znaczy się - nie umiem odkręcić 4 śrubek
Ale te nauczycielki są teraz ostre <img src="/images/graemlins/526.gif" alt="" />
znaczy się - nie umiem odkręcić 4 śrubek
Ale te nauczycielki są teraz ostre <img src="/images/graemlins/526.gif" alt="" />
Po pierwsze hamulce hydrauliczne są dwuobwodowe i
sprawne ciężko uszkodzić nagle tak aby w ogóle nie
działały
Sprawdzałeś to, czy w książce przeczytałeś?
Zakładam, że Tico ma bardzo podobny układ hamulcowy, jak Matiz. W Matizie rozleciał mi się kiedyś cylinderek w tylnym kole - pękł wadliwie wykonany (z bąblem powietrza w środku) odlew. Skutek był taki, że nie było wcale hamulców w samochodzie - spadek ciśnienia w układzie był taki, że nie hamowało żadne koło <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
Po drugie z większych szybkości skuteczniejsze jest
hamowanie silnikiem na dwójce czy jedynce. Ręcznym
zablokujesz tylne koła i jedziesz jak na lodzie.
Jak nie wierzysz to polecam próbę zwolnienia z np.
80 do 20 przy pomocy ręcznego i silnika.
Tylko że czasami mogą zadecydować pojedyncze metry - a silnikiem do zera wyhamować jest dość ciężko - w pewnym momencie - po zejściu poniżej pewnych obrotów - "odpuszcza" cut off (mam na myśli auta na wtrysku i z "inteligentnymi" gaźnikami) i auto już nie zwalnia - wtedy dohamowujesz ręcznym i po sprawie <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
To jest zupelnie inna sprawa bo klocki to hamulec
roboczy, a awaryjny to tak naprawde hamulec
postojowy.
Swoja droga to sam przerobilem cala mase klockow z fiata
125 do gokarta i nigdy sie nie rozlecialy, a w
gokarcie nie mialy latwego zycia. Koles musial je
strasznie wytarmosic.
No to inny przykład - Zakopane, zaparkowany samochód nagle sam zjechał i zabił dziewczynę... To też był TYLKO hamulec postojowy...
Gokart to inna sprawa - nie jeździsz nim po drogach publicznych, nie ma możliwości, żeby auto zaparkować i gdzieś pójść sobie itp. itd.
Racja. Dlatego jezeli zakonczenie zawiedzie bede sie
staral dac linke w sposob przedstawiony na rysunku.
Na taki zacisk dziala polowe mniejsza sila niz w
przypadku zwyklego zaklepania. Jedyny minus to
mozliwosc urwania linki na zagiecu ale bede chcial
dac jak najwiekszy promien koncowki.
To już znacznie pewniejsze rozwiązanie - ale NADAL samoróbka. Według mnie samoróbki w układzie hamulcowym to rzecz całkowicie niedopuszczalna...
normalnie reklama IKEA
Osobiście znam podobny przypadek - tylko że facet miał przerabiane klocki hamulcowe - dopasowane od innego auta przy pomocy szlifierki <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" /> Klocki się rozleciały i zablokowały w zacisku - efektem był brak hamulców i niestety, ale ofiara śmiertelna. Auto zostało przebadane przez rzeczoznawców i prawda wyszła na jaw - facet nadal płaci rentę dzieciom ofiary - a on "tylko" chciał zaoszczędzić...
Taka linka do hamulca, jaką zrobił Su2 może być
mocniejsza i dłużej wytrzymać od tych ich
pseudo-orginałów.
Owszem - może być mocniejsza, ale równie dobrze może być znacznie słabsza...
