Jak bardzo specyficzny segment może obrazować poniższy cytat, z jakiegoś forum (moze w przypływie szczerości ktoś naskrobał)
" Ostatnio nabyłem mondeo z kratką na firmę, cena salonowa 100 tys. ja sobie odliczyłem VAT amortyzacjŕ, ulgi flotowe i przy leasingu tak że wyszło 75 tys. Auto jeździ w firmie jest katowane przez różnych pracowników robi po 60 tys. rocznie leje do niego najgorsze paliwo olewam serwis, po 3 latach jak się skończy gwarancja i leasing to firma sprzeda mi lipnie to auto po powiedzmy 25 tys. żeby bardzo nie zaniżyć co by się US nie czepiał, następnie ja najpierw wywalę kratkę, zrobię przegląd za flaszkę, znajomy lakiernik zrobi mi zaprawki i polerkę tak żeby lakier się świecił jak Oleksemu łysina, skręcę licznik z 180 na 60 tys. studenty w pobliskiej myjni za 100 zł odpicują mi wnętrze na błysk, zooptymalizuję książkę serwisową. Wystawię na allegro i poczekam spokojnie na wąsacza ze szwagrem którzy obejrzą auto i pomyślą że trafili super okazję i Zenek zzielenieje z zazdrośći w niedziele pod kościołem. Spokojnie łykną za 45 tys zł, nie spodziewając się że pewnie w najbliższym czasie będzie do roboty turbina, wtryski, zawieszenie wytłuczone na dziurach, koło dwumasowe itd. Takze pozdrawiam łowców okazji 3-4 letnich aut niebitych z małym przebiegiem i w okazyjnej cenie... "