Co dziś dłubałem w tico? (2015)
-
Więc po stanie
sprzęgła można powiedzieć, że dobrze się nim posługujeszA u mnie od pewnego czasu pojawił się nawyk trzymania nogi na pedale sprzęgła w czasie jazdy i nie mogę się go pozbyć
chyba powoli zaczyna u mnie wyć łożysko alternatora bo jakiś świst słychać
-
A u mnie od pewnego
czasu pojawił się nawyk trzymania nogi na pedale sprzęgła w czasie jazdy i nie mogę
się go pozbyćJeździłeś automatem
-
A u mnie od pewnego czasu pojawił się nawyk trzymania nogi na pedale sprzęgła w czasie jazdy i nie mogę się go pozbyć
Kup auto z automatem
chyba powoli zaczyna u mnie wyć łożysko alternatora bo jakiś świst słychać
Bardzo prawdopodobne. Szczerze mówiąc - przy cenach regenerowanych fabrycznie alternatorów (do wszelkich marek) jakakolwiek regeneracja u elektryka samochodowego jest według mnie kompletnie bez sensu. W przypadku Hyundaia po prostu kupiłem nowy (regenerowany - z dwuletnią gwarancją - oryginalna obudowa HMC, kółko, ładowanie, kultura pracy - bez żadnych zastrzeżeń), stary w wolnej chwili naprawiłem (awaria była prozaiczna po prostu - puściło uszczelnienie pompy vacuum, a elektryk twierdził, że urwał się wałek napędzający tę pompę...). To samo zrobiłem w przypadku rozrusznika - nowy do auta, stary do pudełka. Za cenę 0,7l Stocka (w naturze - nie gotówce) naprawił mi ten rozrusznik elektryk na wiertni. Okazało się, że awaria była spowodowana pyłem ze szczotek, który zakleił szczeliny komutatora, do tego zatarły się w prowadnikach szczotki. Rozrusznik został dokładnie wyczyszczony, na nowo przesmarowany, szczotki wyczyszczone z osadu (w gniazdach ruszały się bez oporu), rozrusznik zmontowany i w ramach prób przepiłował kilka desek Przed naprawą albo wcale nie startował, albo można go było zatrzymać ręką. Najlepsze - za diagnozę (bez jakiejkolwiek naprawy) elektryk samochodowy wołał równowartość 5 butelek 0,7, ale już w gotówce. Koszt "podstawowej naprawy" oceniał na kolejne 10 butelek... Sumarycznie - cena podstawowej regeneracji miała wynieść ponad 2 razy więcej, niż cena rozrusznika, który kupiłem
-
Najlepsze - za diagnozę (bez jakiejkolwiek naprawy)
elektryk samochodowy wołał równowartość 5 butelek 0,7, ale już w gotówce. Koszt
"podstawowej naprawy" oceniał na kolejne 10 butelek... Sumarycznie - cena
podstawowej regeneracji miała wynieść ponad 2 razy więcej, niż cena rozrusznika,
który kupiłemCo to się porobiło...
Volcan, mógłbyś jednak zmienić walutę... Ni diabła nie da rady się zorientować. Cena Stocka 0,7 w necie od 27 do 39 zł... -
A sprawdzałeś go
jakoś? Np. odkręcając przedni tłumik, albo na analizatorze spalin?Na analizatorze jest ustawiany gaz, raz na jakieś 12 kkm. Wyniki są OK.
Kata oglądałem jakieś pół roku temu, zdejmując tłumik środkowy do spawania. Katalizator od spodu wyglądał bardzo dobrze. Wiem po dyskusji na forum (i zdjęciach), że z jednej strony może być ładnie, a z drugiej kicha... Ale ponieważ nie ma jakiegoś mulenia auta (czyli zniszczonego katalizatora, blokującego wypływ spalin), nie ruszam go. Wybiję, gdy się zacznie sypać lub zadławi wydech.Mój znajomy
mechanik twierdzi, że jak się umie posługiwać sprzęgłem, to jest praktycznie
bezobsługowe. Wiadomo, że czasem może paść łożysko itp. ale na to nie mamy wpływu.
Samo zużycie można ograniczyć do minimum. A jeździ już bardzo długo i to z
przyczepami z różnym towarem. I jakoś problemów nie miał.
Więc po stanie
sprzęgła można powiedzieć, że dobrze się nim posługujeszNie wykluczam - lata praktyki robią swoje. Choć łapię się nieraz na tym, że zdarza mi się zbyt szybko operować sprzęgłem. Ale to wynik różnych sytuacji na drodze i użytkowania na zmianę dwóch samochodów, gdzie w jednym pedał ma króciutki skok i chodzi bardzo miękko, a w drugim - trzeba depnąć głęboko i jest ciężej (mimo wspomagania hydraulicznego).
Nie ma co kombinować - trza jeździć i już.PS. Ciekawostka: ostatnio zaglądałem do regulacji sprzęgła... Hmm, może jakieś 8-10 lat temu. Wtedy też też pokryłem ostatni raz gwint linki i śrubę regulacyjną smarem wodoodpornym "Liten 43". Gdy autko było nowe, też raz na jakieś dwa lata tak zabezpieczałem. Efekt: dziś (samochód ma prawie 18 lat) nie potrzebowałem nawet klucza do podregulowania. Nakrętkę obracałem po prostu palcami... Zacząłem się nawet zastanawiać, czy nie dać przeciwnakrętki na linkę...
