Nasze mandaty w Tico
-
co do mandatów to myślałem ze przyjmiecie to
bardziej z humorem.Może trafiłeś na nieodpowiedni dzień... <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Ale nic to. Pośmiejesz się, gdy przyjdzie Ci wybulić owe trzy stówy <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> - to jest dopiero uciecha. <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> No i przyjać na klatę owe punkty... ubaw po pachy. <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />Pozdrawiam i jak najmniej mandatów życzę.
-
Jak sie jedzie ze zgierza na stryków tez po remoncie nie zdjęli ograniczenia do 30 km/h to juz
jakis rok będzietak jest prawie w calym kraju <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" />
-
No, własnie za wiele byś chciał - żądasz normalności. Nie ten kraj, nie te czasy... Absurd - to
jest właśnie dzisiejsza "norma".Zgadzam się <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
Dwa czy trzy lata temu: 400 PLN + 10 pkt.; 96/40; Most Grota - Warszawa; Zagapiłem się.
-
Zagapiłem się.
No i jaki z tego morał?
Nie gap się <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />
-
ostatnia niedziela, strasa wadowice-Gliwica, między Mikołowem a Gliwicacmi, wyprzedzając golfa IV jadącego 30,40km/h zobaczyłem machającą w mroku czerwoną latarkę, no i jeb, 79km/h na ogr 50. 200pln+4pkt gratis, stargowałem na 100pln ale punkty 4 musiały byc. A wszystko przez tych chamów co jeżdzą tirami, zaden ch.. nie podniesie gruchy i nie powie na radiu ze stoją. Ciekaw jestem czy oni tylko tirami jezdza? osobówek nie posiadają? masakra, dosc ze sie panosza na drodze to jesczze za grosz kultury i zyczliwosci niema.
-
ja dostalem kiedys 200 zl za 84 km\h w zabudowanym,a dokladnie przed garbowem..
swoja droga mialem farta,bo hamowalem ze 110,wiec brawo dla ticusia,ze ocalil mi portfel. nb to
byl moj pierwszy mandat w zyciu hehe110 w zabudowanym - niezły wynik. <img src="/images/graemlins/zolta.gif" alt="" /> Drżyjcie piesi i inni wyjeżdżający z podporządkowanej.
-
110 w zabudowanym - niezły wynik. Drżyjcie piesi i inni wyjeżdżający z podporządkowanej.
Jak kogoś na to stać, to niech tak jeździ <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Powodzenia życzę...
-
Ja dostałam mandat co prawda jechałam golfem III od mojego chłopaka no i przejechałam o 1 w nocy świadomie na czerwonym świetle,,, no i dostałam 300 zł mandatu i 6p karnych ehhh....
ale jechali za mną na kogucie świetlnym, bo nie bardzo miałam gdzie zjechać. Normalnie jak na hamerykańskim filmie. -
Ja dostałam mandat co prawda jechałam golfem III od mojego chłopaka no i przejechałam o 1 w nocy świadomie na czerwonym świetle,,, no i dostałam 300 zł mandatu i 6p karnych ehhh....
no bo jakim prawem światła w nocy się działają
słyszałem też, że wielu kierowców jest zdziwionych po zatrzymaniu: "to po 23°° ograniczenia też obowiązują?"
ehhh
-
no bo jakim prawem światła w nocy się działają
słyszałem też, że wielu kierowców jest zdziwionych po zatrzymaniu: "to po 23°° ograniczenia też
obowiązują?"
ehhhKażdy może sobie "poszaleć" w nocy i wycisnąć te 60 km/h, no nawet 70 km/h, bo wtedy też nie powinni się czepiać <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
-
110 w zabudowanym - niezły wynik. Drżyjcie piesi i inni wyjeżdżający z podporządkowanej.
11o to nic bo koleg raz opowiadał jak po Łodzi jechał za seatem Cuprą. Od świateł do drugich mięli obaj ponad 150 <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />. Nie ma to jak samochodzik co ma 200 kucyków.
-
11o to nic bo koleg raz opowiadał jak po Łodzi jechał za seatem Cuprą. Od świateł do drugich
mięli obaj ponad 150 .Imho takie wyczyny to brak rozsądku. Ale jak napisał niżej Clavish "jak kogoś stać?" tyle, że mandat to najmniejsze ryzyko w stosunku do innych konsekwencji. Nawet jeśli dojdzie do zdarzenia nie z winy "pirata" to może on kogoś pozbawić życia lub okaleczyć. Nie sądzę, żeby zdrowy psychicznie człowiek mógł przejść nad tym do porządku dziennego nawet jeśli właściwe organy nie orzekłyby "jego winy".
