Tico za ok 500zł i jego przypadłości
-
Razem z tą okrągłą
podstawką króćca? U mnie też wieki temu (jeszcze na gwarancji) mechaniki w ASO
połamali, ale skleili - chyba na Poxipol jakiś szary i dodatkowo po obwodzie
lutownicą pozgrzewali.W ASO i to na gwarancji takie naprawy uskuteczniali? Jak sobie pomyślę, to nie chcę nowego samochodu z ich "gwarancją" i mega drogimi przeglądami
-
Na twoim miejscu to skarcił bym ojca , jak on śmie robić ci coś takiego.
-
Apropo
prawiedarmowej jazdy.. tu chyba tez nie jest różowo
Tankowałam za 40zł,
zrobiłam 147km, zatankowałam za 40zł, zrobiłam 100km. Przemierzam stałe trasy, więc
i spalanie powinno być chyba podobne, tankuję na jednej stacji.
Teraz spaprałam
sprawę bo zatankowałam tylko za 30zł, więc moje wnioski (o coraz większym
spalaniu)będą guzik warte.
I nie ufam
kontrolce rezerwy. Jeszcze mi nie zaświeciła.. i nie wiem czy w ogóle świeci.
Przyjmując, że żaróweczka jest okej to w tym pojeździe chyba powinna być taka
sygnalizacja.W standardowej polskiej wersji kontrolki rezerwy nie ma, wskaźnik wychyłowy
służy do orientacyjnej kontroli i lubi płynąć z temperaturą (stabilizator
w zestawie wskaźników). -
Gusta są różne, jak
ktoś świata nie widzi poza Tico, proszę bardzo, może być z nim najszczęśliwszy i nic
mi do tego.
Mnie jak narazie
nie zauroczyło, kiepsko byłam do niego nastawiona od początku ale zdanie zawsze
mogłam zmienić kiedy zaczęłam go użytkować. Jedyną rzeczą jaka w nim działa bez
zarzutu to pasy bezpieczeństwa.
Z resztą
jakiekolwiek auto z taką sprawnością to dla mnie koszmarek.
Nie twierdzę, że
każdy jeden Tikacz to złomJa tam może mało się znam na współczesnej motoryzacji ale wydaje mi się ze za pięć paczek to ciężko dobry rower kupić , a ty psioczysz że samochód jakiś nie bardzo
Ps Samochód za 3 tyś też ojciec by musiał wziąć w obroty
-
W ASO i to na
gwarancji takie naprawy uskuteczniali?Tak było. Przy okazji przeglądu musieli urwać i naprawili tak. Prawdopodobnie na ostatnim przeglądzie po 3 latach (60 kkm było wtedy). Najśmieszniejsze, że nawet tego nie zauważyłem... Dopiero na następnym, prywatnym przeglądzie mechanik mi pokazał. Ale dobrze zrobione, działa do tej pory.
Jak sobie pomyślę, to nie chcę nowego
samochodu z ich "gwarancją" i mega drogimi przeglądamiDrogie to one nie były... Patrzę właśnie na rachunki: przegląd po 10 kkm - 110 zł, po 20, 30, 40 i 50 kkm - 122 zł brutto, najdroższy po 60 kkm (trzy lata) - 165 zł plus 67 za pierwszy przegląd techniczny. Materiały przywoziłem.
A co do ASO - to zależy, na jakie trafisz. Zwykle jednak trafia się źle...
Gdy sam zajmowałem się autem, nigdy nie stałem na drodze ani nie trzeba było mnie ściągać. Zaś po przeglądzie w ASO po 40 kkm nazajutrz ściągała mnie laweta z powodu wycieku większości płynu chłodniczego... mechanik zapomniał po spuszczeniu starego zacisnąć opaskę pod chłodnicą.Ale masz sporo racji... gdy na dusty'ego skończy się gwarancja, też mnie w ASO już nie zobaczą raczej.
-
Tak było. Przy
okazji przeglądu musieli urwać i naprawili tak. Prawdopodobnie na ostatnim
przeglądzie po 3 latach (60 kkm było wtedy). Najśmieszniejsze, że nawet tego nie
zauważyłem... Dopiero na następnym, prywatnym przeglądzie mechanik mi pokazał.