Wyobraź sobie, że np. uszkodzony zostaje hamulec zasadniczy, Kolega próbuje zahamować hamulcem ręcznym i trzask - niestety - wynalazek zawiódł <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" /> Kolega wjeżdża w grupę osób stojących na przystanku - ktoś ginie, ktoś zostaje ciężko ranny i jest do końca życia skazany na wózek. Prokurator nakazuje badanie techniczne samochodu - wykrywa rozerwany np. kamieniem przewód hamulcowy - przyczynę utraty skuteczności hamulca zasadniczego oraz nieszczęsną samoróbkę w układzie hamulca ręcznego. Okazuje się, że samochód nie był zgodny z homologacją, posiadał nieatestowane zmiany w istotnym układzie - ubezpieczyciel się wypina i nie wypłaca odszkodowań, ofiary (ich rodziny) idą do sądu. Oszczędność 30 złotych na lince (bo linkę np. z Linexu można kupić za 40 PLN) przekłada się na dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy złotych wypłacone w formie odszkodowań, rent itp. oraz straszną skazą w psychice - w końcu do nieszczęścia doszło z powodu chęci zaoszczędzenia tak śmiesznej kwoty <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />
Osobiście uważam, że można zaoszczędzić np. samemu wymieniając pewne części - jeżeli robi się to w sposób półprofesjonalny, dbając o estetykę auta (np. sprzątanie wnętrza, woskowanie itp.), można samemu powalczyć z rdzą, rysami na lakierze itp. itd. Ale wykonywanie samemu tak istotnych części jest lekkim szaleństwem <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />
Witam! Chciałem dziś wymienić olej w moim niedawno
kupionym Tico... Niestety okazało się, że gwint w
misce jest zniszczony (co więcej niechlujnie czymś
zaklejony). Da się jakoś dorobić gwinty, czy muszę
wymienić miskę? Nie interesuje mnie prowizorka (np.
ponowne zaklejenie) a zakup nowej miski (ok.55-83
zł) plus robocizna za wymianę (wygląda na trochę
roboty - sam chyba nie dam rady)trochę mi nie na
rękę...
Można przegwintować na większy rozmiar i będzie <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
dostanie farba z cynkiem po calosci,mysle ze to pomoze
go zabezpieczyc.
Jeżeli wytrzyma wysoką temperaturę, to uważam, że będzie bardzo dobra <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
witam
ostatnio ticaczu zaczelo mi glosno chodzic,wiec podstawa
to sprawdzenie tlumika i co sie okazalo??
przerdzewialy spawy przy puszcze z obu stron i o tyle
ciekawie,ze ani puszka ani rury do i od puszki nie
byly pordzewiale strasznie.oczyscilem dalem do
zespawania i git,mysle ze jeszcze troche na nim
polatam.
pozdrawiam
Radzę potraktować tłumik po pospawaniu farbą odporną na wysokie temperatury <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> Bez tego wypalona wersja aluminium (najprawdopodobniej jest aluminiowany) nie będzie chroniła puszki i rur i rdza w szybkim tempie rozprawi się z układem wydechowym.
Owszem. Jednak ostrzec laika nie zawadzi, prawda? Nie
każda czynność, z pozoru nawet błaha, jest do
wykonania przez każdego. Najważniejsze, aby amator
miał chociażby świadomość tego faktu.
Trudno się nie zgodzić - ja wychodzę z założenia, że jeżeli przed rozpoczęciem dłubania jestem w stanie sobie wyobrazić cały przebieg naprawy, mam wszystkie konieczne narzędzia i (co najważniejsze) wiem jak to wszystko potem z powrotem poskładać, to zaczynam pracę. W przeciwnym wypadku jadę do znajomego mechanika, który nie bierze specjalnie dużo pieniążków za naprawy, a do tego wiem, że zrobi wszystko dobrze, odpowie na wszystkie moje pytania itp. itd.
Układ kierowniczy, hamulcowy nie są jakoś specjalnie skomplikowane (ani w Tico, ani w Matizie), ale jednak stanowią one o bezpieczeństwie naszym - kierowców, jak i osób postronnych - pasażerów oraz innych uczestników ruchu. Jakakolwiek niedokładność, brak precyzji czy brak znajomości tematu może spowodować straszne konsekwencje.
Właśnie. Może nie nazwałbym mojego podejścia "życiowym",
raczej "trzeżwym" i właśnie "zdroworozsądkowym".
Przede wszystkim chodzi mi o ochronę naszego mienia
przed amatorami cudzej własności, tym bardziej, że
znane mi są przypadki wykorzystania do celów
przestępczych informacji zawartych na forum
internetowym (vide kącik Matiza na AK).
A co to za sytuacja? Jeżeli można to chociaż na priv mi napisz <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Niebawem dzień kasowania zbędnych wątków, skasuję
również ten.
No raczej nie, konstrukcja Tico sie wywodzic z przed 20
lat, wiec duzo młodsze CC i SC, jest sporo gorsze
od Matica, to co dopiero Tico.
