Ja przez taki syndrom bym skasowal sobie przod. Troche bylem wkurzony i przygazowalem na drodze,
niestety kawalek dalej jakis Niemiec zatrzymal sie zeby skrecic w lewo i jakos nie skrecal.
Pod sam koniec hamowania juz tylko czekalem na huk zderzakow. Zatrzymalem sie chyba
milimetry przed nim, na samym koncu z piskiem. Gosciu wyskoczyl i cos tam zaczal gadac ale
nawet go nie dotknalem zderzakiem wiec sobie pojechal.
Po tej akcji troche mi sie juz odechcialo jechac szybko, niestety nic to nie dalo i jakies pol
godziny pozniej spotkalem sie z baba na rowerze. Z tego wszyskiego nie pomyslalem zupelnie
zeby popatrzec co sie stalo z autem i pojechalem dalej. Chyba za duzo stresu jak na jeden
dzien.Trzeba bylo wyskoczyc z auta i sie wyklocac o jakas kase albo moze dzwonic po
policje, no ale juz przepadlo. Jechalem wtedy powoli, bylo to na kretej drodze w miescie
przy wjezdzie na most. Baba jechala tez raczej powoli, podobno nawet sie wczesniej na nas
patrzyla, tyle ze nagle skrecila w lewo i wyladowala na mojej masce. Ja od razu zahamowalem
ale oczywiscie byla zbyt blisko zeby uniknac zderzenia. Nie wiem czy sie zachwiala czy
wpadla w jakas dziure czu co. W sumie wyrznela we mnie glownie soba i nie ma zadnego sladu,
tyle ze rower juz taki miekki nie byl, i mam lekkie wgniecenie na blotniku kolo lampy. W
bagazniku mialem lakier wiec od razu po powrocie do domu zamalowalem uszkodzony lakier, ale
pewnie od wewnatrz blotnika tez odprysl a tam nie mam dostepu.
Teraz sie zastanawiam co z tym zrobic. Czy probowac to jakos wyklepac samemu, szpachlowac i
malowac sprayem, a przy okazji demontazu blotnika zabezpieczyc blachy od srodka czy dac to
do blacharza ale pytanie ile sobie za to wezmie razem z malowaniem.
zależy komu dasz do naprawy
ale myśle że jak dobrze poszukasz to 100 - 150 wyjdzie Cie cała impreza - ja mam jedno dobre sprawdzone miejsce niedaleko krakowa - jak cchesz namiar to wyśle ci na priv
dodam tylko ze u krakowskich lakierników samo malowanie jednego elementu to koszt 300pln