Ale dobrze zrobione, działa do tej pory.Mnie zaintrygował sam fakt, w końcu płacisz za to niemałą kasę - i jest to nowy samochód..
Drogie to one nie
były... Patrzę właśnie na rachunki: przegląd po 10 kkm - 110 zł, po 20, 30, 40 i 50
kkm - 122 zł brutto, najdroższy po 60 kkm (trzy lata) - 165 zł plus 67 za pierwszy
przegląd techniczny. Materiały przywoziłem.Tzn miałem na myśli zakup w "dzisiejszych czasach". jakby mi mieli drutem łatać lub klejem i miałbym za to słono płacić, to wolałbym w ogóle nie brać w salonie
A co do ASO - to
zależy, na jakie trafisz. Zwykle jednak trafia się źle...Tak, opinia dość częsta, niestety polska rzeczywistość
Gdy sam zajmowałem
się autem, nigdy nie stałem na drodze ani nie trzeba było mnie ściągać. Zaś po
przeglądzie w ASO po 40 kkm nazajutrz ściągała mnie laweta z powodu wycieku
większości płynu chłodniczego... mechanik zapomniał po spuszczeniu starego zacisnąć
opaskę pod chłodnicą.Zdarza się, byle tylko było to załatwione "z klasą", profesjonalnie Niech zaholują na koszt własny i poprawią
Ale masz sporo
racji... gdy na dusty'ego skończy się gwarancja, też mnie w ASO już nie zobaczą
raczej.Jak to właściwie dzisiaj jest z gwarancją na nowe fury? Jak kupisz nowy samochód, jesteś skazany na ich serwis? Czy można z niego zrezygnować i serwisować na własny koszt? Pomijam utratę gwarancji, no ale na to mógłbym się zgodzić kupując niskobudżetowy samochód w salonie - lepiej wydać na faktyczne naprawy, niż słono płacić za pierdołowaty przegląd
-
Zdarza się, byle
tylko było to załatwione "z klasą", profesjonalnie Niech zaholują na koszt
własny i poprawiąZadzwoniłem ze swojego miasta, gdy stanąłem 3 km od domu. Oni chcieli, żeby mnie ktoś przyholował... wyraziłem swoje zdanie i za pół godz. była ich laweta, która zawiozła autko i mnie 30 km do nich. Mechanik, który zobaczył mnie na placu, schował się szybko . Inny mechanik zakręcił opaskę, wlał ich płyn, odpowietrzył układ i mogłem jechać. Nie kosztowało mnie to ani złotówki, lecz 1,5 godz. straconego czasu.
Jak to właściwie
dzisiaj jest z gwarancją na nowe fury? Jak kupisz nowy samochód, jesteś
skazany na ich serwis? Czy można z niego zrezygnować i serwisować na własny koszt?
Pomijam utratę gwarancji, no ale na to mógłbym się zgodzić kupując niskobudżetowy
samochód w salonie - lepiej wydać na faktyczne naprawy, niż słono płacić za
pierdołowaty przeglądOgólnie z tego, co się orientuję, jeśli zależy Ci na gwarancji, najlepiej serwisować się w jednym ASO (przywiązać się do jednego po prostu). Gdy trzeba korzystać z gwarancji, wtedy są najlepsze szanse powodzenia (nie szukają dziury w całym). Oczywiście można serwisować się, gdzie chcesz; jest nawet jakiś przepis unijny, że nie musisz nawet korzystać z ASO, lecz z innych warsztatów (dających faktury na przeglądy itp.), i wtedy tez nie tracisz gwarancji. Ale sam wiesz - jeśli coś wyskoczy, gwarant może szukać do skutku zaniedbań i można długo się wozić z uznaniem roszczeń, z niepewnymi szansami na powodzenie.
