@bpx33 napisał w Ceny paliw...:
Aviva czy AVIA? ;)
Eee... chyba to drugie. Literóweczka. :-)
Stacja ta też niedawno zmieniła barwy. Wcześniej było BP, ale się zwinęli...
@bpx33 napisał w Ceny paliw...:
Aviva czy AVIA? ;)
Eee... chyba to drugie. Literóweczka. :-)
Stacja ta też niedawno zmieniła barwy. Wcześniej było BP, ale się zwinęli...
A ja właśnie zatankowałem na stacji Moya w Puławach: noPb 95 za 5,64 zł, LPG za 3,19 zł. Najtaniej w okolicy. Zobaczymy.
Jeszcze mijałem stację Aviva - benzyna tyle samo, gaz o 3 gr droższy. Stacje Orlenu mają ceny podane przez BPXa.
@esen To nie tylko sprawa obrotów. Liczy się też obciążenie silnika, nawet chwilowe, prędkości, przyspieszanie... Sporo różnych detali składających się na styl jazdy, nawet automatem.
Oczywiście do niczego Cię nie namawiam, robisz, jak uważasz :-). Jestem ostatnią osobą, która by kogokolwiek namawiała - w końcu to nie moja zabawka. Ja tak czyniłem mając na widoku długoletnie użytkowanie moich pojazdów - i tyle.
@tom83ek Rozglądałem się w puławskim Brico-Depot (tańsza odmiana Castoramy) i Leroy-Merlin. W BD był tylko model Kasai 2,4 kW za 518 zł, w LM trzy - ten sam model za 499 zł (swoją drogą dziwne, bo BD reklamuje się jako najtańszy sklep, kiedyś nawet pisali, że jeśli gdzieś indziej kupisz coś taniej, to oddadzą różnicę w cenie - czyżby coś się zmieniło? :-) ); poza tym w LM był drugi model Kasai 3,6 kW (znaczy większy) i jakiś Zibro.
Owszem, Zibro jest producentem wielu piecyków naftowych, niestety, ich ceny są dużo wyższe od "chińszczyzny" Kasai (a swoją drogą... nie spojrzałem na kraj producenta Zibro - kto wie, może też ChRL...). Faktem jest, że Zibro kosztują dużo więcej. Ja zaś, biorąc pod uwagę stopień skomplikowania konstrukcji (jak pan na filmie stwierdził) - "jak konstrukcja cepa", zdecydowałem się od razu na produkt chiński. Miałem wziąć mniejszy model, bo nieco tańszy i na garaż oraz awaryjnie w mieszkaniu by wystarczył, ale okazało się, że w sklepie jest akurat ostatni model większego i zrobiono promocję - wystawili z ceną o stówę niższą, więc za 467 zł (zamiast 569) wziąłem większy, zamiast mniejszego za 499 zł. Poza tym ten większy jest brązowy (nie biały), więc pasuje mi kolorem w garażu. :-D
Niestety, te tańsze i prostsze modele knotowe Kasai właśnie się kończą, wchodzą teraz jakieś laserowe za wyższe ceny, więc chyba warto się pospieszyć.
KLIK do LM
Niestety, jeszcze go nie odpalałem, bo specjalnej nafty bezzapachowej "Kasai" lub "Toyotomi" nie było akurat w Puławach, zaś nie chcę lać jakiejś zwykłej, żeby nie śmierdziało później.
@smisnykolo - dzięki za filmik, ciekawy. Większość omawianych kwestii już znałem z łażenia po internetach, ale chętnie popatrzyłem na inne rozwiązania w innym modelu chińczyka (za nieco wyższą cenę).
I tak porównując: pewnym "minusem" dla mojego jest to, że nie ma opcji grzania garnków, bo górna pokrywa jest chłodna - po to, żeby się nie poparzyć. Jednak dla innych może to być zaletą, jeśli ktoś tego nie potrzebuje lub ma np. w domu dzieci. Ja do gotowania mam gaz w butlach turystycznych 2 kG.
W moim nie ma specjalnego wyjmowanego pojemnika na naftę, jest tylko jeden zasobnik, zintegrowany z komorą spalania. Uważam to za "plus" - nalewanie z kanistra za pomocą specjalnej pompki trwa pewnie nieco dłużej, za to eliminuje się ryzyko rozlania paliwa oraz utraty szczelności pojemnik-zasobnik.
