Co dziś dłubałem w tico? (2013)
-
Patrząc jednak na Twoje fotki dochodzę do wniosku, że chyba ten mój blacharz przy Twoim rzeczywiście wykonał swoją pracę na przyzwoitym poziomie
A ja kupuję w najbliższym czasie progi i reparaturki do Matiza, bo po fachowej naprawie (w końcu ASO) przy wymianie kół na letnie podnośnik wpadł mi do wnętrza progu... Drugi pewnie nie jest w o wiele lepszym stanie. Oczywiście skorodowały też doły wszystkich drzwi (w tym pary nowych - chociaż mam wrażenie, że raczej "nowych") i uszkodzona przez nich klapa (nie wszystkie rysy znalazłem od razu...).
Ale fachowość warsztatów to jest temat na inną, dłuuuuugą dyskusję. Np. ostatnio przy okazji wymiany żarówek w halogenach i naprawy mocowania zderzaka mój obecny zaufany warsztat stwierdził bardzo ciekawą rzecz... Wiosną wymieniałem w SantaFe chłodnicę klimatyzacji, która została przetarta przez zbyt długą śrubę mocującą zamek maski (jakiś idiota wcześniej popełnił tak fachową naprawę...). Tydzień temu okazało się, że chłodnica ta została nieprawidłowo zamontowana (wspornik był odwrócony o 180 stopni, do tego brakowało gumowego mocowania - "nóżki" - pod pakietem chłodnic) tak, że była wciśnięta we wzmocnienie łączące belki poprzeczne. Efekt - chłodnica, której wymiana z nabiciem klimy kosztowała ponad 600 PLN prawdopodobnie będzie znowu do wymiany. Sprawa praktycznie przegrana z założenia, bo od wiosny mogłem auto rozbić 20 razy, więc jak udowodnię tym partaczom, że to oni od razu zniszczyli nowe części? Po prostu załamka...
-
A ja kupuję w najbliższym czasie progi i reparaturki do Matiza, bo po fachowej naprawie (w końcu ASO) przy wymianie kół na letnie podnośnik wpadł mi do wnętrza progu... Drugi pewnie nie jest w o wiele lepszym stanie. Oczywiście skorodowały też doły wszystkich drzwi (w tym pary nowych - chociaż mam wrażenie, że raczej "nowych") i uszkodzona przez nich klapa (nie wszystkie rysy znalazłem od razu...).
No to można się załamać, szczególnie że nie jest to wydatek kilkudziesięciu złotych
Czytając Twoją wypowiedź o fachowcach od chłodnicy przypomniał mi się inny fachowiec naciągacz.
Kiedyś oddałem Astrę do wymiany paska rozrządu wraz z rolką napinającą (nic więcej). Przy okazji poprosiłem o sprawdzenie kondycji samochodu i zgłoszenie wszystkich problemów.
Pojechałem po odbiór samochodu, gdzie zapłaciłem 850zł oraz zostałem poinformowany, że podczas przeglądu stwierdził konieczność wymiany kompletu przednich hamulców (tarcze + klocki).
Powiedziałem, że skontaktuję się z nim w celu uzgodnienia terminu naprawy, jednak wracając do domu przypomniałem sobie, że przecież pół roku wcześniej wymieniałem wspomniany komplet hamulców na Brembo + Ferodo Premier.
Dodatkowo w garażu podniosłem samochód, zdjąłem koła i sprawdziłem obie strony - wszystko wyglądało i pracowało bez jakichkolwiek zastrzeżeń.
Dodam, że bez żadnych ingerencji jeździłem na tym zestawie jeszcze min. 5 lat przechodząc oczywiście przeglądy rejestracyjne.Jednym słowem - naciągacz
Na własną prośbę stracił klienta
-
No to można się załamać, szczególnie że nie jest to wydatek kilkudziesięciu złotych
Co zrobić... Minęły 2 lata (wydaje mi się, że ciut mało, jak na kompletną biodegradację nowych elementów blacharskich...), teraz trzeba będzie zrobić u Zdzicha w stodole i tyle. Myślę, że gorzej, niż w ASO się nie da
Jednym słowem - naciągacz
Na własną prośbę stracił klientaDo określenia "naciągacz" dodałbym jeszcze "idiota amator" - bo nie da się ciągnąć tracąc każdego klienta po jednej wizycie... To "moje" ASO tak właśnie postępowało przez dłuższy czas - a rejestracje samochodów oczekujących na parkingu na naprawy były z coraz to bardziej odległych miejscowości ASO Daewoo FSO już nie ma (bo i FSO nie produkuje nic), Tata też się wycofała... Ciekawe czym się teraz zajmują.
-
wymiany. Sprawa praktycznie przegrana z założenia, bo od wiosny mogłem auto rozbić
20 razy, więc jak udowodnię tym partaczom, że to oni od razu zniszczyli nowe części?
