Tico za ok 500zł i jego przypadłości
-
Z olejem też mu coś dolega bo pod sobą zostawia plamę. W piątek ojciec go bierze na podnośnik i coś będzie dłubał, lista zastrzeżeń jest długa. Aż się boję co on tam wymodzi, on nagrzebie, coś niby zrobi a ja potem jeżdżę jako królik doświadczalny.
-
Z olejem też mu coś
dolega bo pod sobą zostawia plamę. W piątek ojciec go bierze na podnośnik i coś
będzie dłubał, lista zastrzeżeń jest długa. Aż się boję co on tam wymodzi, on
nagrzebie, coś niby zrobi a ja potem jeżdżę jako królik doświadczalny.Czego się spodziewać za 500 zł, dobrze, że jeszcze podłogę ma
-
Wiesz co.. bez względu na cenę jak ktoś mi mówi - własny, prywatny, rodzony ojciec - "dobry jest, elegancko chodzi, drzwi ma lekko zardzewiałe od dołu ale to na wiosnę się zakonserwuje i będzie dobrze" ... to spodziewam się czegoś co jeździ przynajmniej na tyle sprawnie, że nie zagraża życiu już w momencie wsiadania.
A intuicja mi mówiła, że lepiej na raty wziąć coś innego, coś z czego ja będę zadowolona, coś co mi się będzie podobało... niekoniecznie super brykę za dziesiątki tysięcy ale za 3 już bym kupiła samochód dla mnie idealny, sięgając niżej już za 2.
Tak wtopiłam kasę ciułaną z wielkim bólem w małego koszmara bez przyszłości. -
Oj coś czuję, że
ktoś się tu zaraz lekko wzburzy...Gusta są różne, jak ktoś świata nie widzi poza Tico, proszę bardzo, może być z nim najszczęśliwszy i nic mi do tego.
Mnie jak narazie nie zauroczyło, kiepsko byłam do niego nastawiona od początku ale zdanie zawsze mogłam zmienić kiedy zaczęłam go użytkować. Jedyną rzeczą jaka w nim działa bez zarzutu to pasy bezpieczeństwa.
Z resztą jakiekolwiek auto z taką sprawnością to dla mnie koszmarek.
Nie twierdzę, że każdy jeden Tikacz to złom -
Z resztą
jakiekolwiek auto z taką sprawnością to dla mnie koszmarek.Jak ja bym miał takie podejście do swojego Swifta to już by dawno na złomie był...
Tyle kasy ile w niego władowałem to miałbym z 5 następnych Swiftów, a Tico to już nie mówię ile.
Nie wiem jak dla kolegów, ale dla mnie awaryjność auta mierzona jest tym czy Cię uziemi gdzieś w trasie, a nie tym, że rdzewieją mu drzwi (w którym aucie nie rdzewieją?), ani tym, że cieknie mu z michy albo gdzieś z silnika (mi obecnie też coś puściło, bo zostawiam plamy na chodnikach i parkingach). -
Jak ja bym miał
takie podejście do swojego Swifta to już by dawno na złomie był...
Tyle kasy ile w
niego władowałem to miałbym z 5 następnych Swiftów, a Tico to już nie mówię ile.
Nie wiem jak dla
kolegów, ale dla mnie awaryjność auta mierzona jest tym czy Cię uziemi gdzieś w
trasie, a nie tym, że rdzewieją mu drzwi (w którym aucie nie rdzewieją?), ani tym,
że cieknie mu z michy albo gdzieś z silnika (mi obecnie też coś puściło, bo
zostawiam plamy na chodnikach i parkingach).Mam podobne doświadczenia. Włożyłem w swoje tico już sporo, ale w pewnym momencie stwierdziłem, że warto, bo w perspektywie najbliższego okresu nie będzie mnie stać na coś innego. I w sumie nie żałuję - mam samochód, który dowiezie mnie tam, gdzie chcę, bez obaw, że się rozkraczy pośrodku drogi (nawet zagraniczne wakacje). Tak więc nie zraziło mnie to, że zacząłem w niego inwestować, wymieniając wszystko po kolei Blachy rdzewieją, bo takie ich przeznaczenie końcowe (a że w tico przewidziano ich częstsze i gęstsze korodowanie, to już inna sprawa). Tak czy owak - jeśli buda się trzyma, kolokwialnie stwierdzając - jest OK (inne elementy można wymienić).