W sumie można się wykazać jako kierowca gdzie indziej - nie na drodze publicznej. Paru uczestników naszego forum może coś o tym powiedzieć.
Nie ma to jak samochodzik co ma 200 kucyków.
Lepiej mieć 41 kucyków żywych niż 200 z czego połowe martwych <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
11o to nic bo koleg raz opowiadał jak po Łodzi jechał za seatem Cuprą. Od
świateł do drugich mięli obaj ponad 150 .Jechał za nim po mieście z taką prędkością? Niezły kozak. Ciekawe, jakby się poczuł, gdyby przy hamowaniu załadował się Cuprze w kuper. <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Zresztą 150 to kiepski wynik, powiedz koledze, że nie ma się czym chwalić. M. Zientarski od świateł nie dojechał nawet do następnych, a i tak miał podobną liczbę na liczniku. Niewykluczone zresztą, że było więcej - oceniano nawet na ok. 200 km/h, ale nie wiadomo w końcu, ile było - ś.p. Jarek Zabiega już nic nie zezna, a Maciej Z. "wypadku nie pamięta", za to "zdaniem ojca syn doskonale pamięta wszystkie przepisy ruchu drogowego, idealnie, o każdej porze dnia i nocy; nie zapomniał, jak się jeździ, a wszystko, co związane z motoryzacją, ma nadal w małym palcu" (powtarzam za doniesieniami w Internecie).Nie ma to jak samochodzik co
ma 200 kucyków.Eee tam, wysiada przy takim, co ma 300, albo i więcej. <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" /> A jak fajnie może wyglądać po kawaleryjskiej jeździe... O. proszę kliknąć - stare, ale jakos trudno zapomnieć...
-
To ja juz się boje jeździc 70 po ostatnim zdażeniu na dk1 kiedy to jechalem 100 km/h i nagle szybko zacząłem sie zbliżać do poprzedzającego auta, przyczyna? moje lekkie zagapienie i niedziałące światla stop w pojeździe poprzedzającym co efektem bylo ze wylądowałem po środku drogi między nim a tirem... A przy 110 w mieście mialbym pełne pory ze strachu
-
To ja juz się boje jeździc 70 po ostatnim zdażeniu na dk1 kiedy to jechalem
100 km/h i nagle szybko zacząłem sie zbliżać do poprzedzającego auta,
przyczyna? moje lekkie zagapienie i niedziałące światla stop w
pojeździe poprzedzającymNie chcę powtarzać banałów ani moralizować, ale tak naprawdę po wielu latach spędzonych za kierownicą i przeżyciu paru "akcji" oraz zobaczeniu sporej ilości przypadków innych kierowców, zdecydowanie mogę stwierdzić: niemalże najważniejsze dla bezpieczeństwa są DOŚWIADCZENIE + WYOBRAŹNIA (czyli m.in. umiejętność zachowania odpowiednio dużej odległości od innego pojazdu oraz świadomość, co jest możliwe... inaczej pisząc umiejętność myślenia "a co byłoby, gdyby się okazało, że to auto przede mną ma uszkodzone światła"). Cóż, takie doświadczenie zwiększa się z liczbą przejechanych (oby bezwypadkowo) kilometrów - a i tak nawet po 20 latach człowiek się nieraz zdziwi... <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" />
Ta bezpieczna odległość jest naprawdę ważna, a dziś często o niej się zapomina jadąc w kolumnie (tak "normalnej" dzisiaj). Kierowca przypomina sobie o niej, kiedy (dziękując w duchu niebiosom) uda mu się zatrzymać kilka cm od poprzednika.
