Slavo, a nie orientowałeś się, czy (razem z felgami swiftowymi) nakrętki od Swifta by nie "podeszły"?
Zaznaczam - nie wiem, czy Swift ma nakrętki czy śruby, a jeśli nakrętki - to jakie ma szpilki.
Posty napisane przez leo
-
RE: Nakrętki kół
-
RE: Ile więcej palą Wasze auta zimą?
W większości
samochodów do rury łączącej wlew z bakiem wchodzi kilka litrów, różnie działa
odpowietrzenie bakuPotwierdzam.
Rura wlewowa wraz z układem odpowietrzania baku potrafi sporo zmieścić, przy czym w każdym samochodzie są to różne pojemności. Kolega sprawdzał w Tico - 2 l (poj. baku 30 l), Duster dodatkowo pochłonął do rury i systemu odpowietrzania... 14 l (przy baku 50 l).
Odradzam takie zalewanie do samego końca. Z jednej strony mogą nastąpić objawy braku paliwa (o czym mowa wyżej), z drugiej - przy zostawieniu auta zalanego pod sam korek i wzroście temperatury może się układ po prostu rozszczelnić (chociaż benzyna nie charakteryzuje się wielką rozszerzalnością cieplną, jednak te kilkadziesiąt litrów może swoje zrobić). -
RE: Aż strach pomyśleć....
Normalnie - stówka
- "na flaszkę" w DR a autem nawet nie podjeżdża, żeby diagnosta na serce nie
zszedł...
Hmm... Kiedyś - tak, ale dzisiaj... Przy takim nagłośnieniu, kontrolach, sytuacji na rynku pracy itd... Będąc diagnostą, sam nie wiem, ile kasy musiałbym wziąć, żeby zaryzykować utratę pracy, uprawnień i przepychanki w sądzie. Na pewno właściciela takiego rzęcha nie stać byłoby na łapówę dla mnie.
No, ale zapewne masz rację. - "na flaszkę" w DR a autem nawet nie podjeżdża, żeby diagnosta na serce nie
-
RE: 2019 rok - Roman jedzie do pracy
2 godziny? To dużo. W takim przypadku całkowite zautomatyzowanie miałoby sens.
Gdzie jednak pozostaje przyjemność z jazdy? Wiem - zostaje przeniesiona z dnia codziennego na dni wolne od pracy, i pewnie w miejsca specjalnie do tego sportu przeznaczone.
Jednak pełna automatyzacja - na pewno już niedługo możliwa - wymagałaby całkowitej zmiany infrastruktury drogowej. Moim zdaniem nieprędko to nastąpi, szczególnie w PL.
W tekście wskazuje autor na totalne ubezwłasnowolnienie kierowcy, ustawicznie kontrolowanego przez swoją własność - czyli pojazd. Własność ta, odpowiednio zaprogramowana, sama wyciąga z kieszeni właściciela kasę za opłaty oraz karze go za wykroczenia (wygodne i bolesne), uniemożliwia jazdę w stanie wzburzenia... Niby wszystko OK, logiczne i warte pochwały. Jednak sami, na własne życzenie, za pomocą tworzonych przepisów i konstruowanych maszyn, stajemy się niewolnikami. -
RE: Tico za ok 500zł i jego przypadłości
Zdarza się, byle
tylko było to załatwione "z klasą", profesjonalnie Niech zaholują na koszt
własny i poprawiąZadzwoniłem ze swojego miasta, gdy stanąłem 3 km od domu. Oni chcieli, żeby mnie ktoś przyholował... wyraziłem swoje zdanie i za pół godz. była ich laweta, która zawiozła autko i mnie 30 km do nich. Mechanik, który zobaczył mnie na placu, schował się szybko . Inny mechanik zakręcił opaskę, wlał ich płyn, odpowietrzył układ i mogłem jechać. Nie kosztowało mnie to ani złotówki, lecz 1,5 godz. straconego czasu.