Podsumowując: na miejscu Koleżanki nie zrażałbym się do tikacza kupionego w cenie złomu Podremontować i cieszyć się z "prawiedarmowej" jazdy
-
Apropo prawiedarmowej jazdy.. tu chyba tez nie jest różowo
Tankowałam za 40zł, zrobiłam 147km, zatankowałam za 40zł, zrobiłam 100km. Przemierzam stałe trasy, więc i spalanie powinno być chyba podobne, tankuję na jednej stacji.
Teraz spaprałam sprawę bo zatankowałam tylko za 30zł, więc moje wnioski (o coraz większym spalaniu)będą guzik warte.
I nie ufam kontrolce rezerwy. Jeszcze mi nie zaświeciła.. i nie wiem czy w ogóle świeci. Przyjmując, że żaróweczka jest okej to w tym pojeździe chyba powinna być taka sygnalizacja.
Niby mogłabym wozić w bagażniku kanisterek i śmiało to sprawdzać ale nie mam tam miejsca.Moje motoryzacyjne marzenia tez nie są jakoś wygórowane, w takie CC sporting chętnie bym ładowała kasę bo bardzo lubiłam ten samochód, dobrze mi się jeździło, na spalanie nie narzekałam, wygodny, dla mnie super, chętnie do niego bym powróciła. Seicento pewnie to samo tylko "nowsze, zaokrąglone", ani mnie ziębi, ani grzeje.
A autem nieosiągalnym dla mnie od lat jest Opel Tigra, więc też nic luksusowego. Nie wiem jak się prowadzi ale opelki znam, nie narzekałam i podoba mi się.A w tikaczu zeżarte drzwi akurat najmniej mnie obchodzą, mogą być nawet ażurowe.
-
w tico nie ma kontrolki rezerwy więc ciężko się zgodzić że twoje wyliczenia są prawidłowe chyba że jeździłaś do momentu gdy tico gasło z powodu braku paliwa
tico to dobre auto ale gdy jest sprawne, za 500zł napewno nie jest sprawne
-
Zgadza się. Pewnie przydałaby się regulacja zaworów, kąta wyprzedzenia zapłonu, regulacja gaźnika, sprawdzenie termostatu. To tak na szybkości, co mi się przypomniało
-
w tico nie ma
kontrolki rezerwyCzasami bywają
ale gdy jest sprawne, za 500zł napewno nie jest sprawne
Za wspomniane 3.000 zł też autko nie byłoby sprawne, moim zdaniem byłoby w podobnym stanie jak tico, tylko o klasę/segment wyżej...
-
Czasami bywają
Tak, ale jako opcja
Za wspomniane 3.000
zł też autko nie byłoby sprawne, moim zdaniem byłoby w podobnym stanie jak tico,
tylko o klasę/segment wyżej...Dokładnie tak - każdy używany nowo zakupiony wymaga wkładu finansowego, przecież nie jest nowy (a często sprzedaje się, bo zbliża się jakaś większa naprawa). IMO zakup tico za ok 500zł to dobry zakup, o ile karoseria jest w przyzwoitym stanie, no i suma usterek mechanicznych nie jest jakaś znacząca.
-
Czasami bywają
Za wspomniane 3.000
zł też autko nie byłoby sprawne, moim zdaniem byłoby w podobnym stanie jak tico,
tylko o klasę/segment wyżej...Wydać 3tys i kupić złomowate CC sporting to musiałby być nie lichy interes.
Moje CC było w pełni sprawne, nie wymagało żadnych nakładów finansowych.. dopóki roztargniony koleś nie zatankował mi do niego biopaliwa :]
Był supersprawny a nie kosztował nawet połowy tej kwoty.Tak pytam o tę kontrolkę rezerwy bo ojciec się upierał, ze świeci. Ja jednak wole już uważać na to co mi on podaje.