Ale wracając do świateł STOPu... ja mam lekkiego hopla na tym punkcie <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Jakiś taki nawyk mi się sam wyrobił, że obserwuję uważnie lampy auta, za którym właśnie mam jechać. Podświadomie chcę wychwycić przy pierwszym przyhamowaniu, jak wygląda STOP w ich wykonaniu i która żarówka nie świeci (czyli którą lampą nie zawracać sobie głowy <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> ). Szczególnie zwracam uwagę na środkowe, trzecie światło (jeśli jest i działa, najlepiej na nim koncentrować część uwagi). Dodam, że nie lubię jechać za kimś, kto nadużywa hampli - znaczy jeździ z nogą na pedale hamulca, co objawia się częstym, zbyt częstym pojawianiem się świateł STOP. I nigdy nie wiadomo, kiedy przyhamuje na tyle ostro, że się nie zdąży za nim... Od takiego kierowcy zdecydowanie odsuwam się na dużą odległość, a najchętniej wpuszczam kogoś spokojniejszego przed siebie <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />. Jeśli nie to, to wyprzedzam przy najbliższej okazji (choć nie jestem zwolennikiem wyprzedzania masy aut przez 20 km, aby zaraz potem, będąc wreszcie na czele kolumny, zjechać na stację paliw lub zakończyć podróż <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> ).
Wracając do bezpieczeństwa - na pierwszym miejscu stawiam predyspozycje psychiczne kierowcy (czyli m.in. zdolność do pohamowania agresji oraz umiejętność stosowania samodyscypliny - chodzi o poszanowanie przepisów), tuż zaraz potem doświadczenie i wyobraźnię, następnie stan techniczny auta. Na dalszym miejscu postawiłbym tzw. "mistrzowskie opanowanie kierownicy" (takich "miszczów" na co dzień widać wokół nas <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" /> ).co efektem bylo ze wylądowałem po środku drogi
między nim a tirem...Uuu, niewesoło było.
A przy 110 w mieście mialbym pełne pory ze
strachuTaaa... Wtedy dopiero wzrasta poziom adrenaliny... I wtedy właśnie zaczyna głowa pracować: niewiele brakowało... Dobrze jest wyciągać wnioski z takich sytuacji i dłuuugo o nich pamiętać. Z takich właśnie elementów składa się nasze osobiste, późniejsze doświadczenie.
-
Nic dodać nic ująć.
Żeby tylko jeszcze jak największa liczba uczestników naszych dróg wyznawała opisane przez ciebie zasady.
Może jeśli będziemy przy każdej okazji mówili o tym to coś zakiełkuje i będzie bezpieczniej? Mam taką nadzieję. -
Ja dostałam mandat co prawda jechałam golfem III od mojego chłopaka no i przejechałam o 1 w nocy świadomie na czerwonym świetle,,, no i dostałam 300 zł mandatu i 6p karnych ehhh....
To w nocy przepisy nie obowiązują <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
W tym przypadku zdecydowanie popieram "niebieskich" <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
11o to nic bo koleg raz opowiadał jak po Łodzi jechał za seatem Cuprą. Od świateł do drugich mięli obaj ponad 150 .
Nie ma to jak samochodzik co ma 200 kucyków.To żaden wyczyn <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Kilka lat temu zadzwoniła do mnie żona do pracy mówiąc, że właśnie zaczęła rodzić.
Do szpitala miałem ok. 10km i była godz. ok. 8:30 rano.
Wsiadłem do mojej Astry diesel, która ma może ze 60KM i pojechałem na poród.
Nie mając 200 kucyków jechałem 160km/h.Po tym wszystkim, jak już się urodził syn i byłem sam w domu, późną nocą przemyślałem sprawę, że byłem kompletnym głupcem i kretynem, aby tak jechać po mieście. Ja po prostu mam dla kogo żyć.
To był taki moment przełomowy bez przykrych konsekwencji, ale to właśnie od tamtego czasu zdecydowanie zmieniłem styl jazdy i można przyjąć, że generalnie jeżdżę zgodnie z przepisami i to polecam wszystkim.
Na początku jest problem z przestawieniem się na taką jazdę, ale potem naprawdę widzi się dużo pozytywów i co najważniejsze, można jeździć w miarę dynamicznie i bezpiecznie nie będąc zawalidrogą <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
Po tamtym zdażeniu nie bylo mi do smiechu, zjechalem na pobliska stacje aby sie upokoic bicie serca <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> No cóż wydaje mi sie że po półtora miesiąca za kółkiem odpowiednio zareagowałem, a pobocza nie bylo, tylko rów. Generalnie uważam sie za kierowce który w wiekszości przestrzega ograniczeń prędkosci, czasami kiedy jest pusta równa droga droga bez dziur i pieszych wokół i skrzyzowan ze swiatlami lub bez to sobie lekko przycisne do 60 km/h. A jęzdzę tak bo to jest rozsądne, bezpieczne dla mnie i innych uzytkownikow drogi i mniej kosztowne jesli chodzi o paliwko