Jak to właściwie
dzisiaj jest z gwarancją na nowe fury? Jak kupisz nowy samochód, jesteś
skazany na ich serwis? Czy można z niego zrezygnować i serwisować na własny koszt?
Pomijam utratę gwarancji, no ale na to mógłbym się zgodzić kupując niskobudżetowy
samochód w salonie - lepiej wydać na faktyczne naprawy, niż słono płacić za
pierdołowaty przeglądOgólnie z tego, co się orientuję, jeśli zależy Ci na gwarancji, najlepiej serwisować się w jednym ASO (przywiązać się do jednego po prostu). Gdy trzeba korzystać z gwarancji, wtedy są najlepsze szanse powodzenia (nie szukają dziury w całym). Oczywiście można serwisować się, gdzie chcesz; jest nawet jakiś przepis unijny, że nie musisz nawet korzystać z ASO, lecz z innych warsztatów (dających faktury na przeglądy itp.), i wtedy tez nie tracisz gwarancji. Ale sam wiesz - jeśli coś wyskoczy, gwarant może szukać do skutku zaniedbań i można długo się wozić z uznaniem roszczeń, z niepewnymi szansami na powodzenie.
Ja zdecydowałem się na serwisowanie do końca gwarancji z jednego powodu: kupiłem auto będące absolutną nowością na rynku, czyli ponoszę pewne ryzyko związane z "wiekiem niemowlęcym". Nikt nie może niczego powiedzieć o typowych bolączkach tego modelu. Po prawdzie nie jestem tak odważny, żeby wykonać skok na zupełnie nieznaną wodę - silnik i mnóstwo rozwiązań była już znana z aut Renault, Logana, a nawet Nissana (w 4x4). Tutaj zastrzeżeń nie miałem, więc z resztą trochę zaryzykowałem. No, jak na razie nie mam powodów do narzekań, jestem zadowolony (jedna pierdoła się przydarzyła, ale to zupełny szczegół i efekt mojego wrażliwego ucha). Jednak będę korzystał z ASO do końca, tak na wszelki wypadek; szczególnie, że wydatki nie są przerażająco wielkie. Potem zdecyduję się na siebie i zaufanego mechanika, którego znam. -
RE: [Tico] Nie chce odpalić
No to co tico to tico.
Jahur, rozwaliłeś mnie tym zdaniem.
Przeczytaj szybko, ale poprawnie... -
RE: [Tico] Nie chce odpalić
Też o tym czytałem,
ale samochód stał równo. Może nawet przy równym zaparkowaniu nie mógł zassać
benzyny. Zawsze będę mądrzejszy o jedną sytuacje. Dziękuje i przepraszam... czyli po prostu wachy zabrakło...
Litr to naprawdę niewiele w sytuacji, gdy zbiornik jest na dole, z drugiej strony samochodu i pompka musi pociągnąć benzynę kawał drogi i w górę. Prawdopodobnie zapowietrzył się układ, litr nie ratował sprawy. W przyszłości pamiętaj, aby zawsze w baku parę litrów było... i na wskaźniku nie polegaj, bo to mocno orientacyjny wskaźnik, mililitrów nie pokaże.A teraz, już bez nerwów, zapraszamy do poczytania wątków dla Nowych, przywitania się w odpowiednim miejscu, przeglądania starych topiców i brania udziału w rozmowach.
-
RE: Tico za ok 500zł i jego przypadłości
W ASO i to na
gwarancji takie naprawy uskuteczniali?Tak było. Przy okazji przeglądu musieli urwać i naprawili tak. Prawdopodobnie na ostatnim przeglądzie po 3 latach (60 kkm było wtedy). Najśmieszniejsze, że nawet tego nie zauważyłem... Dopiero na następnym, prywatnym przeglądzie mechanik mi pokazał. Ale dobrze zrobione, działa do tej pory.