Moje wyliczenia nie są precyzyjne ale tankowałam zawsze kiedy końcóweczka wskazówki zaczynała włazić na czerwony paseczek rezerwy. Ta sama kwota, wskazówka w tym samym położeniu a różnica niemal 50km, więc chyba wychył wskazówki byłby znacznie inny od poprzedniego. -
Tak, ale jako opcja
Wersje koreańskie miały w standardzie.
W polskiej wersji w to miejsce jest sygnalizacja niezapiętych pasów lub świateł awaryjnych (z tego co pamiętam) -
Moje CC było w
pełni sprawne, nie wymagało żadnych nakładów finansowych.. dopóki roztargniony koleś
nie zatankował mi do niego biopaliwa :]Od kiedy biopaliwo zabija auto?
Nie znam się, ale moim zdaniem wystarczy wymienić zepsute elementy (jeśli się jechało na takim paliwie) albo je po prostu zlać z baku (jeśli się nie jechało). -
Moje motoryzacyjne marzenia tez nie są jakoś wygórowane, w takie CC sporting chętnie bym ładowała kasę bo bardzo lubiłam ten samochód, dobrze mi się jeździło, na spalanie nie narzekałam, wygodny, dla mnie super, chętnie do niego bym powróciła. Seicento pewnie to samo tylko "nowsze, zaokrąglone", ani mnie ziębi, ani grzeje.
Sprzedaj Tico i kup w tej samej cenie CC Sporting lub SC
Z wielkim zainteresowaniem będę śledził Twoje opinie z eksploatacji i napraw tych samochodzików
Musisz sobie uświadomić fakt, że skoro kupiłaś zaniedbane auto praktycznie w cenie złomu to nie możesz oczekiwać niezawodności i bezawaryjnej jazdy.
Dotyczy to nie tylko Tico, ale każdego samochoduA autem nieosiągalnym dla mnie od lat jest Opel Tigra, więc też nic luksusowego. Nie wiem jak się prowadzi ale opelki znam, nie narzekałam i podoba mi się.
Wiesz, ja mam teraz dwa Ople, tzn. Astrę F i Corsę C.
Szczególnie z Astry jestem zadowolony, bo jest w moich rękach już 13 lat.
Napiszę Ci jedno, sąsiadka na tym samym parkingu co ja też parkuje Astrę (nawet rok młodsza) i bym tego Opelka za darmo nie chciał.
Wystarczyło, że kilka razy w ramach sąsiedzkiej pomocy wymieniałem w niej kilka rzeczy, jak amortyzatory, sprężyny, uzupełniałem wyciekające płyny itp.
Auto jest zaniedbane, rozklekotane, wymagające naprawdę sporych nakładów pracy, a przede wszystkim zadbania. Jak pisałem wyżej, je tego auta bym nie chciał za darmo.I konkluzja na koniec, to że trafiło się na zaniedbany i niesprawny egzemplarz nie oznacza, że sam samochód jest zły
-
Sprzedaj Tico i kup
w tej samej cenie CC Sporting lub SC
Z wielkim
zainteresowaniem będę śledził Twoje opinie z eksploatacji i napraw tych
samochodzikówMój drogi, nigdy nie pisałam, że auto innej marki w tej samej cenie będzie super igła :]
Musisz sobie
uświadomić fakt, że skoro kupiłaś zaniedbane auto praktycznie w cenie złomu to nie
możesz oczekiwać niezawodności i bezawaryjnej jazdy.
Dotyczy to nie
tylko Tico, ale każdego samochoduTu był mój błąd, że ja tego auta nie widziałam w ogóle, nie jechałam nim itd. Zaufałam ojcu, którego słowa na temat tego auta przytaczałam wyżej.
Wiesz, ja mam teraz
dwa Ople, tzn. Astrę F i Corsę C.
Szczególnie z Astry
jestem zadowolony, bo jest w moich rękach już 13 lat.
Napiszę Ci jedno,
sąsiadka na tym samym parkingu co ja też parkuje Astrę (nawet rok młodsza) i bym
tego Opelka za darmo nie chciał.
Wystarczyło, że
kilka razy w ramach sąsiedzkiej pomocy wymieniałem w niej kilka rzeczy, jak
amortyzatory, sprężyny, uzupełniałem wyciekające płyny itp.