Ja zdecydowałem się na serwisowanie do końca gwarancji z jednego powodu: kupiłem auto będące absolutną nowością na rynku, czyli ponoszę pewne ryzyko związane z "wiekiem niemowlęcym". Nikt nie może niczego powiedzieć o typowych bolączkach tego modelu. Po prawdzie nie jestem tak odważny, żeby wykonać skok na zupełnie nieznaną wodę - silnik i mnóstwo rozwiązań była już znana z aut Renault, Logana, a nawet Nissana (w 4x4). Tutaj zastrzeżeń nie miałem, więc z resztą trochę zaryzykowałem. No, jak na razie nie mam powodów do narzekań, jestem zadowolony (jedna pierdoła się przydarzyła, ale to zupełny szczegół i efekt mojego wrażliwego ucha). Jednak będę korzystał z ASO do końca, tak na wszelki wypadek; szczególnie, że wydatki nie są przerażająco wielkie. Potem zdecyduję się na siebie i zaufanego mechanika, którego znam. -
W standardowej polskiej wersji kontrolki rezerwy nie ma, wskaźnik wychyłowy
służy do orientacyjnej kontroli i lubi płynąć z temperaturą (stabilizator w zestawie wskaźników).Nie jest tak, jak piszesz
Jak sama nazwa wskazuje, stabilizator ma za zadanie stabilizować napięcie, a jego "pływanie" jest naprawdę niewielkie (wystarczy przeczytać notę aplikacyjną pierwszego z brzegu stabilizatora, np. 7812).
Jeżeli w Twoim przypadku wskazówka "pływa" może to oznaczać, że masz uszkodzony wspomniany stabilizator. -
Zdarza się, byle
tylko było to załatwione "z klasą", profesjonalnie Niech zaholują na koszt
własny i poprawiąW wielu markach kupując nowy samochód masz nie tylko gwarancję, ale także darmowe assistance w razie usterki.
Jak to właściwie
dzisiaj jest z gwarancją na nowe fury? Jak kupisz nowy samochód, jesteś
skazany na ich serwis? Czy można z niego zrezygnować i serwisować na własny koszt?Zasadniczo można gdziekolwiek, pod warunkiem, że inny serwis robi na przeglądzie to co w ASO. Problem jest taki, że w razie czego to Ty będziesz musiał wykazać, że na żadnym przeglądzie nic nie pominęli. Jeżeli dodatkowo ten inny serwis używa zamienników a nie oryginalnych części, Ty będziesz musiał wykazać, że użycie zamiennika nie miało wpływu na usterkę. Więcej problemów niż to warte, podczas gwarancji lepiej jeździć do ASO i robić wszystko wg ich zaleceń i na ich częściach. Na innym forum czytałem o przypadku gdy gość na przeglądy w ASO woził swój olej, tej samej marki tylko odlany z beczki za pół ceny, oczywiście nie było z tym problemów do momentu aż samochód zaczął olej żłopać i gwarant stwierdził, że mogło to wynikać z niewłaściwych materiałów eksploatacyjnych, bo w sumie dostawali jakiś płyn w otwartym, nieoryginalnym opakowaniu i nie wiadomo co to był za olej.
-
służy do
orientacyjnej kontroli i lubi płynąć z temperaturą (stabilizator w zestawie
wskaźników).
Nie jest tak, jak
piszesz
Jak sama nazwa
wskazuje, stabilizator ma za zadanie stabilizować napięcie, a jego "pływanie" jest
naprawdę niewielkie (wystarczy przeczytać notę aplikacyjną pierwszego z brzegu
stabilizatora, np. 7812).
Jeżeli w Twoim
przypadku wskazówka "pływa" może to oznaczać, że masz uszkodzony wspomniany
stabilizator.Stabilizator 'płynie" zależnie od producenta.
MC78XX -0,3mV/'C, to dla -20'C do 50'C jest -21mV
L78XX (ST) z wykresu -25'C do 50'C jest spadek -75mVNa wskaźnik może miec też wpływ temperatura paliwa, chyba że w czujniku jest element kompensujący.
-
Skoro ktoś sprzedał za 500zł to już pewnie po cenie zlomu więc nie ma co się spodziewać lux maszyny. Trzeba było szukać czegoś w dobrym stanie skoro nie masz kaski. Jak pokazuje życie tanio wychodzi na drogo. Skoro jest zardzewiały na drzwiach to i podłoga pewnie nie w lepszym stanie. Ale jedyny plus, że zawsze sprzedasz za te 500zł. Najlepiej dołóż na te 2tys i kup z gazem. Wtedy 100km przejedziesz za 16-20zł bo gaz teraz stanieje na lato. Sam dawno temu zastanawiałem się czy nie kupić cc900 ale wybrałem tico. Teraz zrobiłbym tak samo. Niestety tak bywa z autami tanimi, że mozna wpaść na minę ale i droższe wcale nie muszą być lepsze.