-
Mechanik rodem z prl-u, wszystko na flaszki przelicza
-
Daj ja dałem, bo mi się rozkręcała nakrętka regulacyjna
-
Dlatego musiałeś go lekko podciągnąć
-
W Lublinie bodajże jest firma, która ma stronę alternator-rozrusznik.pl. Mają tanie części do wyżej wymienionych. Za regulator napięcia i szczotkotrzymacz zapłaciłem z wysyłką 50 zl.
-
PS. Ciekawostka:
ostatnio zaglądałem do regulacji sprzęgła... Hmm, może jakieś 8-10 lat temu. Wtedy
też też pokryłem ostatni raz gwint linki i śrubę regulacyjną smarem wodoodpornym
"Liten 43". Gdy autko było nowe, też raz na jakieś dwa lata tak zabezpieczałem.
Efekt: dziś (samochód ma prawie 18 lat) nie potrzebowałem nawet klucza do
podregulowania. Nakrętkę obracałem po prostu palcami... Zacząłem się nawet
zastanawiać, czy nie dać przeciwnakrętki na linkę...To może musiałeś podciągnąć nie przez zużycie sprzęgła tylko po prostu linka się poluzowała
-
Jeździłeś automatem
Raz w życiu tak, po szybkiej przesiadce do tico biegi chciałem zmieniać bez sprzęgła
Jeżdżąc w firmie polonezem bardzo dobrze wyrobiłem sobie nawyk trzymania stopy jak najdalej od sprzęgła (jest wygodne miejsce na nią)
a ostatnio jakoś samo z siebie, pewnie mi noga utyła
albo za dużo jazdy w korkach.. -
Co to się
porobiło...
Volcan, mógłbyś jednak zmienić walutę... Ni diabła nie da rady się zorientować. Cena Stocka 0,7 w necie od 27 do 39 zł...Przyjąłem średnią cenę 30 zł W sumie przy okazji naprawy rozrusznika dowiedziałem się ile wódka kosztuje
-
Po perypetiach z demontażem skrzyni itp dziś zamontowałem klimę (zamówiłem nowy komplet oringów). Do układu kupiłem nowy osuszacz. Jest nieco inny, konieczne było przespawanie przewodów - wymieniono nakrętki na większe. Jutro zadzwonię, żeby się umówić na napełnienie i odgrzybianie
-
Serwis klimy Parę dni temu wymieniłem osuszacz (przewody przerobione) oraz wszystkie oringi. Dziś - układ sprawdzony pod względem szczelności, napełniony i uruchomiony ponownie
-
No trochę ciepło się zrobiło
-
Właśnie wymieniam olej (znaczy się czekam teraz aż wszystko sobie skapnie)
Przebieg 256kkm, olej castrol gtx 15w40.Do cieknących simeringów, dopisuję cieknący uszczelniacz wybieraka skrzyni biegów
Liczę że znajdę kilka dni na wyjęcie silnika i ogarnięcie tej sprawy w bliżej nieokreślonym czasie. -
Do cieknących
simeringów, dopisuję cieknący uszczelniacz wybieraka skrzyni biegów
Liczę że znajdę
kilka dni na wyjęcie silnika i ogarnięcie tej sprawy w bliżej nieokreślonym czasie.Na pocieszenie dodam, że nie trzeba wyciągać silnika w celu wymiany uszczelniaczy od strony rozrządu To samo tyczy się uszczelniacza wybieraka zmiany biegów No chyba, że planujesz demontaż skrzyni (wówczas wymiana tego uszczelniacza to 15 minut)
-
Na pocieszenie
dodam, że nie trzeba wyciągać silnika w celu wymiany uszczelniaczy od strony
rozrząduPlanuję dobrać się też do sprzęgła i łozyska sprzęgłowego (co zimę uciążliwie piszczy)
oraz wymienić uszczelniacz także z tej strony, akurat nie cieknie ale nie powinien być w dużo lepszym stanie od reszty. -
Planuję dobrać się
też do sprzęgła i łozyska sprzęgłowego (co zimę uciążliwie piszczy)
oraz wymienić
uszczelniacz także z tej strony, akurat nie cieknie ale nie powinien być w dużo
lepszym stanie od reszty.Jak skrzynia będzie zdemontowana, to nawet profilaktycznie warto go wymienić (niewielki koszt).
-
Przesmarowałem zawiasy drzwi, bo jedne trzeszczały już niemiłosiernie.
Wkręciłem przeciwnakrętkę na linkę sprzęgła.
No i zauważyłem, że guma przegubu lewego zewnętrznego puściła... Nie całkiem, lecz zrobiła się dziurka i zaczęło wywalać smar. Tak więc korzystając z wolnych dni zabrałem się za wymianę osłony. Niestety, sworzeń wahacza nie chciał wyjść ze zwrotnicy - podczas podważania rozciąłem niechcący gumę na sworzniu... a cały wahacz jest nowy, przejechał raptem 2 kkm...
Sworzeń wylazł dopiero po odkręceniu i wyjęciu drążka stabilizatora - to on nie pozwalał na wystarczające opuszczenie wahacza, żeby rozłączyć go ze zwrotnicą. Na szczęście nie wyrzucałem starych wahaczy - zdjąłem ze złomu najlepiej wyglądającą gumkę i wymieniłem w tym nowym, niedawno zamontowanym. Przy okazji dowaliłem smaru, ile wlezie. Osłonę przegubu też wymieniłem. Pojazd znów sprawny.
Mam szczęście. To już czwarta wymiana osłony i za każdym razem udawało mi się na tyle wcześnie zauważyć pęknięcie, że przeguby nie uszkodziły się od piasku i wody - 185 kkm na liczniku i wciąż fabryczne przeguby.