Jak sobie pomyślę, to nie chcę nowego
samochodu z ich "gwarancją" i mega drogimi przeglądamiDrogie to one nie były... Patrzę właśnie na rachunki: przegląd po 10 kkm - 110 zł, po 20, 30, 40 i 50 kkm - 122 zł brutto, najdroższy po 60 kkm (trzy lata) - 165 zł plus 67 za pierwszy przegląd techniczny. Materiały przywoziłem.
A co do ASO - to zależy, na jakie trafisz. Zwykle jednak trafia się źle...
Gdy sam zajmowałem się autem, nigdy nie stałem na drodze ani nie trzeba było mnie ściągać. Zaś po przeglądzie w ASO po 40 kkm nazajutrz ściągała mnie laweta z powodu wycieku większości płynu chłodniczego... mechanik zapomniał po spuszczeniu starego zacisnąć opaskę pod chłodnicą.Ale masz sporo racji... gdy na dusty'ego skończy się gwarancja, też mnie w ASO już nie zobaczą raczej.
-
RE: [Tico] Nie chce odpalić
Ja myślę, że po prostu zapowietrzył układ paliwowy po wyczerpaniu do cna benzyny. Albo coś rzeczywiście pod maską spadło (po szybkim puszczeniu sprzęgła - czyli jakiś wstrząs nastąpił).
-
RE: Tico za ok 500zł i jego przypadłości
Mówisz zbiornik na
węgiel ...u mnie faktycznie jest takie cuś ,ale od przynajmniej 100tyś robi za
ozdobę bo żem króćca złamał wieki temu:DRazem z tą okrągłą podstawką króćca? U mnie też wieki temu (jeszcze na gwarancji) mechaniki w ASO połamali, ale skleili - chyba na Poxipol jakiś szary i dodatkowo po obwodzie lutownicą pozgrzewali.
-
RE: [Tico] Nie chce odpalić
Bo w końcu
zeszedłem do samochodu i doszedłem do tego. W mieście nie ma mojej rodziny, bo
jestem tu tylko ze względu na szkołę więc teraz ani do szkoły, ani do domu wrócić,
bo z wioski dojeżdżam do miasta gdzie jest moja szkoła.Gdybyś choć trochę wypełnił profil, wiedzielibyśmy, o jakim mieście piszesz i (kto wie?) może znalazłby się wśród nas ktoś, kto tam mieszka i mógłby Ci pomóc... A tak, to...
-
RE: [Tico] Nie chce odpalić
No nieee, kolego... jeśli będziesz edytował i w całości kasował i nadpisywał swoje posty, to do niczego na forum nie dojdziemy.
Przed chwilą pytałeś, gdzie są przewody WN, a zaraz piszesz, że z zapłonem wszystko gra... -
RE: [Tico] Nie chce odpalić
A gdzie przewody
zapłonowe powinny być? Bardziej koło silnika, filtru powietrza?Mam takie pytanie: teraz naprawdę na kursie nie ma takich zagadnień z budowy? Tylko bagnet oleju i zbiorniki płynów?
Co do tematu - nie odbierz tego źle, ale... poproś kogoś bardziej kumatego o pomoc. Z Twoich postów odnoszę wrażenie, że sam nie dasz rady (chociażby przyczyna była prosta). Niech ktoś znający się nieco na mechanice podziała, najlepiej z Tobą, pokazując to i owo.
-
RE: 2019 rok - Roman jedzie do pracy
To nie jest artykuł z "Faktu" - nie to forum.
Zaś co do wyobraźni... nie wiem, jak Ty, ale ja coraz częściej zauważam, jak wszystko dookoła przyśpiesza - nie tylko technika, ale też prawodawcy się prześcigują w pomysłach.PS. Nie wiem, czemu wziąłeś powyższą historyjkę na poważnie; to miała być tylko ilustracja, przyczynek do refleksji, ku czemu zmierzamy.
PS.2. Co z tym obiecanym filmikiem na sąsiednim kąciku - będzie?
-
2019 rok - Roman jedzie do pracy
Wklejam cytowany tekst - źródełko - i co Wy na to?
