Naszła mnie ochota!
-
oc za suzuki płaciłem prawie 900 zł za 1.6, przy kasie nigdy nie byłem , zarabiam trochę ponad najniższą krajową, a jeszcze mam skuter i vectre , łatwo nie jest ,ale nie potrafie sobie odmówić czasem nowej zabawki ,a na zimę coś sie przyda na dojazdy do pracy i nocne wypady na parking albo poligon, fiestka ma moc i to mnie przekonuje , miałem ten silnik w escorcie i poza wciąganiem oleju przez uszczelniacze zaworów to nic sie nie działo , a tu jeszcze z lpg sie trafiła sztuka
Może mi przejdzie jak przyjdzie opłacić mieszkanie ...A co do zakupu nowszego auta , niestety nie lubie nowszych aut powiedzmy po 2000 roku , wystarczy że w firmie widze różne perełki za grube pieniądze , jeżdżę wieloma nowymi autami i żadne mnie nie przekonuje do zakupu za swoją cenę , kia ceed dwu letnia np dla mnie jest warta może 3 tysie , więcej bym nie dał za to auto , albo mondeo 3 , taki sam szajs,auto musi być przyjazne dla właściciela i dawać mu frajdę z każdego przebytego kilometra ,nie wiem czy ktoś rozumie mój punkt widzenia , ciężko to przelać na klawiaturę . Może bym inaczej myslał o nowych samochodach gdym ich na codzień nie widział ...
Dla mnie takie auto jest warte każdych pieniędzy klik
klik
klik -
Ja rozumiem. Bo kiedyś auto to był luksus, prestiż, potem lokata kapitału, potem parę innych spraw... i były to maszyny produkowane z myślą o użytkowaniu jak najdłużej.
A teraz? To po prostu zwyczajna codzienność, takie... buty. -
Ja sądzę, że w starych autach chodzi też o to, że dają taką prawdziwą, a nie sztuczną przyjemność z jazdy, jeśli wiecie o co mi chodzi. W nowych autach jesteśmy tak odseparowani od świata, że kierowanie wydaje się kolejną automatyczną czynnością...
-
Ja sądzę, że w
starych autach chodzi też o to, że dają taką prawdziwą, a nie sztuczną przyjemność z
jazdy, jeśli wiecie o co mi chodzi.Myślę, że można to spokojnie określić mianem duszy, kiedyś auta miały duszę i to czyni je takimi a nie innymi
W nowych autach jesteśmy tak odseparowani od
świata, że kierowanie wydaje się kolejną automatyczną czynnością...Samo odseparowanie od świata na zasadzie, że wsiadasz, zamykasz drzwi i jest cisza i jesteś odcięty od zgiełku ulicznego też akurat jest fajne
-
Myślę, że można to
spokojnie określić mianem duszy, kiedyś auta miały duszę i to czyni je takimi a nie
innymi
Samo odseparowanie
od świata na zasadzie, że wsiadasz, zamykasz drzwi i jest cisza i jesteś odcięty od
zgiełku ulicznego też akurat jest fajneJa bym powiedział inaczej, mając Peugeota 205 też zamykałem drzwi i przenosiłem się w inny wymiar. Ale był to wymiar prostych jak konstrukcja cepa aut, kiedy nic nie było sterowane elektroniką, słychać było każdą pracującą część czy odkręcającą się śrubkę...
Obecnie do Polo czy Octavii siadam, włączam radio i jadę, od tak, uczucie jakbym np. smarował masłem chleb co rano
-
Samo odseparowanie
od świata na zasadzie, że wsiadasz, zamykasz drzwi i jest cisza i jesteś odcięty od
zgiełku ulicznego też akurat jest fajneNie dla mnie. Ja lubię słyszeć jak pracuje silnik, jak warczy wydech... Nawet w takim głupim Swifcie 1.0 fajnie jest otworzyć w tunelu okna, zredukować do 2 czy 3 i dać po garach.
A w nowych autach to muszą Ci puszczać sztuczny dźwięk silnika i wydechu z głośników, bo są tak wyciszone, że może bez tłumików by było je słychać. -
No właśnie auto ma mieć dusze !
a teraz auta służą do przemieszczania się i zarabiania kasy na serwisie dla producenta . -
Nie dla mnie. Ja
lubię słyszeć jak pracuje silnik, jak warczy wydech... Nawet w takim głupim Swifcie
1.0 fajnie jest otworzyć w tunelu okna, zredukować do 2 czy 3 i dać po garach.
A w nowych autach
to muszą Ci puszczać sztuczny dźwięk silnika i wydechu z głośników, bo są tak
wyciszone, że może bez tłumików by było je słychać.Dlatego mam w Volvo wyciętego kata - ma bardziej rasowy dźwięk i jest głośniejsze
-
Dlatego ma w Volvo
wyciętego kata - ma bardziej rasowy dźwięk i jest głośniejszeZawsze możesz jeszcze wziąć młotek i wybić dziurę w tłumiku...
W moim tico jest teraz akurat "przelotowy" tłumik, bo zardzewiał chyba cały środek. Wysypałem kilka ładnych garści pozostałości i... założyłem go jeszcze, bo z wierzchu jest cały. Autko stało się troszkę głośniejsze, i ma charakterystyczny klang po depnięciu gazem - ale żadnej tragedii nie ma. Za to zawsze jakaś odmiana... -
Zawsze możesz
jeszcze wziąć młotek i wybić dziurę w tłumiku...To ja od siebie polecam urwanie wydechu tuż za kolektorem. Wtedy dopiero zaczyna warczeć! I wiem co piszę, bo wracałem tak 3 lata temu z Mazur.
-
Jak masz chęć to kupuj tą Fiestę - pobawisz się pół roku i potem na żyletki
Przypomnisz sobie stare czasy. a życie jest za krótkie na wyrzeczenia
Za pół roku OC opłacisz i tyle. Albo w mBanku można płacić co miesiąc.
Pokaż fotki tej Fiesty albo link do ogłoszenia. Trochę martwi to LPG, bo Fordy gazu nie lubią
A ten Senator z ogłoszenia i XM piękne
-
Cytat:
Samochód posiada opinię rzeczoznawcy jako pojazd unikatowy o charakterze kolekcjonerskim, zwalniający z konieczności posiadania ciągłości UBEZPIECZENIA OC!
fiu fiu zacwierkal elemelek
a UFG zapukał i przypiiiiiiiiiiiiiiiiiii kare za brak OC (do 4 dni < 400pln
do 7 dni < 700pln
powyzej 3600pln ) -
To ja od siebie
polecam urwanie wydechu tuż za kolektorem. Wtedy dopiero zaczyna warczeć!
I wiem co piszę, bo wracałem tak 3 lata temu z Mazur.wracałem tak z gdańska tico i trochę latałem po mieście, każdy się oglądał z myślą co to za potfór
wstępnie interesowałem się rejestracją na żółte blachy i stwierdzam że absolutnie nie warto tego robić (no chyba że mowa o prawdziwej kolekcji co najmniej kilku aut)
-
Gdyby tak było z senatorem jak napisano, to auto byłoby na żółtych blachach i nie miałoby lpg
-
Gdyby tak było z
senatorem jak napisano, to auto byłoby na żółtych blachachwiem
i nie miałoby lpg
może mieć -
zeby dostac żółte blachy ma miec zgodnie 75% pojazdu z całości
-
Gdzieś czytałem że lpg w zabytkowym aucie mieć nie wolno