Zapalanie: nie wiem, jak w tym modelu z filmu, ale w moim też wkłada się baterie i odpala prądem (jak na filmie), jednak można także zapalać zwykłymi zapałkami, jeśli np. baterie się "skończą". I tym jestem zainteresowany, bo do mojego wchodzą 4 baterie R14 (dość drogie), a z dostępnością baterii w czasie ewentualnego "blackoutu" będzie nieciekawie.
Jeszcze dwie sprawy: faktycznie, w internetach ludzie pisali (instrukcja potwierdza), że przejściowy zapach nafty może być wyczuwalny tylko przy odpalaniu i gaszeniu piecyka. Oczywiście w przypadku używania bezzapachowej nafty do piecyków, a nie takiej, jaka pod rękę wpadnie. Film to potwierdza. Zaś to, że pan nie mógł przez godzinę uruchomić sprzętu, świadczy tylko o tym, że nie doczytał instrukcji; otóż nowy knot, po wlaniu paliwa, musi pół godziny "naciągnąć" naftę - tak samo, jak w zwykłej lampie naftowej. Czyli trzeba było odczekać, a nie próbować uruchamiać przy suchym jeszcze knocie.
Przy okazji wziąłem zwykłą lampę naftową za 24 zł ( KLIK-takie są ) wraz z zapasowymi knotami, bo moja stara lampka jest dość mała.
Teraz rozejrzę się za zapasowym knotem i zapasem nafty bezzapachowej, która ostatnio podrożała. Z moich wyliczeń wynika, że w przypadku mojego piecyka intensywne grzanie nie powinno przekroczyć 2,50-3 zł za godzinę (film potwierdza), więc nie jest źle.
@jaco Co prawda już życzyłem wcześniej, ale... Najlepszego w tym dwójkowym roku. Oby był lepszy od starego.
@tom83ek napisał w Blackout - czy jesteśmy gotowi:
Ostatnio obiło mi się gdzieś o uszy, że zaczęły znikać agregaty prądotwórcze ze sklepów.
No i dobrze słyszałeś.
Jeszcze miesiąc temu w Liroyu widziałem mnóstwo agregatów - do wyboru, do koloru, różne marki, różne moce i możliwości, różne ceny. Parę dni po Twoim poście znów byłem w sklepie - poszły wszystkie agregaty, został na półce jeden, najdroższy... Myślę sobie - pewnie będzie dostawa niedługo, Ale byłem dziś i... nie ma żadnego. Ludzie wykupili dosłownie wszystkie.
Ja po przemyśleniach zaopatrzyłem się w lampę naftową i piecyk naftowy do ogrzewania. Nieźle trafiłem, akurat był ostatni i obniżyli cenę, żeby się pozbyć. Dobry jest o tyle, że można go używać w zamkniętym pomieszczeniu; lejąc dobrą naftę ponoć nie ma żadnych zapachów. Z promiennika gazowego zrezygnowałem ze względu na to, że nie lubię smrodu z ogrzewania butlą gazową, do tego jest to straszny generator wilgoci. Poza tym zakup dużej butli gazowej i trzymanie jej przez nie wiadomo jaki czas wydaje mi się ryzykownym przedsięwzięciem. A naftę można kupić i trzymać latami, nic się nie stanie.
Tymczasem mam zamiar używać tego piecyka w garażu zimową porą.
Jeszcze tylko trzeba kupić naftę odpowiedniej jakości...
@esen Czyli spalanie normalne, jakichś cudów nie ma.
Aczkolwiek... ja bym go trochę oszczędzał na początku celem dotarcia. W te bajki o fabrycznym dotarciu nie wierzę - ot, w fabryce puszczą silnik na kilkadziesiąt minut na różnych obrotach i tyle. A fizyki nie oszukasz, mechanika powinna się spokojnie dotrzeć. Nie żyłowałbym go przez pierwsze 3-5 kkm, potem zmiana oleju i stopniowe coraz większe wymagania. Po 10 kkm będzie już po sprawie.