-
Stabilizator 'płynie" zależnie od producenta.
MC78XX -0,3mV/'C, to dla -20'C do 50'C jest -21mV
L78XX (ST) z wykresu -25'C do 50'C jest spadek -75mVSam przyznasz, że "płynięcie" napięcia w tak dużym zakresie temperatur, które wynosi 0.075V w stosunku do stabilizatora 10 lub 11V jest pomijalne (ok. 0.1%).
Przypominam, że bierzemy pod uwagę wskaźnik, a nie miernik, gdzie na takie płynięcie napięcia wskazówka nawet nie drgnieNa wskaźnik może miec też wpływ temperatura paliwa, chyba że w czujniku jest element kompensujący.
Na pewno piszesz o instalacji w Tico
Czujnik poziomu paliwa zamontowany w baku to nic innego, jak potencjometr, gdzie suwak porusza się po drucie oporowym. Jego położenie, a zarazem rezystancja jest zależna od poziomu paliwa, gdzie znajduje się pływak przymocowany do ramienia, a z przeciwnej strony jest właśnie wspomniany "suwak" potencjometru.Jest to prosta, a zarazem sprawdzona konstrukcja
-
Na pewno piszesz o
instalacji w Tico
Czujnik poziomu
paliwa zamontowany w baku to nic innego, jak potencjometr, gdzie suwak porusza się
po drucie oporowym. Jego położenie, a zarazem rezystancja jest zależna od poziomu
paliwa, gdzie znajduje się pływak przymocowany do ramienia, a z przeciwnej strony
jest właśnie wspomniany "suwak" potencjometru.A poziom paliwa zależny jest od objętości paliwa w baku, zależnej z kolei od temperatury paliwa. Inna sprawa że jest to pomijalne, bo rozszerzalność cieplna benzyny jest znikoma.
-
Skoro ktoś sprzedał
za 500zł to już pewnie po cenie zlomu więc nie ma co się spodziewać [b]lux maszyny[/b].
Trzeba było szukać czegoś w dobrym stanie skoro nie masz kaski. Jak pokazuje życie
tanio wychodzi na drogo. Skoro jest zardzewiały na drzwiach to i podłoga pewnie nie
w lepszym stanie. Ale jedyny plus, że zawsze sprzedasz za te 500zł. Najlepiej dołóż
na te 2tys i kup z gazem. Wtedy 100km przejedziesz za 16-20zł bo gaz teraz stanieje
na lato. Sam dawno temu zastanawiałem się czy nie kupić cc900 ale wybrałem tico.
Teraz zrobiłbym tak samo. Niestety tak bywa z autami tanimi, że mozna wpaść na minę
ale i droższe wcale nie muszą być lepsze.Niektórzy w ogóle nie czytają tego co piszę.
Nie spodziewałam się lux maszyny - jak dla mnie mógłby wyglądać jak kupa gnoju ale ma być sprawny, jeżdżący.
Miałam informacje od własnego ojca, że jest w dobrym stanie, elegancko chodzi.
Żadne pocieszenie, jak i tak wywaliłam dodatkową kasę na naprawy, części i rejestrację. Plus jest taki, że i tak będę stratna, tyle, że mniej. Z drugiej strony na pewno znalazłoby się cokolwiek bardziej sprawnego za całą kwotę jaką już wywaliłam.
Gdybym miała 2 tys to na pewno nie kupowałabym Tico. -
A poziom paliwa
zależny jest od objętości paliwa w baku, zależnej z kolei od temperatury paliwa.
Inna sprawa że jest to pomijalne, bo rozszerzalność cieplna benzyny jest znikoma.Dla benzyn 0,00140L/'C - dalsze liczenie - wkład własny - szukanie norm też.
Przy okazji potrafi ktoś oszacować średnią powierzchnię (w m2) przekroju poziomego zbiornika Tico?
