Czytałem na kilku
forach motoryzacyjnych, że Brunox długo schnie, chyba że zastosowało się go na rdzę.
Niby więc warto tak zrobić, choć jeden magik napisał, cyt. "Czyszczę z luźnej
rdzy, maluję i trzyma się nieziemsko, nawet problem to przeszlifować jest. Jednak
kiedy wjadę szczotka druciana to po chwili dojeżdżam do rdzy która wcale się nie
związała."
Jako, że czeka mnie zrobienie paru zaprawek, dokonałem pewnego eksperymentu
z Brunoxem, aby ustalić najlepszą metodę dla tego specyfiku.
Przygotowałem kawalek blachy, który pordzewiłem w przyspieszony sposób.
Potem przygotowałem 3 pasma w nastepujący sposób:
- jedno odczyszczone mechanicznie do świecącej blachy
- drugie z usuniętą luźną rdzą
- trzecie z usuniętą rdzą i wytrawioną odrdzewiaczem.
Teraz malowanie (pasma prostopadle do pierwszych):
- brunox raz
- brunox dwa razy
- brunox dwa razy + poklad
- brunox dwa razy + poklad + baza (klaru nie dawałem)
I tak: tam gdzie Brunox był położony na gołą czysta blachę zrobił się
ciemno-fioletowy, gdzie na rdzę - czarny, na część czyszczoną chemicznie
poł na pół. W każdym przypadku warstwa trzymała dość mocno z podłożem.
Całość po wyschnieciu załadowałem do zamykanego plastikowego pojemnika.
Na dnie nalałem nieco lekko osolonej wody i wystawiłem na parapet okna.
Pole kontrolne - odsłonięta blacha zardzewiało po kilku godzinach.
Obserwacje po 3-4 tyg "dojrzewania" w słonym tropiku:
- blacha pod samym brunox'em zardzewiała (wolniej gdzie było x2 malowane)
- tam gdzie byl pas oczyszczony z luźnej rdzy - zardzewiało pod brunoxem,
podkładem i bazą - powierznia spuchła i wypchnęła wszystkie warstwy.
- powierzchnia czyszczona chemicznie i czyszczona mechanicznie do gołej blachy -
korozja się jeszcze nie pojawiła nawet gdzie byl sam podklad (za wyjatkiem miejsc gdzie był sam brunox)
Wnioski:
- brunox niestety trzeba dać na, maksymalnie jak sie da, oczyszczoną blachę
- brunox MUSI być przykryty warstwą ochronną (im bardziej wilgocioodporną tym lepiej)
jak najszybciej po całkowitym wyschnięciu (w/g producenta)