Auto jest
zaniedbane, rozklekotane, wymagające naprawdę sporych nakładów pracy, a przede
wszystkim zadbania. Jak pisałem wyżej, je tego auta bym nie chciał za darmo.Też Astra służyła mi długi czas i była świetna.
I konkluzja na
koniec, to że trafiło się na zaniedbany i niesprawny egzemplarz nie oznacza, że sam
samochód jest złyTego też nie powiedziałam.
To, że ja mam kupę złomu, nie znaczy, że każdy tikacz jest kupą złomu.Tak do ogółu
Nie unoście się Panowie tylko czytajcie dokładniej i nie nadinterpretujcie. -
Moje wyliczenia nie są precyzyjne ale tankowałam zawsze kiedy końcóweczka wskazówki zaczynała włazić na czerwony paseczek rezerwy.
Tak się nie mierzy spalania, szczególnie gdy używany jest wskaźnik, a nie miernik poziomu paliwa w baku
Jeżeli chcesz w miarę realnie zmierzyć spalanie swojego auta, to zatankuj paliwo pod korek, wyzeruj licznik dzienny i przejedź dowolną ilość kilometrów, po czym ponownie zatankuj pod korek.
Im więcej przejedziesz kilometrów, tym wynik będzie bardziej miarodajny (dokładny).Tak więc znając ilość przejechanych kilometrów i zużytej benzyny bezproblemowo obliczysz spalanie
-
Od kiedy biopaliwo
zabija auto?
Nie znam się, ale
moim zdaniem wystarczy wymienić zepsute elementy (jeśli się jechało na takim
paliwie) albo je po prostu zlać z baku (jeśli się nie jechało).Nierozgarnięty zalał bio, ja akurat na stację leciałam z buta,(gadka "ty się skończ szykować a ja w tym czasie zatankuję") więc nie wiem dokładnie czy auto zostało odpalone na tym bio czy ujechane kawalek... w każdym razie jak zaleciałam to bio było już spuszczone, normalne paliwko zalane i sprawca usiłował je przegazować, przepalić czy jak to się zwie.
Całe osiedle było wtedy zasnute białym gęstym dymem, auto jeździło, nie zdechło...ale od tego czasu zaczęło szwankować. Gasło w nieoczekiwanych momentach, wypychało pedał hamulca do góry co nieraz doprowadzało do dość groźnych sytuacji.
Pewnie mimo tego bym się z nim nie rozstawała tylko naprawiła ale akurat z moim przyszłym byłym mężem remontowaliśmy mieszkanie, kasa szła jak woda i pojawiła się okazja od ojca "sprzedam twoje CC, dam ci moją astrę, sprzedam swojego passata i kupię sobie coś innego", więc myśląc perspektywicznie, łącznie z powiększaniem rodziny zdecydowałam się na taki interes.
W końcu dostaję fajne, sprawdzone, większe auto a nic mnie to nie kosztuje jak tylko pozbyć się sentymentu do Cintola. -
Tak się nie mierzy
To miało służyć mi tak jedynie orientacyjnie bo odniosłam wrażenie, że coś szybko wyjeżdżam to co nalane.
Dobry pomiar nie może być wykonywany "na oko"spalania, szczególnie gdy używany jest wskaźnik, a nie miernik poziomu paliwa
w baku
Jeżeli chcesz w
miarę realnie zmierzyć spalanie swojego auta, to zatankuj paliwo pod korek, wyzeruj
licznik dzienny i przejedź dowolną ilość kilometrów, po czym ponownie zatankuj pod
korek.
Im więcej
przejedziesz kilometrów, tym wynik będzie bardziej miarodajny (dokładny).
Tak więc znając
ilość przejechanych kilometrów i zużytej benzyny bezproblemowo obliczysz spalanieWskaźnik a miernik.
Zrobię to w przyszłym tygodniu.
Chociaż nie, nie zrobię.. ojciec coś gadał, żeby nie tankować za więcej jak 40zł bo "cośtam".
Stąd takie a nie inne moje wizyty na stacji. Nie lubię tankować co chwila, więc średnio mi to pasuje ale cóż jak "kazali".
Sposób prosty, wykonam jak się już będzie dało.