Cieszę się, że żyję. Zawsze się cieszyłem.
Łatwo jest kogoś osądzać i nazywać potencjalnymi samobójcami siedząc sobie przed klawiaturą. Nie wiesz co ciągnie mnie do ścigania się, nie wiesz co ciągnie ludzi do skakania, latania, i innych teoretycznie samobójczych zajęć. Jak sam twierdzisz, nie rozumiesz tego (życzę Ci żebyś kiedyś zrozumiał), więc zostaw swoje komentarze dla siebie.
Tak na marginesie, to czego przez lata nauczyłem się ścigając się autem, pozwoliło mi co najmniej kilkanaście razy uniknąć kalectwa, albo i czegoś gorszego, kiedy jakiś unikający ryzyka niedouczony*, nie myślący*, nie mający pojęcia co robi* posiadacz prawa jazdy chciał mnie zabić na zwykłej drodze.
kwacha - nie mam urazy, że nie mogłeś. Rozumiem. Jeśli tylko będziesz chciał kiedyś przyjechać, pogadać o aucie, czegoś się dowiedzieć, itp, to daj znać wcześniej, umówimy się i pomogę ile będę mógł.
Xsystoff - w tej chwili ciągle myślę, co by tu budować, bo sama budowa to już wiele radochy, ale buduje się po to, żeby tym się pościgać i tu pojawia się problem - w tej chwili tego nie chcę. Natomiast jeśli zachcę, to muszę chcieć na tyle, żeby potrafić się przełamać i pójść bombą, tam gdzie bombą iść trzeba, bo jeśli nie dam rady i odpuszczę, to zamiast radości będzie tylko stres i wkurw... a przecież nie o to chodzi