-
Sam przyznasz, że
"płynięcie" napięcia w tak dużym zakresie temperatur, które wynosi 0.075V w stosunku
do stabilizatora 10 lub 11V jest pomijalne (ok. 0.1%).Dziwne - mi wychodzi 0,75%, dla 10V.
Przypominam, że
bierzemy pod uwagę wskaźnik, a nie miernik, gdzie na takie płynięcie napięcia
wskazówka nawet nie drgnieMam taki zestaw wskaźników w garażu - sprawdzę jak tam sprawa wygląda na żywca.
-
Nie spodziewałam
się lux maszyny - jak dla mnie mógłby wyglądać jak kupa gnoju ale ma być sprawny,
jeżdżący.Gdybym miała 2 tys
to na pewno nie kupowałabym Tico.Nie obraź się, ale za 500 zł co nie kupisz to jest to szrot. Więcej, za 2 tys. to też będzie niewiele lepszy szrot i w każdym z tych przypadków trzeba przewidzieć dodatkową kasę na pilne naprawy i serwis. Jak nie masz tej kasy to lepiej wybierz komunikację miejską. Zrobiłem Tico kilkadziesiąt tys. km, wielokrotnie byłem nim za granicą, bez wahania jechałem w kilkusetkilometrowe trasy wiedząc, że jest znikome prawdopodobieństwo awarii, dbałem dobrze o samochód i wiedziałem, że mnie nie zawiedzie. Rocznie serwis wynosił średnio pewnie koło tysiąca złotych jak nie lepiej (części eksploatacyjne, robocizna, czasem jakaś usterka) - takie są normalne koszty utrzymania samochodu przy tanich częściach jak to w Tico. Jeśli zaniedbasz serwis to jedna drobna usterka wygeneruje większą, z biegiem czasu wszystko zacznie się sypać i łączne koszty remontu będą spore. Podejrzewasz, że ktoś zamierzając sprzedać samochód za pięćset złotych czy nawet dwa tysiące będzie dbał o niego? Nie, bo mu się to kompletnie nie będzie opłacało.
-
Zgadzam się.
Nikt już nie zainwestuje w takie Tico. Wszystko będzie stare i do wymiany. W przypadku innego auta, za 3-4k+, będzie tak samo, z nieco lepszym tylko wrażeniem "klasy". -
Zgadzam się.
Nikt już nie
zainwestuje w takie Tico. Wszystko będzie stare i do wymiany. W przypadku innego
auta, za 3-4k+, będzie tak samo, z nieco lepszym tylko wrażeniem "klasy".Przedmówcy mają rację. W przypadku tico jest się w o tyle lepszej sytuacji, że części nie są drogie. Pomijam stan blacharki w tico za 500zł.
-
Nie obraź się, ale
za 500 zł co nie kupisz to jest to szrot. Więcej, za 2 tys. to też będzie niewiele
lepszy szrotPowtarzam po raz kolejny, za 2 tys można kupić dobry samochód, wcale nie przypominający szrotu. Wiem i upieram się przy tym bo sama miałam dwa auta poniżej tego limitu, były sprawne i nie musiałam w nie inwestować. Z każdym rozstawałam się z zupełnie innych powodów niż ich koszty utrzymania czy awaryjność.
Dwa, wcale nie miałam nastawienia kupować samochód koniecznie za 500zł i ani grosza więcej.
Ot zaczęłam rozważać kupno pojazdu, szukałam, rozglądałam się za czymś w miarę "jezdnym"... nagle wyskoczył ojciec z "elegancko jeżdżącym Tico za pińcet", ani go nie widziałam, ani w nim nie siedziałam, dałam kasę ojcu i tyle uczestniczyłam w zakupie wozidła.
I tu własnie jest mój błąd bo mogłabym wziąć kredyt czy zakup samochodu jaki mnie się marzy rozłożyć na raty. Albo chociaż obejrzeć ten wóz, uruchomić, wtedy nie doszłoby do transakcji i nie miałabym chęci kupować go choćby za złotówkę.
Przecież ja nie dziwię się i nie mam pretensji do Tico, że jest złomem a przecież kosztował fortunę.