@esen Aha, rozumiem. Faktycznie, niezłe.
Spryskiwacze na ramiona wycieraczek można też zamontować samodzielnie, są takie zestawy. Miecho kiedyś miał. Tyle, że one były chyba jednopunktowe. Wielopunktowe są na pewno lepsze.
Ja zaś montowałem w dusterze spryskiwacze mgłowe. Wyjmuje się z maski oryginalne końcówki i montuje inne. Bardzo je sobie chwalę, bo nie "sikają" punktowo na szybę, lecz faktycznie rozpylają bardzo drobne kropelki płynu - taką mgłę - na dużą powierzchnię szyby, obejmując całą powierzchnię roboczą wycieraczek.
A jak ze spalaniem sprawa wygląda?
@esen To fajnie, że jesteś zadowolony. Jakby nie było, auto przynajmniej jeden "level" wyżej od Tipo, to i różnicę czuć.
O co chodzi z tymi "wycieraczkami ze zintegrowanym spryskiwaczem"? Nie rozumiem. Może o to, że dysze spryskiwacza są na ramieniu wycieraczki, przy samym piórku?
@likaon napisał w Ku przestrodze:
@leo zwalniam nawet jak ludzie idą obok przejścia. Wiele razy miałem że dochodzi do połowy i tam wchodzi.
Tak jest. Problemem jest najczęściej to, żeby ZAWSZE wiedzieć, że za chwilę będziemy przejeżdżać przez "zebrę" (a to nie jest takie jednoznaczne) oraz w ilości tych przejść.
Uważam, że problem coraz mniej dotyczy kierowców, a coraz bardziej zachowania pieszych.
Idąc przez miasto ciągle stosuję starą metodę rozglądania się przed przejściem. Tylko, że teraz robię to już wcześniej, zanim stanę przy krawężniku. Nieraz, gdy widzę sznur samochodów, zatrzymuję się daleko przed "zebrą", bo wolę te parę sekund zaczekać, niż hamować kilka czy kilkanaście samochodów. Często jednak jest tak, że kierowcy profilaktycznie się zatrzymują, widocznie nie chcąc ryzykować - bo nie wiedzą, czy za chwilę nie wtargnę na jezdnię... Czuję się wtedy głupio, że muszę dojść do krawężnika i potem przedefilować przed nimi.
@bpx33 napisał w Ceny paliw...:
No właśnie chętnie bym się zdziwił ;)
Nie sądzę, że chętnie byś się zdziwił, gdybyś musiał naprawiać silnik po benzynie nieodpowiedniej jakości - czyli nie ze swojej winy, lecz z powodu paliwa, za które zapłaciłeś. Widocznie rzeczywiście nigdy Ciebie to nie dotknęło. :-)
Powiesz, że "stare auto to wszystko przepali".
Niekoniecznie. @Jaco może napisać, że miałeś po prostu dużo szczęścia (może stąd Twój entuzjazm). ;-)
Znam tą stronę. Zresztą nie wiem czy sam jej kiedyś nie wklejałem na złośniku. ;)
@esen kiedyś podawał link do zestawień skontrolowanych stacji.
I co z niej wynika? A to, że "chrzczone" paliwo zdarza się w dużo mniej niż 5% przypadków (a nie pamiętam czy ostatnio nie zeszli nawet poniżej 2%). Szansa, że trafisz na stacji na "chrzczone" paliwo jest mniejsza niż to, że wygrasz w Totka. :P
Mylisz się. Pomyśl logicznie: przecież te liczby dotyczą wyłącznie skontrolowanych stacji, czyli ułamka wszystkich. Gdyby STAŁE kontrole dotyczyły totalnie WSZYSTKICH stacji, nie sądzę, żeby sprawa skończyła się na liczbach jednocyfrowych.
Ale co kto lubi... Ja bogaczom nie zabronię przepłacać! XD
Ooo... już myślałem, że napisałeś jeden post bez cienia sarkazmu... a jednak nie. :-D
Skoro jednak uważasz za przejaw bogactwa wydatek kilku zł więcej podczas tankowania, w zamian za święty spokój i chęć unikania drogich napraw, to OK, niech będzie. Ja traktuję to jako przejaw pozbywania się cebulki z serca. No i od lat wiem, że hobby motoryzacyjne nie ma nic wspólnego z konkursem oszczędzania (bo to się rzadko kiedy dobrze kończy).