Roman tego dnia zaspał. Zaspał nie dlatego, że zepsuł mu się budzik czy że zachlał ryja. Zaspał dlatego, że aplikacja WakeUp! w jego smartfonie przestała być kompatybilna z najnowszą wersją systemu operacyjnego, która samoczynnie zaktualizowała się przez noc, i żeby zaczęła znowu działać, trzeba było kupić ją na nowo, o czym Roman nie wiedział, smacznie chrapiąc do 7.20. Rzucając słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe wepchnął w siebie suchą bułkę i obrzydliwą ekokawę zbożową i pobiegł na parking do samochodu. Roman był jednym z nielicznych twardzieli, którzy z ohydnego blokowiska "Lazurowa Willa" powstałym na miejscu cmentarza w Palmirach jeździli do Warszawy samochodem. Nie bardzo miał jednak wyjście, gdy w zeszłym roku ZTM, zasłaniając się "optymalizacją polityki transportowej miasta" i "redukcją emisji dwutlenku węgla per capita" skasował jedyną linię autobusową kursującą z osiedla do metra Młociny. Wielu mieszkańców osiedla po prostu dreptało półtora kilometra do głównej trasy i łapało stopa, choć było to surowo zabronione.
Po wciśnięciu przycisku ENGINE START silnik nie zaskoczył od razu. Co do diabła? - zdążył tylko pomyśleć Roman, ale słodki, kojący głos asystenta pokładowego wyjaśnił wszystko: "Za 500 kilometrów. Aktualizacja. Oprogramowania. Opłata. 250 zł. Zostanie pobrana. Z twojego konta". Coroczne, zdalne aktualizacje oprogramowania w samochodach były jednym z najlepszych sposobów na wyduszenie dodatkowej kasy od klientów, a każda aktualizacja była niezwykle ważna, ponieważ bez niej poprzedni system operacyjny po prostu przestawał działać. Nie daj jednak panie borze, żeby ktoś przy nim grzebał - auto nie tylko blokowało się na stałe, ale również wysyłało informację o naruszeniu praw autorskich. Roman westchnął i ruszył, wyboistą drogą dojeżdżając do głównej trasy. Ruch nie był dziś duży, więc przy drodze kręciło się sporo osób wyczekujących na podwózkę. Roman nie miał ochoty na problemy z policją, która polowała na biorących autostopowiczów (traktowano to jako przestępstwo gospodarcze - nielicencjonowany przewóz osób), więc choć twarze sąsiadów stojących przy drodze były mu znane, minął je i pojechał dalej. "Wjechałeś. W strefę. Odcinkowego pomiaru prędkości" - mówił asystent. Spokojnie, myślał Roman, nie dupną mnie tak łatwo, i tak utknę na światłach. Najpierw na tych dla ludzi, potem dla tych na jeży - rozmyślał i bezwiednie przyspieszył do 60 km/h. "Przekroczono. Prędkość. O 10 km/h." - zauważył asystent. "Z twojego konta pobrano. 100 zł. Na rzecz. Straży Drogowo-Mandatowej". KU..A! - krzyknął Roman w samochodzie i natychmiast tego pożałował. "Wykryto. Wściekłość. Nie prowadź. Samochodu. Pod wpływem. Agresji. Zarządzam 10-minutowy. Odpoczynek."