Swoja droga, przy dość niewielkich prędkościa Tico
świetnie zabezpiecza pasażerów z tego powodów, że
jest miekkie, i na osoby siedzace w samochodzie
działaja stosunkowo niewielkie przeciązenia. Jednak
auto jest mocno zniszczone.
Przy wiekszych predkosc, to raczej nic z Tico nei
zostaje.
CC/SC wcale nie ma takiej młodej konstrukcji. Projekt nazywał się X1/79 (jeżeli się nie rąbnąłem) - to "79" oznacza początek prac - więc nie jest to najmłodsza konstrukcja...
SC w sumie też jest tylko face liftingiem CC i niestety przejęło wszystkie wady poprzednika. A mógł Fiat mieć ładne autko <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> (dla niewtajemniczonych - Matiz jest pochodną projektu dla Fiata, odrzuconego z przyczyn finansowych).
Nie wiem, czy zwrociles uwage, ze Matiza testowano
dawno, pozniej byla jakas zmiana sposobow, wiec
raczej nie wypada tak samo, jak Panda (ktora jest
niezla od tej strony), no, ale na pewno lepiej, niz
Tico. Czego sie nalezalo spodziewac, w koncu
roznica kilkunastu lat w konstrukcji (Tico to Alto
przeciez).
Zmiana sposobu była wcześniej i polegała na zmianie prędkości, z którą rozbijane są auta <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> Matiz i Panda były testowane w identyczny sposób <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Bylo odsunac, to nietrudne
Nie chodziło o odsunięcie, tylko "ogólne wrażenie artystyczne"
Powazniej - dziwne porownanie z tym Malcem... natomiast
miejsce w Matizie jest w sumie pozorne. Owszem,
jest go wiecej nieco, niz w Tico, ale najwiecej
jest wlasnie do przedniej szyby, wykorzystane na
polke, na ktorej IMO niewiele mozna polozyc, bo: 1.
leci na zakretach 2. zaslania widocznosc 3. odbija
sie w szybie.
Nie no - wnętrze jest zdecydowanie przestronniejsze - nie szoruje się grzywką po dachu, z tyłu mieszczę się spokojnie za fotelem ustawionym "pod siebie" (185 cm wzrostu + 100 kg) - wrażenie przestronności dodawane odsunięciem szyby to tylko dodatek.
Hrynia Tico mial tyle, jak go chlopak sprzedal
koledze... a zareczam glowa, ze autko to nie znalo
dnia bez przypalenia gumy (o ile tylko prowadzil
Krzysiek, a nie np. jego mama)
Mój przez pierwsze 180 kkm (ponad) woził praktycznie dzień w dzień takie ciężary, że tylne koła wyglądały jak w starych citroenach (schowane w nadkolach) a i teraz na codzień lekko nie ma, bo jeżdżę dość dynamicznie <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Nie neguję, że Tico to fajne autko, tylko stwierdzam fakty na podstawie porównania (nie raz Tico jeździłem) <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Koledzy już odpowiedzieli, ale wtrącę swoje 3 gr...
Nie tylko wiek się liczy. Ważny jest też przebieg i stan
ogólny...
To na pewno <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
I tak, i nie. Róznica jest w sposobie zasilania: w
Mietku jest wtrysk jednopunktowy. Skutek? Większe
zapotrzebowanie na paliwo i konieczność
utrzymywania silnika na wysokich obrotach. W Tico
depniesz na gaz i silnik ciągnie pięknie już od
2500 obr/min, w Matizie najczęściej do
przyspieszenia trzeba zredukować biegi, motor ma
max. moment dopiero przy 4600 obr/min. Poniżej tej
wartości jest kiepsko z dobrym przyspieszeniem.
Czyli - trzeba często wajchować biegami.
Pomyłka <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Matiz jest MPI a nie SPI <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Jeśli chodzi o przyspieszenie - fakt - Tico ciągnie od niższych obrotach, ale też i wcześniej kończy. Z tym 4600 RPM to nie przesadzaj <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> 3500 wystarcza do dobrego przyspieszania <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Podobno... Chociaż ja się tak zastanawiam, na czym to ma
polegać? Gdy Matiz wchodził na rynek, podkreślano
jego lepsze bezpieczeństwo z powodu... zamontowania
takiej belki poprzecznej pod podszybiem. Belka ta
ma kształt rurki, ale czy to aż poważne
zabezpieczenie...
