Widzę, że zlot był interesujący (-:
Taki miał być... <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />
Widzisz, Grzesiu: jeśli zapraszam i goszczę u siebie ludzi z całej Polski, czuję się w obowiązku dołożyć wszelkich starań, aby się nie nudzili. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Mam kilka pytań.
Chodzi o owo schronisko. O ile wiem, schroniska mają to do siebie, że należy
je opuścić w ciągu dnia, co osobiście uważam za dyskomfort. Czy tak
było?
Akurat puławskie schronisko należy chyba do wyjątków <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />.
To, o czym piszesz, ma miejsce w wielu placówkach PTSM, które często mają swoją siedzibę w szkołach; gdy przychodzi czas ferii lub wakacji, pomieszczenia szkolne zamieniają się w schronisko, którego dogląda ktoś z administracji. Ten ktoś przychodzi zwykle o 17-stej, otwiera obiekt i wpuszcza ludzi; po nocy siedzi do 10-tej - wszyscy wychodzą, następuje zamknięcie schroniska i opiekun idzie do domu. Puławskie schronisko mieści się we własnym obiekcie, gdzie non-stop jest recepcjonistka i ktoś z obsługi. Przez cały dzień są też panie kucharki. Dlatego nie ma ścisłego obowiązku opuszczania obiektu o oznaczonej porze - można, podobnie jak w hotelu, spokojnie posiedzieć nawet cały dzień.
Wydaje mi się, że kiedyś schronisko przyjmowało wyłącznie grupy młodzieży, przyjeżdżające do Puław na wycieczki; potem trzeba było rozszerzyć ofertę (takie czasy), więc przenocowuje się teraz wszystkich chętnych. Standard jest średni, jak to dla młodzieży - ale obiekt jest zadbany i naprawdę jest całkiem w porządku, a cena przede wszystkim. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Dopowiem, że przygotowując zlot znalazłem i odwiedziłem bodajże 29 zajazdów z miejscami noclegowymi, kwater, hoteli, internatów itp.; ostatecznie zdecydowałem się na ten obiekt i nie żałuję.
Sugerowałbym w przyszłości kilka prywatnych kwater blisko siebie,
np w górach.
To zależy od organizatora jakiegoś "górskiego" zlotu. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Najlepiej jest jednak wtedy, gdy wszyscy są w jednym miejscu - łatwiej się skrzyknąć, zwołać itp.
Cienko widzę w takiej sytuacji moją skromną osobę. Za jednym razem spożywam
tyle piwa ile Tico benzyny na setkę, po czym jadę na oparach do około
18-tej godziny dnia następnego.
Heh... Widzisz, jest tak, że nie mieliśmy problemów z "zanietrzeźwionymi" uczestnikami. Gdy nadszedł wieczór i zebraliśmy się razem (przy grillu lub bez), pogadało się i wypiło nieco, ale bez przesady, żadnych libacyj nie urządzaliśmy. Na pewno nikt nie pił tyle, żeby na drugi dzień nie móc spokojnie siąść za kierownicą. Czasem się zdarza, że ktoś nie jest w najlepszej formie (i wcale nie musi tu chodzić o %%), wtedy po prostu dogaduje się z innymi zlotowiczami i wsiada do samochodu, gdzie jest miejsce... swój zostawiając na parkingu. Normalna sprawa. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Można byłoby zrobić "dzień bez poranka
na drodze publicznej"?
No pewnie, że można <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. IMHO wystarczy zaproponować to organizatorowi, wszystko można dogadać... <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> Ja przynajmniej bym tak zrobił, jeśli padłaby taka propozycja w fazie opracowywania programu.
Kiedy kolejny zlot?
<img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> Zobaczymy, kto i kiedy zdecyduje się zorganizować.
Aha - aby urządzić zlot, nie trzeba być koniecznie klubowiczem <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />. (Na zlocie można nim zostać... <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />).
Jeżeli masz ochotę i możliwości, bardzo proszę. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Może by jakieś małe wyścigi, manewry, tor przeszkód, jazda na orientację?
Takie imprezy są możliwe do zrealizowania, zresztą już bywały na poprzednich zlotach. To tylko kwestia ułożenia programu zlotu.
Nie wiem jak, ale może gdzieś byłyby ku temu warunki.
W moich stronach są, nawet próbowałem załatwić. Niestety nie nadawałem na tych samych falach z właścicielem bezpiecznego terenu, gdzie moglibyśmy pojeździć... chciałem dać panu zarobić, ale pan wolał zedrzeć z nas kasę wraz ze skórą, wobec czego nie zarobił ani złotówki, a teren stał pusty.
Widzisz, Grześ - zloty poszczególnych klubów różnią się diametralnie od siebie. TTT podchodzi inaczej do tej kwestii, swiftowcy preferują jeszcze inny model spędzania czasu... Zloty Klubu Tico zawsze polegały na tym, żeby coś zobaczyć, sporo zwiedzić... Ilość km nie ma dla nas znaczenia <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Nie zauważyłem, aby naszym zlotowiczom zależało wyłącznie na tym, aby się zjechać, popić i nie ruszać z miejsca <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />. Zresztą... sam zobacz, jak bywało wcześniej: relacje Goliatha z 3 poprzednich zlotów.