Czy warto ładować dodatkowo akumulator?
-
Dobra, powiedzcie mili ludzie bo mnie tata doprowadza na skraj.
Jak wcześniej pisałem tata kupił Tipo. Oddali mu auto z prawie pustym akumulatorem co on jako inżynier mechanik od razu zauważył i teraz mi głowę suszy że ja też powinienem doładowywać akumulator bo jak jeżdzę trzy lata to na pewno nigdy nie był ładowany i że jak tak dalej będę robił to padnie.
Jego argumenty:
- robię krótkie trasy to aku się nigdy nie naładuje porządnie
- nikt mi go nigdy nie ładował, a w serwisie pewnie chcą żeby mi padł bo będą mieli więcej roboty
- I w ogóle co ja robię że auta sam nie obsługuję
Moje argumenty:
- kupiłem nowe auto żeby się nie przejmować pierdołami
- jeździ co rok do ASO, o ile wiem to doładowują jak jest rozładowany, tak przynamniej mi robili w Skodzie tutaj bo wtedy faktycznie miał prawo (auto miało z 8 lat, oryginalny aku, trasy dziennie po 10 minut i do tego serwis był zimą)
- ja może jeżdzę na krótkie trasy często, ale raz w tygodniu, może raz na dwa tygodnie robię trasy po 30 minut w dwie strony to IMO powinien się naładować wtedy
- raz w roku robię trasę do Polski (8 godzin) to wtedy nie ma siły, nie dalej jak tydzień temu zrobiłem trasę 2,5 godziny (dwa razy - wakacje)
- zakup prostownika - 20€, zakup akumulatora od laweciarza - 120€, ergo, gra nie warta pieniędzy
- nie mam prądu w garażu więc dodatkowy problem
- trochę się cykam ładować jakimś byle jakim prostownikiem gdy auto jest podpięte bo nie mam pewności czy ten szajs nie spali mi układów elektronicznych w aucie
- odpinać auta na pewno nie zamierzam, bo potem się mogą też cuda dziać jak auto zapomni tego i owego
Nawet mu nie mówię że nie sprawdzam nawet oleju bo powiedzieli mi w serwisie że nie ma sensu się przejmować.
Ciekaw jestem waszych opinii.
Dodam, że mam ten mały akumulator (60Ah) bo auto bez funkcji start-stop.
-
Czytając Twój opis - dałbym sobie spokój z ładowaniem akumulatora. Gdybyś miał prąd w garażu, to jeszcze można byłoby się pokusić o podłączenie od czasu do czasu - ale wyciągać i tachać go do domu... nie ma sensu. Jeżeli używasz auta często, a raz na tydzień / dwa przeciągniesz go dłużej - powinno wystarczyć.
Za to namawiałbym Cię do regularnego zaglądania pod maskę (poziom oleju, płynu chłodzącego i hamulcowego plus rzut oka na silnik - czy nic nie cieknie, przewody nie trą o coś), a także sprawdzania ciśnienia w oponach (nie wiem, czy masz czujniki w kołach). To nie zajmuje dużo czasu, nie potrzeba specjalnych narzędzi czy prądu, a może przyczynić się do uniknięcia kłopotów. Raz na dwa tygodnie poświęcisz 2-3 minuty - i spokój. -
@esen Jak będziesz robił najbliższy przegląd to poproś, żeby podłączyli akumulator do testera. Tester mierzy napięcie jałowo i jak też spadek napięcia i prąd pod sporym obciążeniem. U mnie nawet wydruczki z testera dają z opisem dla laika z którego jasno wynika czy akumulator jest obecnie naładowany czy nie, jak też w jakiej jest kondycji. Będziesz wiedział czy przy takiej eksploatacji akumulator jest właściwie doładowany czy prawie pusty.
-
oczywiśnie że należy akumulator ładować, sprawdzam co jakiś czas miernikiem i dwa razy do roku wyciągam żeby podłączyć pod prostownik. Weź instrukcję jakiegokolwiek akumulatora i poczytaj zalecenia do tego polecam mr akumulator https://www.youtube.com/watch?v=EMhkE1_nY7w
-
@smisnykolo Na pewno zadbany akumulator posłuży dłużej. Ale trzeba też wziąć pod uwagę pracochłonność dbania w konkretnym przypadku. Jak jest garaż z prądem to super. A jak nie ma? Ja nie dbam o akumulator. Mieszkam w bloku, ładowanie oznacza wymontowanie akumulatora i zaniesienie do domu. Kilka razy robiłem taką akcję, jak rozładowałem go do zera zostawiając na światłach. Wtedy nie było wyjścia. Ale profilaktycznie wymaga to zbyt dużo pracy. Mimo, że jeżdżę Alto na krótkich dystansach (6 tys. km rocznie) to wciąż mam fabryczny, już dziesięcioletni akumulator. Liczę się z tym, że w końcu padnie. Może zadbany wytrzymałby rok albo dwa dłużej - trudno. W Aurisie też nie zaglądam do akumulatora. Fabryczny padł chyba po pięciu latach. Tamten samochód więcej jeździ, ale za to w zimie korzystam z ogrzewania postojowego i dmuchawa pracuje na postoju zasilana z akumulatora. Uprzedzali mnie w warsztacie, że ogrzewanie ma zabezpieczenie przed całkowitym rozładowaniem i jak będzie się wyłączać to znaczy, że akumulator jest ledwo naładowany. Nie wyłączało się, a akumulator padł w lecie a nie w zimie. Po prostu pewnego dnia nie zakręcił i wtedy ładowanie już nic nie dało. Być może jakbym regularnie sprawdzał stan i profilaktycznie doładowywał to posłużyłby dłużej.
-
To teraz ja mam pytanie. Jak ładujecie aku w aucie odłączacie klemy czy nie?
Właśnie czeka mnie naładowanie mojego aku a zawsze go wyciągałem z auta, ale teraz mam garaż z prądem więc nie muszę. Akumulator ma 1,5 roku - jest jeszcze na gwarancji...ale w UK...
W weekend byłem na rybach i auto było otwierane i zamykane chyba z 50 razy podczas wieczora, do tego funkcja 'follow me home' aż nagle przestał działać pilot...żeby było śmieszniej to auto wtedy było zamknięte. Na szczęście zamek drzwiach działał a grot kluczyka, któy jest schowany w obudowie (kluczyk elektroniczny) był na miejscu. Otworzyłem auto, alarm się wyłączył po wsadzeniu kluczyka w stacyjkę, ale pilot nadal nie działał.
Zacząłem przeglądać bezpieczniki, te były ok, spojrzałem na "oczko" w aku i to jest czarne - zawsze było zielone. Wczoraj wracałem - trasa ok 150 km z przyczepą (więc obroty wyższe niż zwykle) i aku nadal na czarno, więc spróbuję go doładować. -
@Gooral Ogólnie to piszą w instrukcjach, żeby odłączać przynajmniej jedną klemę podczas ładowania. Co się może stać? Przypuszczam, że chodzi o możliwość uszkodzenia elektroniki auta w razie znacznego skoku napięcia.
Jeśli pytasz personalnie: w tico nie odłączam niczego - nie ma elektroniki, więc nie widzę potrzeby.
W dusterze też nie odłączam - ale z innego powodu: mam zamontowaną instalację LPG z dość zaawansowanym własnym komputerem, który jest połączony i współpracuje z kompem fabrycznym silnika. Gazownik mi powiedział, że po odpięciu akumulatora połączenie to zostaje zerwane; oczywiście można nadal jeździć, ale wtedy obydwa komputery będą pracowały niezależnie od siebie, zaś warto wykorzystywać tę możliwość współpracy. Ponowne sparowanie komputerów jest możliwe tylko w zakładzie, po podpięciu warsztatowego kompa. Dlatego staram się nie rozłączać akumulatora. Nawet gdy postanowiłem po 8 czy 9 latach wymienić na nowy, przed przełożeniem podpiąłem mały akumulatorek motocyklowy, aby napięcie w instalacji ciągle było, potem zmieniłem akku i odpiąłem ten mój "pomocniczy". Potem, na przeglądzie LPG, oprogramowanie nie wykazywało utraty połączenia między komputerami.
Jest jeszcze coś: czasami, do profilaktycznego podładowania, używam małej ładowarki sterowanej elektronicznie, a nie zwykłego prostownika. Obserwując jej wyświetlacz nie zauważyłem nigdy, żeby podała (nawet chwilowo) jakieś wysokie wartości napięcia. To mnie trochę uspokaja, jeśli chodzi o elektronikę auta.
Inna sprawa, że głęboko rozładowany akumulator samochodowy trudno naładować zwykłą ładowarką. Wtedy sięga się prostowniki (lub jakieś rosyjskie "Kulony"). Wówczas chyba odpiąłbym klemy od aku i wyjąłbym go z auta.Drzonca napisał ciekawą rzecz, o której mało kto wie: zwykle zwracamy uwagę na akumulator zimą, a on bardzo nie lubi także wysokich temperatur (potrafi zastrajkować też latem, jak pisał kolega). Upały i wysoka temperatura pod maską także bateriom nie służą.
A ja zwrócę uwagę jeszcze na to, że bardzo ważne jest zadbanie o dobre, pewne połączenie między klemami a biegunami akumulatora. Klema musi być czysta (w miejscu styku i na zewnątrz), tak samo jak ołowiany słupek na akumulatorze. Przykręcona klema nie powinna się ruszać, ma być dobrze dociśnięta do słupka. A żeby ograniczyć naloty i wnikanie brudu, po dokręceniu klemy nakłada się na nią cienką warstwę wazeliny technicznej (nie smarujemy wcześniej - styk klemy z biegunem ma być suchy).
"Dobre styki to podstawa elektryki." :-) -
@Gooral tak zawsze odłączam klemy i zabieram akumulator do domu, musi być przewiew bo wytrącają się gazy przy ładowaniu. A z oczkiem to bardziej chłyt marketingowy, na kanale mr akumulator tłumaczyli co tak na prawdę pokazuje oczko ale nie mogę w tej chwili znaleźć odcinka.
-
@smisnykolo taaaa oczko..., Aku nabite na maxa, prąd brał minimum podczas ładowania, a ledwo kręcił. Nie wierzę. Tylko pomiary i opornica. Aku nie ładuję, jak widzę że zdycha to pomiar opornicą i sam wiem kiedy wymieniać.
-
Ja z braku prądu w garażu zanim go tam zrobiłem aku brałem do domu. Dopiero jak kupiłem nowy do polo tego nie ladowalem wcale az do chwili kiedy zima padł całkiem . Pisałem o tym na forum. Obecnie mam prad ale w Merivie aku całkiem spoko chodź nie wiem ile ma lat.
-
@likaon nooo to teraz mam dylemat czy ładować. Oczko czarne a auto działa normalnie. Kręci bez problemu a to diesel jest.
-
@Gooral oczko możesz olać totalnie, bo ono zupełnie niczemu nie służy poza byciem bajerem! Jeśli regularnie jeździsz to nie ładuj. Jak masz tak, że czasem auto stoi przez tydzień lub dwa to wtedy doładowywanie ma sens. W każdym innym przypadku to czysta nadgorliwość. A jak wiadomo nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu! ;)
-
Ładowanie alternatorem i ładowanie prostownikiem to całkowicie co innego, jedno i drugie ma na celu co innego. Ładowanie alternatorem przywraca tylko parametry elektryczne akumulatora, ładowanie prostownikiem przywraca również parametry chemiczne akumulatora.
-
@smisnykolo napisał w Czy warto ładować dodatkowo akumulator?:
ładowanie prostownikiem przywraca również parametry chemiczne akumulatora.
Czyli wg tej teorii gdybyśmy doładowywali nasze akumulatory prostownikiem powiedzmy min. raz na miesiąc byłyby one wieczne... Niezła bajka! :D