Po przekręceniu kluczyka jest tylko taki efekt: szarpnięcie rozrusznika i
wskazówka obrotomierza wychyla się do maksimum i od razu wraca na zero.
Eh, dzisiaj mialem to samo. Wracam do chaty z trasy, jeszcze jakies 10km zostalo, byl zamkniety przejazd to silnik zgasilem. Ludzie ruszaja no to chce zapalic, a tu kurna rozrusznik 'cyk', obrotka na maxa i dupa <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />
Dobrze, ze bylo z gorki, to na bok zjechalem i przeprowadzam diagnostyke - bezpieczniki cale, prad jest (awaryjki, swiatla, radio).
No to albo stacyjka albo plytka bezpiecznikow (luty). Kilka razy jeszcze sprobowalem zakrecic ale efekt ten sam.
Dzwonie do wujka (wyjechal godzine po mnie, szybsza fura, wiec powinien niedlugo byc), gadam, ze mnie pewnie na hol bedzie musial wziac. Skonczylem gadac (od poczatku awarii minelo 15-20 min.) i jeszcze raz zakrecilem - zapalil od razu <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" />
Tel do wujka, ze grzeje na chate i generalnie <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> co sie stalo.
W tym przypadku moge wykluczyc aku - byl ladowany podczas jazdy, altek dziala. Jesli ktos ma jakies sugestie to bede wdzieczny <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> (moje typy to jak juz pisalem stacyjka albo skrzynka bezp)