Kiedyś wjechałem moim świstakiem w blok betonowy (oblodzenie). Wszedł na 30-40 cm, pogniótł zderzak, maskę i to co pod spodem oraz zbił jedną lampę. Na szczęście nie uszkodził chłodnicy, choć ją trochę przesunął. Byłem wtedy bez kasy, więc kupiłem tylko zderzak i lampę. Pomyślałem, że resztę zrobię jak będzie kasa. Maskę prostowałem w garażu. Położyłem koc, na nim maskę i skakałem. Belkę poprzeczną (pod zderzakiem) wyprostowałem za pomocą podnośnika z bagażnika (nie hydraulicznego). Wyszło na tyle dobrze że jeździłem tak 2 lata. Dopiero ostatnio trafiłem na Allegro tanią maskę w tym samym kolorze, to kupiłem i wymieniłem. Jak widać do Swifta nie potrzeba wiele więcej narzędzi niż do malucha.