie chodzi
mi o załatwienie przeglądu "na lewo", a tylko o diagnostę, który nie
będzie się czepiał o byle bzdurę.
Wybacz, kolego, ale nijak nie mogę powiązać tych dwóch wypowiedzi - przecież tu chodzi o zupełnie inne sytuacje.
Rozumiem Twoje obawy (jak pisałeś kiedyś, poparte doświadczeniem) o czepianie się "pierdółek" przez diagnostę, który - być może w określonej sytuacji - chce w ten sposób sobie dorobić, naciskając na Ciebie, żebyś to jemu (lub jego kumplowi) zapłacił za usunięcie wskazanej usterki. Ty jednak masz pełne prawo się nie zgodzić i żądać wystawienia dwutygodniowego zaświadczenia (o ile diagnosta nie chce oddać dowodu) celem naprawy auta. W takim przypadku masz po prostu nauczkę na przyszłe lata (a zakładam, że jeszcze wiele przeglądów przed Tobą w życiu) i nie wrócisz już nigdy na tę stację; gorzej, będziesz "obrzydzał" ją wszystkim znajomym (fama się niesie)... Jedna z zasad handlu twierdzi, że zadowolony klient przyprowadza jednego potencjalnego klienta, zaś niezadowolony - skutecznie zniechęca dziesięciu innych. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
W dodatku dobrze, że mieszkasz w dużym mieście i masz dużo stacji niedaleko siebie - ludzie w wielu polskich wioskach są w gorszej sytuacji.
Za to twoje pierwsze zdanie stanowi generator nieszczęścia.
Tyle w temacie.
PS. Dodam, że termin przeglądu nie stanowi dla nikogo zaskoczenia i można się do niego troszkę przygotować zawczasu - np. zgromadzić i zarezerwować jakąś niewielką sumkę, którą w razie konieczności trzeba byłoby wydać na doprowadzenie autka do należytego stanu (nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że wóz jest OK). Myślę, że taką kwotą w wypadku Tico mogłoby być 200-300 zł <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> (tak sądzę). Do tej kwoty można "opędzić" chyba większość mniejszych, "nagłych" napraw w tym autku; jeżeli trzeba będzie wydać więcej, to już mamy do czynienia z poważniejszym remontem, no i raczej wcześniej samochód daje znać o takiej potrzebie, nie powinniśmy być tym zaskoczeni.
Jeśli przyjdzie nam wydać te pieniądze, to trudno - i tak byliśmy na to przygotowani; jeśli zaś auto okaże się być sprawne, cieszymy się z nadmiaru gotówki <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Cena całej operacji logistycznej? Sprawny wóz, czyste sumienie i pewność podczas jazdy, a także spokojniejsza głowa w razie stłuczki / wypadku.
Cóż, do takiej operacji potrzebna jest cecha zwana odpowiedzialnością; ale przecież my, kierowcy, jesteśmy odpowiedzialnymi ludźmi, prawda? Gdyby było inaczej, nie mielibyśmy prawa posiadać dokumentu zwanego "prawem jazdy"... <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />