Tajko znowu było daleko
-
Miecho, fajnie
wygląda Tico na 13" z takimi kołpakami - alusów nie trzebaKiedyś może dojdą
Kiedyś pisaliśmy na
ypsie o folfo Ywonki, że sie klapa nie domykała, w Twoim Tico coś spojler z lewej
strony odstajeTaaak, odstaje, bo był "robiony" i tak go ulepili, jak na załączniku
Niestety ten egzemplarz jest po kilku magikach, niektóre rzeczy już zaakceptowałem, poza progami (są krzywe), które planuję wymienić ponownie u kogoś ogarniętego
-
N30... Pięęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęeekne zdjęcia, naprawdę...
Zazdraszczam. Szczerze zazdraszczam Ci tych podróży (i w takim towarzystwie). -
Eurotrip 2015
W tym roku odbyliśmy następna podróż naszym niezmordowanym srebrnym Tico.
Początkowym celem była południowa część Francji, jak się później okazało dotarliśmy do Barcelony.Ale po kolei. Tak wyglądała cała nasza podróż przedstawiona na mapie:
Tak jak na mapie: 6255 km, 10 krajów, 20 dni.
Kraje po kolei to: Czechy, Austria, Włochy, Szwajcaria, Liechtenstein, Francja, Hiszpania, Andora, Monako i Niemcy.Po pierwsze: Stelvio
Zakochałem się w tej przełęczy, odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem i od razu zapragnąłem ją odwiedzić - 2750 m n.p.m. i trzy możliwe drogi wjazdu na górę, ciągnącymi się w nieskończoność serpentynami.
Na Stelvio spędziliśmy łącznie trzy dni. Podczas pierwszego dnia, wjazd z Włoch był jeszcze zamknięty z powodu śniegu, (koniec września).
Stelvio jest dosyć znaną przełęczą: było tam Top Gear w swoim programie określając je jako najlepszą drogę do jazdy samochodem (zdanie zmienili po zobaczeniu trasy transfogarskiej).
Podczas zjeżdżania i podjeżdżania mijałem wiele ciekawych samochodów.
Tico na takich podjazdach sprawowało się znakomicie. Co prawda nie oszczędzałem go i używałem głównie pierwszego i drugiego biegu, a obroty oscylowały w okolicach 7 tysięcy niemalże cały czas.
Mogę napisać za to, że nikt mnie nie wyprzedził - bardziej to ja wyprzedzałem inne samochody.
Trochę się wyszalałem na tych serpentynach podjeżdżając jak i zjeżdżając, co miało kilka konsekwencji – spalanie wynosiło od 10 do 13 litrów, taki podjazd z Szwajcarii miał około 20 km, od miejscowości aż na przełęcz ciągle pod górę.
Kilka razy przegrzałem hamulce, oraz zdarłem całe przednie zimówki, ale było warto. -
Jechałem na oponach zimowych podczas tego wyjazdu, ponieważ bałem się śniegu - kilka dni przed naszym wyjazdem Stelvio było zasypane śniegiem.
Spaliśmy na „dole” (1000 m n.p.m.) w aucie, bo po zajściu słońca temperatura na górze spadała poniżej 0 stopni. Na dole było już około 9. Co nie zmienia faktu, że rano budziliśmy się w nieźle zaparowanym aucie.
Odwiedziliśmy też kilka innych przełęczy m.in.: Furkapass, Fluelapass. Obie również powyżej 2000 m n.p.m.
-
Zdarzało się tak że jechaliśmy dosyć wysoko w słońcu, powyżej 2000 m n.p.m, zjeżdżaliśmy do doliny która pokonywaliśmy w chmurze/mgle, a następnie wjeżdżaliśmy ponad chmurę/mgłę i znowu rozkoszowaliśmy się słoneczną pogodą.
Przejazd doliną przez chmurę - jechaliśmy tak około 40 km.
Wjeżdżamy ponad chmurę.
Z powrotem Słońce.
Cały ten rejon mogę śmiało polecić na takie wyprawy – równe drogi, piękne widoki, niekończące się serpentyny.
-
Mont Blanc
Próbowaliśmy też obejrzeć szczyt Mont Blanc z naszego srebrnego obserwatorium, jednak nie udało nam się – cały czas skrywał się w chmurach.
Kierunek Hiszpania!
Przemierzyliśmy całą Francję jadąc do Hiszpani. Odwiedziliśmy Lloret de Mar oraz Barcelonę. Na początku nie mieliśmy jechać do Hiszpanii, jednak po kalkulacjach wyszło, że możemy sobie na to pozwolić.
Trochę nas to też uratowało, gdybyśmy nie pojechali do Hiszpanii, trafilibyśmy do Cannes, w którym w tym czasie była powódź. Była duża szansa, że moglibyśmy wtedy nieźle „popłynąć”.Lloret de Mar
Droga powrotna prowadziła najpierw do Andory, następnie wzdłuż wybrzeża Francji, aż do Monako.