10 minut odpoczynku Roman wykorzystał na szluga. Były wprawdzie limitowane, ale koledzy Romana nie palili i odpalili mu połowę swoich limitów w zamian za kilka innych drobnych przysług. Roman ruszył dalej. Tym razem już się pilnował, ale i tak nie dawało się już jechać szybciej niż 50 km/h ze względu na rowerzystów. Przepis o tym, że wyprzedzając rowerzystę, trzeba jechać maksymalnie 10 km/h szybciej niż on, był jeszcze do zniesienia, ale gorsze były uregulowania, które weszły w życie w styczniu 2019: Unia Europejska zainspirowana przykładem Szwecji, wprowadziła zasadę, że w wypadku kierowcy z rowerzystą zawsze winny jest ten pierwszy, choćby rowerzysta złamał wszystkie przepisy świata. Polska protestowała, zasłaniając się niższą kulturą drogową, ale Unia wydała dyrektywę "ZERO OFIAR" i koniec. Na efekty nie trzeba było długo czekać: na drogach zaroiło się od pijanych rowerzystów jadących pod prąd i wpadających całym rozpędem na samochody w celu uzyskania odszkodowania i stałej renty. Nawet na postoju pod światłami można było zostać uderzonym przez rowerzystę i stać się winnym, absolutnie wszyscy wozili więc filmujące na 4 strony świata kamery. Zmniejszyło to problem o tyle, że teoretyczna wina rowerzysty była widoczna gołym okiem i bezsprzeczna, natomiast przepisy nie pozwalały go ukarać. Policjantowi - jeśli miał dobry dzień i sympatię wobec kierowcy - pozostawało tylko wpisać, że "w rzeczywistości wypadek nie miał miejsca".
Tak Roman dojechał do granicy miasta. Nie dało się tego nie zauważyć. "Przekroczyłeś. Strefę 1. Rozpoczynam. Pobór opłat" - informował asystent głosem Krzysztofa Ibisza. Pech Romana polegał na tym, że pracował w strefie 2., gdzie opłaty były już dość wysokie, a samochody wjeżdżające tam musiały spełniać normę Euro 7, stąd Roman musiał wziąć kolejny kredyt na Renault Clio VI w bazowej wersji 0.6 biturbo+hybryda. Przesuwając się w żółwim tempie po lewym pasie (środkowy był dla autobusów i taksówek, a prawy - dla rowerów), Roman zdążył już sprawdzić tweety i statusy wszystkich znajomych na fejsie, przeczytać wszystkie niusy na ponecie (oficjalny portal informacyjny PO), sprawdzić prognozę wzrostu cen benzyny, dowiedzieć się o pogodę na jutro i przepisy kulinarne na wczoraj. Co ciekawe, choć w samochodzie nie wolno było już jeść (od 2015) i palić (od 2014), to nadal można było podczas jazdy swobodnie surfować po sieci i nikt się nie czepiał.
Roman wjechał na najprzyjemniejszy odcinek: strefę 2. Tu już było więcej normalnych, jednopasmowych ulic, i choć prędkość na nich była ograniczona do 30 km/h, dawało się jechać płynnie. DawałoBY się jechać płynnie, gdyby nie stale aktywująca się funkcja Pre-Safe, która hamowała auto do zera. Ktoś wyjeżdżał z bocznej ulicy podporządkowanej - Pre-Safe i hebel w podłogę, bo przecież mógłby wyjechać, nie ustępując pierwszeństwa. Pieszy stoi na chodniku? Pre-Safe, przecież może wbiec. Jedzie rowerzysta? Tu akurat Pre-Safe się przydawało, bo taki dany rowerzysta najczęściej zajeżdżał drogę i wciskał klamki hamulców ile sił w dłoniach - a nuż dziś się uda. Roman czasem liczył, ile razy Pre-Safe włączy się na ostatnim odcinku drogi. Dziś wystarczyło 11. Z daleka zauważył miejsce do parkowania - podjechał do niego i włączył Park Assist. Samochód nie tylko sam płynnie wjechał w lukę, ale też aksamitnym głosem poinformował: "Rozpoczęto. Parkowanie w strefie płatnej. Pobieram opłatę z konta".
-
RE: Wymiana akumulatora na większy niż standardowy
Jak teraz ma takie napięcie, to po przeczyszczeniu może być jeszcze większe
a wtedy to już regulator napięcia do wymiany?Nie spiesz się, Tom. Prawdopodobnie niepotrzebnie sprawisz sobie wydatki i pracę.
