@pacior powiedział w Mój skuter Daelim S2 125:
Wręcz przeciwnie, lepiej bez bo łańcuch trzeba regularnie serwisować
Ależ Pacior, przecież to nie jest jakoś szczególnie uciążliwe. W rowerze też się łańcuch smaruje i jakoś nikt nie ma z tym problemu... :-P
Marcin miał kiedyś pecha - jak sam wspominał, wpadł na mocno niefortunny pomysł smarowania łańcucha na pracującym silniku. A potem postanowił przetrzeć szmatą nasmarowany łańcuch, bez wyłączania napędu... No i nieszczęście gotowe - ułamek sekundy i stracił palca, który został wciągnięty przez zębatkę. Kiedyś podobnie pozbawił się kawałka palca M@rek z Gdańska. Oczywiście NIE WOLNO robić niczego przy łańcuchu, gdy silnik pracuje i wprawia go w ruch. Łańcuch smaruje się pokręcając ręką tylne koło i obrabiając kolejne fragmenty łańcucha. A chłopaki chcieli sobie sprawę przyspieszyć, mieli zbyt dużo wiary w swoje szczęście... co na dobre nie wyszło, niestety. Ja tam bym się nie odważył, bo wiadomo - odwrotu nie ma; więcej napiszę - nie wpadłbym na taki pomysł. Tak samo jak nie pomyślałbym, żeby posadzić kogoś na rower z uniesionym tylnym kołem, żeby sobie pedałował, a ja nasmaruję w tym czasie łańcuch.
Wracając do samego smarowania: przy odkrytych łańcuchach zaleca się smarowanie bodajże co 1000 km; łańcuchy w osłonach smaruje się co kilka tysięcy km. Operacja taka trwa ze 3 minuty. A teraz są nawet środki w sprayu, co czyni sprawę jeszcze bardziej bezpieczną i szybszą, nawet rąk się nie brudzi. Tak więc łańcucha nie ma się co bać, nie należy tylko niepotrzebnie ryzykować.