Andora
Andorą jest też ciekawym krajem – dosyć górzystym. Kilka fajnych widoków oraz podjazdów zaliczyliśmy.
W Andorze jeździliśmy drogami położonymi po 2400 m n.p.m.
Były też wysoko położone miasta.
W Andorze była względnie tania benzyna oraz kilka innych rzeczy (ceny w Euro)
-
Cannes
Po drodze przejeżdżaliśmy też przez zalane tydzień wcześniej Cannes. Na każdym kroku było widać skutki powodzi.
Monako
Monako też było naszym z góry założonym celem - chcieliśmy pojeździć Tico po trasie toru Formuły F1.
Trasę udało nam się kilka krotnie przejechać.
Mina ludzi, kiedy przejeżdżałem pod samym wejście do Grand Casino było bezcenna.
-
Podczas całej podróży nic kompletnie w Tico się nie popsuło. Od pierwszego do ostatniego kilometra działało bez zarzutu. Mam tez wiele nagrań video, ale tym zajmę się w późniejszym czasie.
Zrobiłem też mapę prezentującą wszystkie nasz mniejsze i większe wyjazdy.
Powstało takie ogólne podsumowanie, ponieważ Tico od miesiąca ma kolegę. Nietypowego kolegę.
Być może ktoś wcześniej widział to Uno gdzieś w internecie. Na przykład na wykopie.
Na wyjeździe korzystając z WiFi w Vaduz przypadkiem trafiliśmy na to ogłoszenie.
Postanowiliśmy napisać do właściciela, że również podróżujemy i tak do końca wyjazdu rozmawialiśmy i koniec końców Uno trafiło do nas.Więcej o tym samochodzie można się dowiedzieć z filmów zrobionych przez Pojechanych, który przyjechali tym autem do Polski z Norwegii - bo tam było Uno.
Teaser:
Część 1:
Część 2:
-
Nie wiem jak w benzynie ale moje Tico LPG już w tych górach zakończyłoby przygodę
-
Też myślałem ze taka jazda jakoś odciśnie się na Tico, ale jednak nic złego się nie stało
-
Piękne zdjęcia.
-
Nie mam pytań.... no może poza jednym: Czy spotkałeś na trasie inne tico? (oczywiście nie dotyczy Polski)
-
W Czechach, ale to wiadome jest
A tak poza tym, to w tym roku żadnego -
Obłędne zdjęcia. Przygoda również.
Zaś te jazdy... pod chmurą, w chmurze, nad chmurą... i po co latać? Jazda tico wystarczy...Bardzo ciekawa jest ta historia z uniakiem. Gdzie Was zawiezie i kiedy?
-
Bardzo ciekawa jest
ta historia z uniakiem. Gdzie Was zawiezie i kiedy?Tego nie jestem w stanie jeszcze powiedzieć
Też nie jest tak, że Tico idzie na sprzedaż albo inne takie herezje
A miejsc do objechania jest jeszcze wiele - jednym i drugim samochodem -
Mega fajne zdjęcia i przygoda
-
Tego nie jestem w stanie jeszcze powiedzieć
Aha. Myślałem, że właściciela przekonałeś swoimi planami, skoro byłeś jednym z 300 oferujących się przyjąć autko...
A napisz, jak to jest ze statusem prawnym tego uniaczka? Czy Ty zostałeś właścicielem, czy go rejestrowałeś, czy musiałeś ponieść jakieś opłaty (podatek, przerejestrowanie)? Czy jakoś inaczej zostało to pomyślane?Też nie jest tak, że Tico idzie na sprzedaż albo inne takie herezje
I słusznie.
A miejsc do objechania jest jeszcze wiele - jednym i drugim samochodem
Jasne! Tylko trzeba mieć ochotę i mocną wolę.
-
Ale zajebiście!
Fajnie też ze to obrobiles, opisales i tu wrzuciles. -
Aha. Myślałem, że
właściciela przekonałeś swoimi planami, skoro byłeś jednym z 300 oferujących się
przyjąć autko...Plany są może i ambitne, ale wszystko wychodzi dokładnie na sam koniec przed wyjazdem. W tym roku chcieliśmy jechać w stronę Turcji i Grecji. Odpuściliśmy jednak tamten kierunek, ze względu na imigrantów.
W przyszłym roku może pojedziemynw stronę Norwegi, Finlandii.
Co do terminu - wtedy kiedy będzie na tyle ciepło żeby spać w aucie. W tym roku wróciliśmy koło 14 października, do końca spiąć w aucie. Na południu Europy noce były jeszcze ciepłe.
A napisz, jak to
jest ze statusem prawnym tego uniaczka? Czy Ty zostałeś właścicielem, czy go
rejestrowałeś, czy musiałeś ponieść jakieś opłaty (podatek, przerejestrowanie)? Czy
jakoś inaczej zostało to pomyślane?Umowa kupna-sprzedaży i pełna procedura przerejestrowania na mnie. Podatku nie trzeba było płacić, bo według US Uno jest warte mniej niż 1000 zł
-
dobra ale nurtuje mnie jedna kwestia jak śpicie w tico?