Minęło już trochę czasu od wprowadzenia kretyńskiego pierwszeństwa pieszych nie tylko na przejściu, ale też przed nim. Nie wiem, jak Wy, ale ja stwierdzam, że od tego momentu pojawiło się znacznie więcej przechodniów pchających się na jezdnię bez żadnego zastanowienia, bez spojrzenia nawet; nieraz na rowerze, nieraz z gałami wlepionymi w komórkę. Bo "ma pierwszeństwo".
Jednocześnie staram się przyzwyczaić do sytuacji, zwracam większa uwagę na to, co się dzieje na chodniku w okolicach przejść. Oczywiście częściej się zatrzymuję, chociaż w polskich realiach (gdzie "zebr" jest bardzo dużo i nieraz w miejscach, gdzie nikt o zdrowych zmysłach by się nie spodziewał) łatwo jest je po prostu przegapić - i nieszczęście gotowe. Albo mandat, który mocno uderzy po kieszeni.
Celem utrwalenia nawyków polecam Wam krótki artykuł przypominający o tym, na co trzeba ciągle zwracać uwagę: KLIK
@bpx33 napisał w Ceny paliw...:
Paliwo wszędzie jest takie samo. ;) A skoro takie samo to po co przepłacać?
Taaa, oczywiście. Może takie samo wychodzi z rafinerii, ale po drodze trafia przynajmniej do trzech - czterech zbiorników (magazyn, hurtownia, cysterna, zbiornik na stacji) i wszędzie dostęp mają do niego ludzie, a wielu na pewno chce sobie "dorobić na boku".
Określenie "chrzczone paliwo" nie wzięło się znikąd. A, i pamiętam jakiś artykuł o tym, że ktoś kradł paliwo, dolewając do wyrównania poziomu zużytych rozpuszczalników z jakiejś fabryki.
Dodaj do tego stopień zużycia / zanieczyszczenia zbiorników na samej stacji...
Skoro paliwo wszędzie jest takie samo, to po co UOKIK i Inspekcja Handlowa robią kontrole? Polecam stronę: https://www.uokik.gov.pl/jakosc_paliw.php
można też popatrzeć na coroczne raporty (ostatni link na tej stronce).
I jak tam po dwóch tygodniach z mazdeczką? Masz już troszkę więcej doświadczeń? Ile przejechałeś?
Ja dziś miałem okazję delikatnie przejechać się nowiutką hybrydą Mondeo (z przebiegiem 500 km, sam zrobiłem prawie 50). :-) Motor dwulitrowy, do tego silniki elektryczne, automat, auto na dotarciu, fajnie się jedzie. Przy delikatnym operowaniu gazem buja się na samej baterii (dopóki się prąd nie skończy), przy mocniejszym depnięciu włącza się spalinowy - wtedy go słychać; napędza koła, a przy okazji z powrotem ładuje baterie. Po chwili wystarczy odpuścić i ponownie przycisnąć gaz, auto znów toczy się na prądzie. Spalanie niskie (na razie pokazuje 6,5 l, na pewno zejdzie niżej). Duże (prawie 5 m) i ciężkie (prawie 1700 kg) auto, użytkownik wybrał kombi, bo bagażnik jest sporo zmniejszony przez baterie.
Sądzę, że przy założeniu użytkowania przez kilka lat jest to dobry wybór. Ciekawe, co potem się będzie działo z akumulatorami.
@bpx33 napisał w [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33:
Wszystkich zainteresowanych niedawno otwartym tunelem pod Ursynowem (POW) w ciągu drogi ekspresowej S2
Znaczy, komunikacja w 100lycy się poprawia. :-)
i tym jak brzmi w nim mój Suzek zapraszam na seans. :)
Nooo... do F1 jeszcze brakuje, ale jak na WRC to spoko. ;-)
@bpx33 napisał w Ceny paliw...:
@leo napisał w Ceny paliw...:
Przyznam się, że przez ostatnie lata nie porównywałem cen na stacjach, ale teraz to robię - no i wychodzi na to, że owa Moya jest najtańsza...
I to był błąd! ;) Wiesz ile byś przez te wszystkie lata zaoszczędził tankując tam gdzie taniej? Obstawiam, że lekko 3-4k zł. :)
No, no... :-) Ciekawe, jak to wyliczyłeś. :-)
Ja patrzę na ceny paliw praktycznie od początku mojej "kariery" kierowcy i już jak robiłem w granicach 10k km rocznie to zaoszczędzałem ok. 350 zł/rok.
Widzisz, ja na początku mojej "kariery" też zwracałem uwagę przede wszystkim na ceny. Szczególnie, że miałem auta jeszcze na gaźniku, które nie były szczególnie wrażliwe na jakość paliwa i przepalały niemal wszystko. Potem, z biegiem czasu i polepszającą się sytuacją materialną, gdy nie musiałem już liczyć się z każdą złotówką (kiedyś człowiek przestaje być "na dorobku"), ceny przestały mieć pierwszorzędne znaczenie. Zwłaszcza, że nie "pracuję samochodem" i nie robię wielkich przebiegów. Ostatnimi laty przyzwyczaiłem się do jednej stacji (wtedy prywatnej), która potem zmieniła barwy na Lotos, i tam już zostałem. Obecnie ma ceny wypośrodkowane - nie jest najtańsza (tańsi bywają prywaciarze), ale i tak jest taniej, niż na Orlenie.
Tak więc, gdybym ciągle pilnował cen i tankował tylko tam, gdzie akurat płaciłbym najmniej, na pewno bym trochę zaoszczędził. Lecz w moim przypadku nie jest to wielka różnica; za te parę groszy wolę mieć spokój co do jakości, dziś stać mnie na to.
Oczywiście gdyby różnice w cenach były naprawdę duże, wróciłbym zapewne do starych metod. ;-)
@tom83ek napisał w Ceny paliw...:
Ja od pewnego czasu tankuję tylko na stacjach Moya gdyż w mojej okolicy wychodzi na tych stacjach najtaniej.
Zaś ja mam 2 takie stacje oddalone o ok. 20 km od domu, przy czym jedną mijam kilka razy w miesiącu, drugą... kilka razy w roku. Tankuję się zwykle na Lotosie w mojej miejscowości, gdzie nigdy nie miałem problemów z jakością paliw, a przy okazji nie są zbyt drogie (chociaż dałoby się znaleźć taniej, ale nie eksperymentuję).
Ciekawe, skąd Moya bierze paliwa. Nic o tym nie piszą na swojej stronie...
Porównam ceny, może czasem, przy okazji, faktycznie zatankuję na Moyej.
No i się doczekaliśmy... :-)
Zdrowych, spokojnych Świąt Bożonarodzeniowych, a także wszystkiego najlepszego w nadchodzącym Nowym Roku (bardzo dwójkowym)!
Oby Wasz karp nie walił mułem.
Niechaj Mikołaj Waldek przyniesie Wam mnóstwo prezentów.
Benzyny po 5 zł Wam życzę.
I oby trąba Waszego słonia nigdy nie trafiła w kaktusy! :-)
A ja właśnie tankowałem na Lotosie: LPG po 3,21 zł, zaś noPb 95 po 5,75 zł.
Szkoda, że nie jechałem dziś do Puław. Przy wjeździe jest była stacja Tesco, teraz bodajże "Moya" (czy jakoś tak). Przyznam się, że przez ostatnie lata nie porównywałem cen na stacjach, ale teraz to robię - no i wychodzi na to, że owa Moya jest najtańsza...
@pacior Można więc popróbować z osłoną uniwersalną zakładaną za pomocą stożka (chyba Kamoka takie robi). A parę dni temu widziałem na YT, jak jakiś Chińczyk, Japończyk czy Koreańczyk pokazywał zakładanie dwóch osłon bez rozbierania czegokolwiek. Te osłony były po prostu przecięte wzdłużnie na pół i miały specjalny rowek, zakładało się je na oś, rowek wypełniało klejem, łączyło i podgrzewało. Niestety, nie mogę teraz odnaleźć tego filmiku. :-( No i nie wiem, czy takie dzielone osłony można dostać u nas.