Zastanawiałeś się kiedyś nad... wiarygodnością wskazań Twojego miernika? Zwróć uwagę, że prawie wszystko teraz to chińszczyzna i zaryzykuję tutaj twierdzenie (może ktoś z odpowiedniej branży to potwierdzi lub nie): trudno jest mówić o prawidłowej kalibracji każdego miernika. Po prostu jeden będzie wskazywał jedno, a inny da inne wskazania. Oczywiście nie będą to jakieś wielkie różnice, ale to Twoje 0,3 V spokojnie może się zawierać w granicach tolerancji dla kilku mierników. Dodam jeszcze, że wiele tańszych urządzeń jest wrażliwa na stan baterii, więc jej stopień naładowania moze też wpływać na wskazania.
Gdybym miał takie wyniki, o jakich piszesz, dałbym sobie spokój. Albo - dla świętego spokoju - podjechałbym do elektryka samochodowego i poprosił o kontrolę. On powinien dbać o dobre oprzyrządowanie. -
RE: Wymiana akumulatora na większy niż standardowy
Moja blacha była z starego pieca gazowego (z tylnej osłony chyba)
No i dobrze, przynajmniej solidna.
Dobry pomysł z tą nakrętką leo
Już myślałem by z
dętki samochodowej lub rowerowej zrobić taki kapturek zszyty od góry ale były
problem bo ten kabel... Jak nic innego nie wymyślę to kupuje Nutelle. Zawartość
słoika szybko opróżnię a nakrętka pójdzie do auta. Tico też zasługuje na trochę
słodkościZe zwykłą gumą dętkową nie kombinowałem. Ja zawsze mam klemy obficie powleczone wazeliną techniczną i prawdopodobnie guma szybko by się od smaru rozleciała. A ten plastik nakrętkowy jest naprawdę solidny, dość sztywny, ale wystarczająco elastyczny... tyle lat, a on nawet nie pękł.
Ale wiesz co? Jeśli miałbyś trochę czasu, zalecałbym Ci po wymianie aku na większy przejrzenie instalacji i odczyszczenie wszystkich styków po drodze do alternatora oraz sprawdzenie naciągu paska. Po to, żeby ewentualnie zapobiec mojej ostatniej przypadłości (jeszcze nie zająłem się tym, czekam na cieplejsze dni): KLIK.
-
RE: Ssanie, niestabilne obroty, telepie silnik
Mi ostatnio kobieta
pożyczyła prądu ze swojego auta, więc źle nie jestPożyczyła, powiadasz...
Założę się, że nie oddałeś.
Gdyby to był facet, oddałbyś. -
RE: Wymiana akumulatora na większy niż standardowy
Dobra robota . Robiłem podobnie, ale użyłem nie takiej grubej blachy - miałem pod ręką bodajże blachę ze starej pralki.
PS. Muszę tylko wymyślić jakąś osłonę na biegun dodatni.
Najszybsze rozwiązanie: kupujesz ZAKRĘCANY (taki większy) słoiczek Nutelli. Wyjadasz ją do końca (lub dzielisz się z bliźnimi), słoiczek wyrzucasz, a białą nakrętkę bierzesz do garażu. Tam przymierzasz i ostrym nożem wycinasz na obwodzie nakrętki wycięcie na gruby kabel "+"... tak, żeby przy nakładaniu nakrętki na klemę, kabel dość ciasno wsuwał się na to wycięcie w nakrętce. U mnie takie rozwiązanie działa już 8 lat, odkąd mam większy aku.
Oczywiście możesz też użyć jakiejkolwiek innej plastikowej nakrętki, byleby tylko nie była ani za mała, ani za duża, ani za niska lub wysoka i po docięciu ciasno wchodziła na kabel. Wtedy nic nie spada, dobrze zabezpiecza od góry i po bokach, gwarantuje szybki dostęp do klemy. -
RE: Podgrzewane lusterka
541 zostaje
Poprawione - teraz OK.
Tak sądziłem, że jeśli upierasz się przy 541, to muszą to być dwa wyprowadzenia 87, a nie raz 87 i raz 87a.