Po prostu załamka...Przypomina mi się moja historia z klimą. Instalacja napełniona 750 gramami czynnika (fabryka przewiduje 500g), zatarcie układu spowodowane zbyt wysokim ciśnieniem. Przyjechałem zgłosić, facet wypuszcza czynnik w powietrze, szlam na ziemię i do tego mnie obarcza winą (że majstrowałem przy sterowniku)
-
Wygląda na zegarek z Renault 19
-
Wygląda na zegarek
z Renault 19.. bo tak jest mam ten sam
-
Miałem ostatnio okazję oglądać w/w miejsce. Bez śladów korozji, widać fachowość wykonania
Cieszę się, że zamierzony efekt został osiągnięty
Nadal używam Brunox Epoxy, ponieważ nic lepszego i sprawdzonego nie znalazłem.
Boję się jednak, że mimo stosowania tego środka, korozji i tak nie uda się zahamować na dobre, a jedynie spowolnić tempo jej rozprzestrzeniania się -
Nadal używam Brunox Epoxy, ponieważ nic lepszego i sprawdzonego nie znalazłem.
Faktycznie jest to jeden z najlepszych środków
Boję się jednak, że mimo stosowania tego środka, korozji i tak nie uda się zahamować na dobre, a jedynie spowolnić tempo jej rozprzestrzeniania się
Niestety - masz rację. Oczywiście prawidłowo wykonana naprawa - tj. oczyszczenie rdzy, zastosowanie Brunoxu, potem przygotowanie podłoża i dalsze lakierowanie i zabezpieczenie antykorozyjne daje szansę na długo trwały efekt.
Zamiennie z Brunoxem stosowałem na dużych powierzchniach Cortanin F - prawidłowo nałożony na naprawiany element, tj. na rdzę w dwóch warstwach, umyty następnie i polakierowany dawał długotrwałe efekty a cena jest niższa.
Cortanin F nałożyłem nawet na starą, zardzewiałą konstrukcję stalową (zapasowa rama do UAZ-a ) i stała ona zapomniana w głębi magazynu, zastawiona stelażami na węże strażackie (więc i od czasu do czasu była po prostu mokra) i po czterech, czy pięciu latach nadal korozja się nie pojawiła a powłoka - produkt reakcji Cortaninu z rdzą - nadal jest twarda, nie łuszczy się itp. Pamiętam, że całość była pokryta rdzą "drobnokrystaliczną" - tj. taką powierzchniową i była dość mocno zanieczyszczona olejami i smarami. Przed zastosowaniem Cortaniu pracowicie całość umyłem najpierw olejem napędowym, potem benzyną, następnie całość była umyta detergentem i spłukana karcherem i dopiero po wyschnięciu nakładałem Cortanin pędzlem - dokładnie wcierając do uzyskania piany. Po przeschnięciu pierwszej warstwy nałożyłem kolejną i tak rama została na wieszaku
-
Demontaż i rozebranie maglownicy. Obyło się bez podnoszenia samochodu, demontażu kół. Wystarczyło zdemontować końcówki od zwrotnicy i cała maglownica wyjechała lewą stroną.
Jak nie rozkręcałem końcówek, nie muszę po wymianie samej przekładni ustawiać zbieżności? Element wymieniany jest oryginalny, więc powinien mieć te same wymiary...
-
.. bo tak jest
mam ten samFajnie wygląda, o wiele lepiej niż elektroniczny Tylko pewnie sekundnik głośno tyka?
-
Jak nie rozkręcałem
końcówek, nie muszę po wymianie samej przekładni ustawiać zbieżności? Element
wymieniany jest oryginalny, więc powinien mieć te same wymiary...Ja tak robiłem i nie ustawiałem zbieżności
-
Fajnie wygląda, o
wiele lepiej niż elektroniczny Tylko pewnie sekundnik głośno tyka?.. no ba.. ;D sekundnik cyka, ale nawet mi się to podoba :)) no i podświetlony jest na niebiesko, zrobię fotki jutro wieczorkiem to zapodam :))
Dodam tylko od siebie, że mnie również bardziej się ten podoba, tym bardziej że ramka zegarka jest pod kolor mojej deski ( czarna wersja ) .. no i każdy kto go zauważy.. pełen podziw! -
Wymiana oleju,filtra oleju i powietrza
-
.. no ba.. ;D
sekundnik cyka, ale nawet mi się to podoba :))Ja też mam identyczny od paru lat. Jest bardzo fajny, jedynie ma dwie małe wady: fabryczne podświetlenie bursztynowe (niekompatybilne z licznikiem - ale jest daleko od niego, więc bólu nie ma) oraz czarna ramka, nie szara (ale też nie gryzie w oczy). Sekundnika nie słyszę.
Mam też inny, bardziej nowoczesny zegarek z Renault 19 (podobno), ale bardziej podoba mi się ten wyżej.
-
Założyłem na kabel idący od alternatora dziś rurkę z peszela.
-
W celu dobrego wyizolowania od masy i zabezpieczenia od pożaru...
-
Dodatkowo tym kablem zlikwidowałem usterkę o której pisałem tu w wątku leo http://zlosniki.pl/ubbthreads.php?ubb=showflat&Number=1090144#Post1090144