Na pewno nie ogranicza się to do belki <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Matiz w EuroNCAP dostał 3,5 gwiazdki - tyle samo ma np. Fiat Panda (znacznie młodsza konstrukcja). Konstrukcja jest solidna - (niestety) przetestowałem to już na swoim przykładzie kilka razy.
Na pewno jest cięższy - masa własna 778-835 kg.
Komfort? Troszkę większy. Siedzi się wyżej, siedzenia są
twardsze . Czyli - jak kto lubi. Ogólnie z przodu
kabiny bardziej "napakowany" plastikiem, wizualnie
(praktycznie chyba też) sprawia wrażenie, jakby
miał mniej miejsca dla pasażerów w środku.
Jest szerszy, ma znacznie nowocześniejsze wnętrze. Co do miejsca to też nie mogę się zgodzić, bo w Tico czułem się na przednim fotelu jak w maluchu <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />
Osobiście dziwne wydaje mi się swoiste "lotnisko"
przed przednią szybą . Zachowanie na drodze...
hmm, chyba podobne - czyli należy się nauczyć
prowadzenia i uważać na kilka spraw. Za to koła
13-stki (to IMHO zaleta).
To "lotnisko" to całkiem fajna półka - np. woziłem przed sobą plecak <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Poza tym zdecydowanie zwiększa to kabinę pasażerską + jest ubocznym skutkiem całej koncepcji aerodynamicznej samochodu <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Spalanie? Jak pisałem, wyższe. Gdy ja ujeżdżałem Matiza,
spalał ok. 6,5 l/100km, podczas gdy moje tico (przy
takim samym stylu jazdy) mieściło się poniżej 5.
Dokładnie - prawdopodobnie jest to efekt większej masy własnej.
Awaryjność? IMHO podobna, jak w Tico. Zależy, na jaki
egzemplarz trafisz. Jednak ceny części zamiennych
trochę wyższe.
Jeżeli wyższe, to niewiele. Auto jest trwałe (mój ma już ponad 280 tysięcy km przebiegu, niedawno robiłem pierwszy poważny remont zawieszenia oraz (wymuszony przez tzw. czynniki zewnętrzne - a nie zużycie) wydechu.
Pozdrawiam <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
Za dodatki dziewięć złotych???
Słabo trochę <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Koledze po utracie przez niego Renault 19 (likwidacja z OC sprawcy wypadku) doliczyli za dodatki "znacznie więcej" - np. za alufelgi 50 PLN (łącznie za 4 szt.), za instalację gazową 120 PLN, za elektryczne szyby i centralny zamek coś koło 15 PLN (też łącznie za wszystko) itp. itd. <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
Sprzedac karoserię, wraz z umową k/s i dowodem
rejestracyjnym
Chętny sie na 100% znajdzie nawet na taką bez pokryw i
wyposażenia.
Chyba że tak... Ale czy potem nie zniknie jakieś Tico z ulicy <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />
Wyrazy współczucia
Myślę, że jeśli nie zdecydujesz się na odbudowę (a
raczej odradzam) i masz kilka kluczy, to uzyskasz
spory zwrot finansowy rozkręcając i sprzedając
autko na części.
Sprzedając silnik, sk.biegów, siedzenia, prawą stronę
drzwi... odzyskasz więcej kasy niż oferując cały
pojazd
będzie to trwało znacznie dłużej (więcej transakcji)
ale uzyskasz lepszy zwrot kasy.
Taka jest moja skromna rada.
A potem co? Wyrejestrowanie auta bez wyzłomowania jest niemożliwe a wyzłomować można auto kompletne, ewentualnie trzeba dopłacać za każdy brakujący kg masy własnej <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />
Heh... Po tylu km chyba miał prawo się rozlecieć.
Dlatego nawet się nie zezłościłem za bardzo <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Jak zwykle dojechał do warsztatu o własnych siłach <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
No i mechanuk ci powiedział że to przegub, czy sam tak
stwierdziłeś? i jeszcze jedno nie stało się to jak
wpadłes w jakąś dziure?
Mechanik w zaprzyjaźnionym warsztacie <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Nie wpadłem (chyba) w dziurę - to raczej zużycie eksploatacyjne po 277 kkm <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
volcan, a może to czysty zbieg okoliczności
Nie - ledwo, ledwo dało się autem jechać takie były wibracje - ale doczłapałem kilkanaście km do mechanika <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />